Zarejestrowany: 24.10.2004
Skąd: Legionowo
Wiek: 36
Płeć: Mężczyzna
Postów: 112
Reputacja: 11
|
Next odcinek....
Dwaj panowie kierując się do sektora 1A, pokonując ciemne korytarze bazy, usłyszeli znów głosy z krótkofalówki:
-Zaczekaj Daniel znowu chyba kogoś mam na fali!
John wyją szybkim ruchem z kieszeni urządzenie.

-Halo słyszy mnie ktoś?
-sss…są wszę….(strzał z pistoletu), ss…za tobą! Och nie!....sss....(strzał)….nie błag….aaaaa!!
-Jasna cholera! Co tam się stało?!
-Nie mam pojęcia Daniel i na pewno nie chce wiedzieć.
-Możesz ich jakoś namierzyć? Wiesz może skąd była fala?
-Coś tutaj zakłóca właśnie fale, ale jak ktoś jest w pobliżu z krótkofalówką, to….
-Chcesz powiedzieć, że to mogło nawet stać się za ścianą?!
-Tak
Daniel złapał się dłońmi za głowę i próbując się uspokoić powtarzał sobie, że wyjdzie z tego cało i wróci na ziemie. John patrząc tak na kolegę, usiłował go uspokoić i zachęcić do dalszej drogi w sektor 1A. W końcu znów ruszyli pokonując egipskie ciemności. Szli tak dość długo w milczeniu, nikt nie chciał nic powiedzieć, może ze strachu? A może z innego powodu. Zaczęło ich jedno dziwić, że pokonali dwa sektory (1C i 1B ), a żadnego potwora czy straszliwych głosów nie spotkali. Aż Daniel się odezwał:
-Wiesz nie podoba mi się, to. Coś za cicho, jak dla mnie.
-Może coś na obserwuje? Śledzi nasze kroki i wie gdzie zmierzamy.
-To mi się już wcale nie podoba! Mam nadzieje, że ci ludzie jeszcze żyją!
-Też mam taką nadzieje Daniel.
-A jak to byli ci ludzie, którzy właśnie przebywają w sektorze 1A? Może zmierzamy do samej paszczy lwa!
-Spokojnie nie wydaje mi się, głos tego biedaka, którego ostatni raz złapałem wydawał się inny.
-A jak, to był drugi?! Przecie było ich dwóch!
-Masz racje o tym nie pomyślałem. Lecz jak już jesteśmy tak blisko, to może już lepiej sprawdzić czy jeszcze ktoś żyje.
Daniel zamilkną, bo już sam nie wiedział, to mówić dalej. Bohaterowie w końcu dodarli do sektora 1A. Pierwsze co im na myśl przyszła, to znaleźć zbrojownie gdzie ukryli się dwoje osobników.
-A więc gdzie jest zbrojownia John?
-Czekaj tu jest plan tego sektora
Podeszli i obejrzeli dokładnie:

-Hmm…jak dobrze rozumiem musimy iść teraz w ten lewy korytarz, a potem skręcić w prawo.
-Dobrze więc ruszajmy
Poszli tą drogą, którą wyczytał John. Jak widać plan był dobrze zrobiony, bo trafili w końcu do drzwi od zbrojowni. John próbował otworzyć, ale były zamknięte. Rozejrzał się czy przypadkiem nie ma przy drzwiach klawiatury wejściowej, ale jej nie było, co bardzo zdziwiło go.
-Wydaje mi się, że się obarykadowali drzwi od wewnątrz.
-Może zapukamy?
John walną w drzwi trzy razy pytając głośno czy ktoś tam jest. Usłyszeli jakieś głosy
-August słyszysz? Przyszli po nas!
-Co jak to?! To nie zombie się dobierało?
-Zombie nie mówią! A ja słyszałem czyjś głos!
-Hej jest tam kto!?
Zawołał głos z zewnątrz
-Tak jesteśmy we dwójkę! Inżynier Daniel i marine John!
-Zaczekajcie chwilę! Odblokuje drzwi
Po chwili otworzyły się i postacie zobaczyły kogoś innego i na dodatek żywego.
-Jak wy przeżyliście?! Cała baza jest przeklęta, a wy tak sobie chodzicie po niej!
-Sami się zastanawiamy jakim cudem jeszcze żyjemy. Mniejsza z tym, macie jakąś broń?
-Tak, dwie strzelby, trochę amunicji i dwa colty.
-Dobra jak będziemy trzymać się w grupie, to może uda nam się wrócić do domu. A teraz posłuchajcie mnie….ale zaraz, jak macie na imię? Pierwsze raz was widzę.
-Jestem Kain byłem tutaj strażnikiem, a to jest August, lekarz.
-Dobrze więc Kainie i Auguście słuchajcie mnie uważnie. Zmierzamy teraz do elektrowni, musimy ją włączyć ręcznie żeby był prąd. Z energią możemy wrócić do centrum i wezwać pomoc.
Kiedy John tłumaczył nowym towarzyszą plan, usłyszeli jakieś mocne walenia, które dobiegały z głębi ciemny korytarzy. Wszyscy skierowali wzrok w stronę odgłosów. Odgłosy przypominały jak by chodzenie czegoś wielkiego, były coraz głośniejsze i zdawało się, że kierują się w stronę ich.
-Cholera jasna John nie czas na rozmowę! Lepiej uciekajmy z stąd! Bo coś tu się zbliża!!
-Bierzecie bronie szybko i uciekajmy w stronę wyjścia z sektora!
Wszyscy zabrali wszystko co było im potrzebne i wybiegli w pokoju, wszyscy podążali za czarnoskórym strażnikiem.
-Tędy!
Wykrzykną John. Po dźwięku można było rozpoznać, że coś zbliżało się do nich szybkimi krokami. Udało im się wybiec z sektora i szybko zamknęli drzwi zablokowywując gaśnicą. Drzwi od środka były przez coś szarpane, i walone. Po chwili ustały i nic nie było słychać.
-Wiecie? Może już chodźmy z stąd? Kierujmy się już do tej elektrowni, bo nie wytrzymam tutaj!
Powiedział Daniel.
-Dobra zejdziemy tymi schodami i według planu powinniśmy dojść do elektrowni.
-Zaczekaj patrz, chyba ktoś tam stoi!

-Zatrzymaj się Kain!
Kain podszedł do postaci i jak się okazało, to już nie był człowiek, a potwór.
-O jasna cholera!
Zombie rzucił się na Kaina gryząc mu poważnie rękę.
-Trzymaj się!
John wyciągną pistolet i wycelował w zombie, przy czym oddając strzał w głowę. Po oddaniu strzału szybko wszyscy podbiegli do Kaina.
-Nic ci nie jest?
-Bydlak mnie ugryzł w rękę!
-Pokaż ranę, o Chryste! Dajcie szybko jakiś opatrunek! To jest poważna otwarta rana! Może on się wykrwawić!
-Niestety nie mamy przy sobie żadnej apteczki, ani jakiegoś materiału.
-Daniel! Rozerwij swoją koszulę!
Jak August kazał tak zrobił Daniel. Całe szczęście lekarz zdołał zatamować krwawienie, ale Kain nie miał siły samemu się poruszać i potrzebował kogoś kto by go trzymał. Daniel pomógł Kainowi się podnieść i tak już zostało, że on pomagał się jemu poruszać.
-Dobrze więc chodźmy do tej przeklętej elektrowni! Za mną!
Grupa zeszła schodami na dół przez ciemny korytarz. Byli już w ostatnim korytarzu, który prowadził do maszynerii. Przechodząc tak drogą omijali kilka drzwi.

Aż nagle z jedne drzwi gwałtownie się otworzyły i wyskoczyły z nim dwa zombie. Usiłowały zaatakować Augusta, ale John dosyć szybko zareagował, i strzelił w nie. Gdy pokonał te dwa wyszły inne zombie z innych drzwi. Sytuacja była bardzo kiepska. John nie nadążał ze strzelaniem, a August pistoletem nie robił zbyt wielkich obrażeń. Bohaterowie nie mieli wyboru musieli uciekać. Daniel miał małe trudności, bo Kain nie mógł za szybko się ruszać. John zauważył gaśnicę na ścianie i w nią strzelił by spalić zombie. Jednak dużo, to nie pomogło zombie nie były czułe na ogień. Drzwi od elektrowni były coraz bliżej, ale zombie zbliżały się także równie szybko. Ludzie myśleli, że to już ich koniec, że nie wrócą już na ziemie. Wtedy John staną i powiedział:
-Biegnijcie! Zajmę się nimi!
-Ale…
-Biegnij!!
John rzucił się na grupę zombie i bronił się ręcznie i także za pomocą broni. Reszta nie przyglądała się nie równej walce i pobiegli udało im się dojść do elektrowni. August szybko zamkną drzwi. A Daniel położył Kaina i rozejrzał się gdzie jest włącznik. W końcu znalazł włączniki włączające zasilanie. Powoli i na zmianę odpalał je, gdy w końcu włączył wszystkie światło znów się zapaliło w bazie:

-System sprawności elektrowni wrócił do stanu normalnego, Uwaga! Wykryto intruzów! Włączam stan obronny.
Po przemówieniu komputera postacie słyszeli tylko głośnie strzelanie z wielkich maszynowych karabinów. Gdy nagle połowę żarówek, które oświetlały bazę wybuchły.
-Rany było światło i nagle się przepaliło! Dlaczego?!
-Nie mam pojęcia, przecie, było to jedne z najlepszych żarówek Pewnie przez to przeklęte miejsce tak, to się stało.
-Na pewno to sprawka tych demonów. Całe szczęście, że działają karabiny obronne. Zaraz Daniel, a co z Johnem!
-Jezu Chryste może jeszcze żyje! Szybko!
Wyszli z pokoju i ujrzeli obrzydliwy widok, wszędzie leżały zmasakrowane zwłoko zombie, ale nie mogli nigdzie wypatrzeć zwłok Johna.
-John! Gdzie jesteś! John!!
-tu..tutaj…
Obejrzeli się w lewo i zobaczyli rannego Johna. August od razu obejrzał rany i stwierdził, że nie zagrażają życiu, są to tylko pogryzienia. Marine udało się samemu podnieść i powiedział:
-Och udało się wam. Włączyliście elektrownie w samą porę, uratowały mnie te działka.
-Dobra panowie musimy iść teraz do centrum!
Nagle z góry usłyszeli strzały a działka, a potem mocny huk i walenia po ścianach.
-Cholera jasna! Nawet działka nie powstrzymają tego czegoś!
-Nie marnujmy czasu! Ruszajmy!

Bohaterowie poszli w stronę schodów po pół oświetlonym korytarzu.
CDN.
Uff...i co wy na to?^^
|