View Single Post
stare 19.03.2005, 15:02   #2
Raija
 
Avatar Raija
 
Zarejestrowany: 18.02.2005
Skąd: Miasto Grodu Króla Kraka =p
Płeć: Kobieta
Postów: 49
Reputacja: 10
Domyślnie Odcinek II



- Cholera!- Krzyknęła głośno Kimberly, gdy tusz do rzęs po raz trzeci wypadł z
jej ręki.- Jenifer chodź tu!

Z drzwi do łazienki wyszła jej koleżanka z pokoju w samej bieliźnie, bo właśnie
miała się wykąpać. Czasem miała dość Kimberly i jej ciągłych marudzeń, wrzasków
i humorów, ale przez ostatnie parę miesięcy zżyły się ze sobą do tego stopnia,
że Jenifer była jedyną osobą, która wiedziała o ukrytej miłości koleżanki do
młodego pana Mc Rilleya. Lubiła długie rozmowy z nią i wspólne wypady na
zakupy. Przykro było jej tylko z tego powodu, że Kimberly musiała bardzo dużo
czasu spędzać z dzieckiem a to oznaczało, że miała coraz mniej czasu dla ich
przyjaźni. Pozostawał im tylko czas, w którym malec spał lub rodzice zabierali go
gdzieś ze sobą a takich chwil było zdecydowanie za mało.
Przyglądała się z rozbawieniem kłótni tuszu do rzęs z Kimberly a uśmiech na
jej twarzy robił się coraz szerszy.
- Pomóc Ci?- Zapytała starając się nie wydobywać z siebie śmiechu.- Widzę,
że coś nie możecie się dogadać. Umalować Cię?
- Nie.- Odpowiedziała Kimberly ze złością odstawiając tusz na półkę.- Dam
sobie spokój, szkoda czasu. Za chwilę muszę być na dole.. David…to znaczy się
Johny czeka.
- I dla Johny’ego się malujesz, tak? Ty chyba naprawdę ogłupiałaś przez tą
miłość, bo myślisz, że Ci uwierzę. Ładnie wyglądasz, powodzenia.

Kimberly usiadła na łóżku koło Jenifer.- Żałuję, że się zgodziłam, aby z nami
poszedł.- Powiedziała spuszczając głowę.- Powinnam próbować zapomnieć o
nim, a robię zupełnie na odwrót. On ma dziecko, niedługo się ożeni a ja nadal o
nim marzę i śnię.
- Od początku Ci mówiłam, że David nie jest odpowiednim kandydatem na
miłość…nie dla Ciebie. On ma narzeczoną od 3 lat. Wiem, ze jest przystojny, miły i
tak dalej, ale…nigdy nie będzie z Tobą.
- Jesteśmy przyjaciółmi. To chyba dobrze.
- Tak, jesteście przyjaciółmi i już nic się nie zmieni a w każdym razie nie na
lepsze. Gdy pani Braddock tu zamieszka będziesz musiała raz na zawsze
pożegnać się z rozmowami i spacerami z Davidem.
- Dobrze, że chociaż Johny mi zostanie. Naprawdę polubiłam tego malca.
- W takim razie już teraz zacznij się oddalać od Davida. Bo jeśli jego żona
zauważy, że macie wyjątkowo dobry kontakt jak na opiekunkę i pana domu to
zapewne nie będzie chciała Cię tu zatrzymać.
- Wiem, ale…

Dziewczyny usłyszały pukanie do drzwi. Jenifer zerwała się z łóżka, pomachała
przyjaciółce i zniknęła za drzwiami łazienki.
- Proszę!- Powiedziała Kimberly głośno. W drzwiach pojawił się David. Serce
dziewczyny podskoczyło.
- Kim, idziesz? Johny się już niecierpliwi.
- Tak, tak. Pa, Jenifer!
*
Kimberly wyszła z pokoju zamykając drzwi. Szła krok w krok za Davidem
zapominając o tym, że jeśli nadal będzie tak namiętnie się w niego wpatrywać
może spaść ze schodów, co niezbyt przyjemnie się dla niej skończy. Lepiej nie
myśleć, co by się stało gdyby David nie odwrócił się przodem do Kimberly. Ona,
jak to ona, bardzo rozkojarzona tego dnia wpadła na niego.
- Myślałam, że już Ci lepiej. A Ty nadal jesteś roztrzepana.- David zaśmiał się
- Emm,…po co to ja się odwróciłem? Aha…mam pomysł. Zabiorę Ciebie i
Johny’ego do centrum. Otworzyli tam nowy park. Jest naprawdę piękny i miło się
spaceruje. Później damy małego pod opiekę mojego najlepszego przyjaciela a
sami pójdziemy do miejscowej dyskoteki. Co Ty na to? I przynajmniej ominie mnie
ta nudna kolacja.

Oczy Kimberly zalśniły. Czuła się jak w niebie po usłyszeniu propozycji Davida,
lecz chwile później przypomniały się jej słowa Jenifer, która niestety miała rację.
A poza tym bała się reakcji państwa MC Rilley i reszty rodziny jak się dowiedzą,
że zamiast zająć się kolacją poszła sobie na dyskotekę w dodatku z ich synem,
który wkrótce ma się ożenić.
- Myślę, że Twoja rodzina nie będzie zadowolona. Jeszcze mnie pewnie z
pracy wyrzucą.
- Nie martw się.- David zbliżył się do Kimberly i położył jej rękę na ramieniu.-
Jakoś nas wytłumaczę. Ty się już nie martw.
- Nie…ja się na to nie zgadzam. Weź narzeczoną na dyskotekę, nie mnie. A
jak nas ktoś zobaczy? Będziesz miał problemy…
- Słuchaj Kimberly…lubię Cię…i to bardzo. Chcę w te ostatnie parę tygodni
spędzić z Tobą dużo czasu. Coś mi się wydaje, że Victoria będzie mnie bardzo
krótko trzymać.
Kimberly wahała się. Z jednej strony tak bardzo chciała spędzić z Davidem
czas z dala od domu, ale z drugiej bała się konsekwencji. „A trudno, raz się żyje”
pomyślała.

- No dobra.- Kimberly uśmiechnęła się do Davida, po czym omijając go zeszła
po schodach. Nie mogła doczekać się wieczoru. Czuła, że będzie on jednym z
najlepszych, jakie przeżyła. Podeszła do wózka z dzieckiem i wzięła na ręce
czarnowłosego, śmiejącego się do niej chłopczyka.
~~~~~~~~~~~~~~~~
* Przepraszam za niskie ściany!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Koniec odcinka drugiego. Wiem, że jest on krótki i nadal nie ma w nim żadnej akcji, ale chcę aby to FS było dopracowane w każdym szczególe. Przewiduję dużo odcinków nawet sama nie wiem ile. Postaram się aby w następnym odcinku zrobiło się ciekawiej. Proszę o komentowanie.

By *Roxi*
__________________
Pewnego dnia uwierz we mnie...




W górach...^^
Raija jest offline   Odpowiedź z Cytatem