następny odcinek może troche nudny sory postaram sie zrehabilitować w następnym odcinku
Romana i Basia leżały w swoich łóżkach po obfitym obiedzie. Nagle usłyszały zgrzyt drzwi.
- Mama!!! – do sali wbiegła mała dziewczynka o ciemnych blond włosach
- Natalciu, kochanie – Basia wstała z łóżka i przytuliła córeczkę. – Powiedz dla pani dzień dobry.

- Dzień dobly. – mała zawstydziła się.
- Dzień dobry skarbie. – opowiedziała.
- Cześć kochanie. – krzyknął grubszy, brodaty mężczyzna. – Widzę, że Natalka sobie poradziła musiałem zaparkować auto. Dzień dobry pani. – zorientował się, że Basia nie leży na sali sama.
- Dzień dobry - odpowiedziała cicho, jakby z niechęcią.
- To jest pani Romana. – powiedziała patrząc się na koleżankę z sali
- Co słychać, Natalka była w szkole? – pytała z troskliwością.
- Tak, nie martw się o nas doskonale dajemy sobie radę. – Basia i jej mąż rozmawiali bardzo czule, co jakiś czas do dialogu wtrącała się mała Natalka, w sali zapanowała miła, rodzinna atmosfera. Romana udawała, że spała ale tak naprawdę... płakała.

- Dobrze jedźcie już widzę, że Natalka jest senna. – powiedziała Basia.
- Chyba masz rację, Natalko powiedz dla mamusi papa. – mężczyzna wstał z krzesła. – Do widzenia panią.

- Papa mamusiu.– w sali rozległ się wesoły okrzyk dziewczynki. Po chwili w sali zostały już tylko Romana i Basia.
- Romana śpisz? – spytała po cichu.
Kobieta leżąca na łóżku otarła szybko łzy o skrawek prześcieradła. – Nie, nie.
- Natalka cię obudziła przepraszam – powiedziała.
- Ależ nic się nie stało dziecko musi się wygadać. – odpowiedziała.
- Romciu? Ty płakałaś? – zaniepokoiła się.
- Nie! – zaprzeczyła stanowczo. – coś wpadło mi do oka.

- Do dwóch? – powiedziała z niedowierzaniem. – co się stało, powiedziałam coś nie tak, a może Krzysiek, z niego zawsze był taki gaduła.
- Nie to, nie przez was po prostu, ach – westchnęła – powiedziałam ci co było dotychczas moje życie na wysypisku... Ale nie znasz mojej przeszłości. Bo widzisz nawet nie chodzi o męża, ale o dziecko zaraz po ślubie zaszłam w ciąże, niestety gdy byłam w trzecim miesiącu zachorowałam na ospę, dziecka nie udało się uratować, a potem już nie mogłam mieć dzieci.... Jak rozmawiałaś z mężem, że Natalka tak?
- Myhy. – kiwnęła głową.
- Jak rozmawiałaś z mężem o szóstych urodzinach Natalki to obliczyłam, że moje dziecko miałoby też tyle, lat. Rozumiesz? Być może też opiekowałabym się taką śliczną dziewczynką, albo chłopczykiem. Może też cieszyła bym się z szóstych urodzin. – kobieta zaczęła głośno płakać...
- Boże tak mi przykro. – Basi zrobiło się smutno. – przepraszam.
- Ale za co ty przepraszasz za to, że ułożyłaś sobie życie? Bardzo się cieszę, że masz kochającego męża i córeczkę... Każda z kobiet zamilkła i głęboko nad czymś myślała... Zrobiło się ciemno, Basia szybko zasnęła, Romana leżała nadal w łóżku, pamiętając co powiedział jej rano hrabia...

Była godzina 9 rano hrabia ledwo wygrzebał się z łóżka i poszedł się przebrać. W jego przypadku było to dziwne bowiem zawsze był to entuzjastyczny człowiek, który wstawał o szóstej rano wypijał filiżankę kawy i jechał do pracy. Dziś jednak był za bardzo przygnębiony tym co się stało.

Może to naprawdę ona? Ale nie co ja mówię to przecież kochana i dobra kobieta, nie podpaliła by wysypiska. Nie mógł przestać myśleć... Henryk właśnie miał zrobić sobie coś do jedzenia, gdy zadzwonił jego telefon. – Słucham. To zrób jak chcesz, nie mam teraz do tego głowy, przepraszam cię cześć.
O boże Romana! – staruszek przypomniał sobie o obietnicy jaką złożył kobiecie...
Romana przez całą noc nie zmrużyła oka, miała odrobinę nadziei, że hrabia przyjdzie w pewnej chwili jednak zwątpiła, myślała co teraz może on robić. Pewnie jest z nią? Romana nie mogła znieść tej myśli...
- Romana zjadłaś już śniadanie?– spytała Basia wstając z łóżka
- Co? – powiedziała nie przytomna. – A tak, tak.
- Co cię znowu gryzie? – spytała znowu.
- Nic nie chce o tym gadać. – burknęła
- Dobra, skoro nie chcesz.
- Dzień dobry. – do sali wpadł lekarz.
- Dzień dobry. – odpowiedziały jednocześnie.
- Ja właściwie do pani Romany. – odparł lekarz.

- Właśnie miałam iść zanieść talerz. – powiedziała Basia wychodząc z sali.
- Pani Romano, chodzi o pani leczenie. – powiedział siadając na małym krzesełku.

- Słucham. – odpowiedziała z niepokojem.
- Nie jest pani niestety ubezpieczona polisa, którą ma pani w PZU została przerwana z powodu nie płacenia składek. - oznajmił
- Tak wiem. – odparła smutna
- Wie pani, że leczenie dziennie kosztuje ok. pięciuset złotych. Przykro mi to mówić, ale będzie musiała pokryć te koszty.
- Boże przecież ja już tu jestem kilka dni, nie mam tyle pieniędzy. – zmartwiła się.
- Przykro mi, nie wiem może niech pani od kogoś pożyczy, lub stara się o rentę, bo na pomoc państwa chyba nie ma co liczyć. – zaśmiał się.
- Dobrze dziękuję.
- Pani Wanda przyniesie pani formularz o rentę. – uśmiechnął się i skierował się w stronę drzwi.
- Panie doktorze? – krzyknęła

- Tak?
- Kiedy mógłby mnie pan wypisać? – spytała
- Pani Romano, w pani stanie proszę się nie martwić tak tym ubezpieczeniem coś wymyślimy. – kiwnął głową i wyszedł
- Co ja mam robić? Muszę stąd jak najszybciej wyjść. – usiłowała wstać, ale nie mogła, całe ciało przeszywało ją ból.
C.D.N