Witam ,drodzy czytelnicy (forumowicze)!!!! Dzisiejszy odcinek nie sprawił mi wiele trudu ,tylko ,że mam domek ściągnięty z jakiejś stronki i się strasznie zacina. Zatem zaczynamy !!!!!
Podczas drogi prowadzącej do Klistolu stałam się dorosła. Kierowca poinformował mnie ,że to normalny proces wśród ludzi, którzy tam lecą. Kiedy dolecieliśmy na miejsce (dosłownie pod dom) ujrzałam czworo ludzi ,mieszkańców uroczego domu, którzy zaprosili mnie do środka. Każdy posiadał coś w rodzaju maski, specjalny makijaż. Starszy pan - Henry przywitał się i podszedł do mnie.

Zaczął dotykać mojej twarzy ,co było dla mnie czymś nowym i dziwnym ,więc odskoczyłam na bok.
-Czego się boisz?
-Bo, bo ja ...- zamilkłam nie mogąc wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
Staruszek podszedł do mnie ponownie i zaczął wymalowywać coś na twarzy. Dopiero teraz zauważyłam ,że "rysował" na niej makijaż. Po tych "chrzcinach" zostałam zaproszona do kuchni gdzie panował ogromny chaos.

W końcu udało mi się usiąść i móc spokojnie zjeść śniadanie. Czułam się dziwnie. Każdy się do mnie odzywał ,a nie zamienił ze mną nawet trzech słów. Jakby "Witaj" było wystarczalne. Moją uwagę przykuła wyzywająca kobieta w średnim wieku i stojący obok nastolatka. Zauważałam pomiędzy nimi pokrewieństwo ,patrząc na ich dziwne ,ogromne oczy.

Kobieta podeszła do mnie i przedstawiła się.
-Witaj ! (znowu to samo) Jestem Angela, a ty ... Melinda ?- przedstawiła się.
-Meryl- poprawiłam ją ignorując jej szeroki uśmiech.
-Zauważyłam ,że obserwowałaś mnie i Jack'a mojego synka .
-Ja? Nic podobnego.
-Nie kłam... Poza tym dlaczego jesteś taka oziębła w stosunku do mnie? Coś cię zaskoczyło? -zaptała.
Odeszłam. Nie miałam ochoty na gadanie z szaloną kobietą ,która chyba nie zdawała sobie sprawy z własnego wieku. Poszłam do salonu ,gdzie chciałam poprosić o wskazanie mojego pokoju, ale to co zobaczyłam było dla mnie kolejnym szokiem.

Staruszek Henry ,który wydawał mi się spokojnym i miłym facetem wywijał z synem tej całej Angeli ,która przy nich była całkiem normalna. Przez głowę przeszła mi myśl, że w tym domu nie ma nikogo normalnego, kiedy przypomniałam sobie o ostatnim mieszkańcu. Mężczyźnie w moim wieku, który wydawał się skrytym i nieśmiałym facetem. Nie musiałam się zbyt wysilać - przez moją nieuwagę nie zauważyłam, że owy pan właśnie pojawił się w jadalni.

Nawet nie wiem kiedy zaczęliśmy rozmawiać. Grunge- mój nowy przyjaciel jest bardzo interesująbym człowiekiem.
-Meryl... Nigdy bym nie przypuścił, że to ty będziesz osobą, z która Ja potrafię porozmawiać. - mówił.
- Dobra, Grunge ty mnie tu nie bajeruj!!! Muszę iść... Do zobaczenia !- pomachałam Mu i pobiegłam do mojego pokoju ( Grunge wszystko mi wyjaśnił)
Oczarowana nową znajomością położyłam się i zaczęłam czytać książkę.
-Grunge oczarował kolejną dziewczynę .... - usłyszałam głoś Angeli.
-Słucham ? -zapytałam z odrobiną ironii w głosie.
-Nie udawaj, że nie słyszysz i przyznaj, że Grunge wpadł Ci w oko.
-Droga Angelo, przyjmij do wiadomości, że na Ziemi zostawiłam swoją miłość- Mike i nie zamierzam porzucić Go dla pierwszej lepszej osoby, która troszkę mi się podoba.
-Dobra, to może mała przestroga : Grunge jest taki milutki dla każdej dziewczyny. Chwali ją, popiera, a kiedy ta zaczyna się angażować robi się brutalny, no dobra może nie o tyle brutalny, co pokazuje różki!!!
-Wow, czyżbyś była jedną z tych dziewczyn ?- zapytałam z dezaprobatą.
Angela wyszła z mojego pokoju z twarzą czerwoną jak burak, co popsuło nieco jej "cudowny" makijaż.
Następnego dnia moje myśli krążyły tylko wokół Grunge.

Flirtowałam z nim, wpadając przypadkowo do jego pokoju, chwaliłam Go,a on odpowiadał Mi tym samym. Oczarował mnie - fakt ,ale to nie znaczyło, że moje serce bije dla Niego troszkę szybciej. Nie mogąc przestać o Nim myśleć starałam się zająć czymś pożytecznym. Czułam się zagubiona, a nawet zbita z tropu. Czy Mike przestał być dla mnie kimś ważnym ? - pytałam samą siebie. Szukałam odpowiedzi, ale jej nie znalazłam. Zatroskana zaczęłam pisać kolejny pamiętnik.

Pisząć nie raz wspomniałam o Grunge'u przynajmniej tak mi się wydawało. Kiedy przeczytałam moją "notkę" byłam zszokowana. Całość była balladą o Grunge'u. Och, jego imię - niczym z kreskówki o sprytnym super-bohaterze, łamaczu kobiecych serc i tak dalej... No tak byłam jedną z tych łatwych i głupich kobiet. Może jednak natrętna i irytująca mnie Angela miała rację. No ale... Czy ja miałam inny wybór? Wieczorem zeszłam na dół planując zjedzenie kolacji. Mój owy obiekt westchnień stał tam i wyglądał tak, jakby na mnie czekał.
-Witaj, Meryl... -przywitał mnie tajemniczo.
-Cześć Grunge!- odpowiedziałam Mu wesoło.
-Co paninka planuje robić w tą cudowną noc? -zapytał.
-Zjeść kolację, poczytać książkę i położyć się spać ?- wyliczałam jak zahipnotyzowana.
-A ja proponuję inną wersję dzisiejszej nocy...
-Nocy ? Och mamy dopero ósmą wieczór ,czyż nie ?
W tym momencie moje usta znalazły się blisko ust mężczyzny ,którego znałam zaledwie dwa dni.

Po (przyznaję) uroczym pocałunku podziękowałam Grunge'owi za jego propozycję i wymigałam się mówiąc, że jestem strasznie zmęczona. Naprawdę, nie chciałam siebie znać. Zachowywałam się jak własna matka.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
W następnym odcinku:
-Czy Grunge będzie z Meryl?
-Jak potoczy się znajomość Meryl z Angelą?
-Co jeszcze zaszokuje Meryl w jej nowym domu?
i wiele, wiele więcej ....

PS: Zong, przepraszam za wszelkie źle postawione przecinki, wierz mi starałąm się jak mogłam

!