No więc zacznę od tego, że zmienilam nick...co chyba każdy zauważył. Musiałam bo nie mogłam sobie przypomnieć hasła. Zgodnie z obietnicą zamieszczam kolejny odcinek.
~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~
Blask pochodni...
Chłód obejmujący pomieszczenie...
Dywan w kolorze czystej, świeżej krwi...
Przerażające obrazy...
Budzące krew w żyłach sztylety, szable...
Czerwono złoty fotel obrócony przodem do ledwie tlącego się ognia w kominku...
A w fotelu ON...
Wpatrywał się w obraz przepięknej dziewczyny umieszczony nad kominkiem...
W jego białych oczach odbijał się ogień...
Była to istota okrutna...zdolna do wszelkiego zła.
Czerwona pomarszczona twarz zawsze miała ten sam wyraz. On nigdy się
nie uśmiechał. Wszystko co robił było przerażające.
Jego dłoń zaciskała sie na niewielkiej kulce, której zwykli śmiertelnicy używali do
gry w tenisa. Ta tak mała rzecz miała w sobie wielką moc...
Moc, jakiej nikt nie mógł posiąść od tysięcy lat...nawet on sam. A jej sie udało...
zrodzona ze zwykłej ziemianki, którą on posiadł za żonę.
W tej ciszy było słychać tylko oddychanie starca i trzaskanie popiołu.
W drzwiach pojawiła się kobieta...
Ale on nawet nie zauważył jej przyjścia...jego zwrok nadal był skierowany w
kierunku obrazu. Była tak bardzo podobna do niego...wygląd, charakter...
wszystko. Ale on nigdy nie traktował jej należycie...
Starzec spojrzał na córkę...jego przeniliwe spojrzenie potrafiło zabić...przekonał
sie o tym już nie jeden czlowiek. Nie powiedziawszy ani słowa spowrotem
przeniósł wzrok na portret.
- Siedzisz w tym pokoju calymi godzinami.- powiedziała ozięble- I wpatrujesz
się w ten obraz.
- Cały czas myslę o Elainn. - odparł mężczyzna nie odrywajac oczu od
portretu.
- Ph...- mruknęła Selena usiadwłszy na dywanie.- W Twojej głowie znajduje
sie tylko ona. Ciekawe czy choć czasami myslisz o mnie, Thornym lub
Dianie.
Nie odpowiedział.
Nawet nie słuchał Seleny. Przejmował się tylko Elainn. Czuł, że coś pójdzie nie
tak. Ona od dawna go nie zawiodła. Czyżby znów miała taki zamiar...obiecała
mu, że to już nigdy się nie zdarzy...że zapomni o tym zdrajcy...i swoje życie
poświęci zabijaniu...po to się urodziła...została wybrana...
- Czemu zawsze ona dostaje misje?!A ja i moje rodzeństwo bezczynnie
siedzimy tutaj!?- Selena zaczęła krzyczeć.
- Dość tego!- starzec wstał z fotela. Selena podniosła się z dywanu.
W oczach jej ojca pojawiły się czarne plomienie...zawsze tak sie działo kiedy
ktoś wyprowadzał go z równowagi. Ale ona się tym nie przejęła...nigdy nie
przejmowała się tym co czuli inni...tak samo jak on.
- Odpowiesz mi na pytanie?- zapytała nadal nie ukrywajac swojej złości...
-Ja...- Oczy mężczyzny znów wyglądały normalnie. Ścisnął mocniej szklaną
kulkę.- Nie mogę...
- Oh...oczywiście że nie możesz....bo to jak zwykle dotyczy JEJ...gdyby ona
zapytała o mnie wszystko byś jej zdradził!
Selena zwężyła oczy.
- Kiedyś o wszystkim się dowiesz...niedługo wszyscy się o tym dowiedzą...
Starzec skierował się ku wyjściu...
Nie mógł jej powiedzieć...
O tym wiedział tylko on...
Eilenn była jedyną osobą, która mogła dokonać tak wielkich czynów...
Bo w niej spoczywa moc...
Kulę otoczyła wiązka błękitnego światła...