Temat: Obcy ptak
View Single Post
stare 26.03.2005, 17:48   #17
Raija
 
Avatar Raija
 
Zarejestrowany: 18.02.2005
Skąd: Miasto Grodu Króla Kraka =p
Płeć: Kobieta
Postów: 49
Reputacja: 10
Domyślnie Obcy ptak PART II

No więc oto drugi odcinek. W nim powiewa normalnoscia, różni się zupełnie od
pierwszego odcinka. Jeśli zauważycie jakieś blędy piszcie a ja odrazu je
poprawię. Zapraszam do czytania!
*************************
***************
**************************


Ingerid otworzyła oczy…ujrzała niewielki, drewniany pokój. Leżała w łóżku mając
na sobie koszulę nocną. Przez okna wpadały promienie słońca. Rozejrzała się po
pomieszczeniu. Zaciekawiły ją portrety na jego ścianach. Podniosła się z pościeli.
Miała już zamiar wstać, gdy czyjś krzyk wprawił ja w stan osłupienia.

- Nie wstawaj!- Do Ingerid podbiegła staruszka ubrana w ubogą sukienkę i
podziurawione kapcie. Chwyciła Ingerid za ramiona i delikatnie ponownie
położyła ja na prześcieradle.- Musisz odpoczywać. Miałaś niezbyt miła przygodę,
bo jak podejrzewam spadłaś ze zbocza. Coś Ty robiła dziewczyno?
Ingerid przywołała wspomnienia z ostatniej nocy.
„ Wojownik…to przez niego tu się znalazłam…”
- Ja uciekałam przed kimś…- Odpowiedziała dotykając rany na policzku.- Nie
zauważyłam przepaści. Przepraszam, muszę iść…

Ingerid siłą zerwała się na nogi i ruszyła w kierunku drzwi.
- Zaczekaj! Nie możesz iść w takim stanie. Zaczekaj, moja wnuczka zaraz przyniesie Ci…
- Nie mogę na nic czekać.- Powiedziała Ingerid starając się zachować spokój. Podeszła do staruszki.- Może mi pani powiedzieć gdzie moja sukienka?
- Ona już do niczego się nie nadaje. Cała brudna jest i potargana.
- Trudno, pójdę w tym.- Ingerid wyszła z pokoju. Znalazła się w zagrodzie.

„ Jak oni mogą tak żyć” Pomyślała przeglądając się studni i małemu pieskowi,
którego futro było całe w błocie. Podeszła do zwierzątka i wystawiła do niego
rękę. Piesek zamerdał ogonem i podbiegł do dziewczyny. Zaczął lizać jej rękę i
skakał chcąc się bawić. Na twarzy Ingerid pojawił się uśmiech.
Zwierzęta lubiła od dzieciństwa. Nadal pamiętała jak nas swoje siódme urodziny
dostała odrodziców Jerry’ego.
- Przydałoby się Ciebie wykąpać- Powiedziała do pieska głaszcząc ręką jego
łebek.
- Jak zostaniesz z nami być może wykąpiesz go osobiście. Chyba się
polubiliście.- Odpowiedział wysoki blondyn, który pojawił się w bramie zagrody.

Ingerid odskoczyła do tyłu przestraszona nagłym pojawieniem się mężczyzny.
Przyjrzała mu się. Ubrany był w zwykły podkoszulek bez rękawów i obdarte spodnie. Jego rozczochrane włosy opadały na przystojną twarz a koszulka
opinała umięśniony tors. Podszedł do Ingerid i pomógł jej wstać.
- Nazywam się Josh..- Podał rękę Ingerid.- To dzięki mnie tutaj jesteś. Zostań z nami. Chociaż na jakiś czas.
- Nie mogę- Odpowiedziała kobieta.- Muszę uciekać.
- Przed kim? I dlaczego?
Ingerid ruszyła w stronę bramy, w której przed chwila stał Josh. Chciałaby
zostać tu, chociaż parę dni, odpocząć po wypadku lecz nie mogła. Stix moze ją w
każdej chwili zanleźć i spowrotem zabrać do swojego władcy.
- Nie ważne. Nie zrozumiesz.

- Dobrze, nie mów mi.- Mężczyzna chwycił Ingerid a ramię.- Ale zostań. Za trzy
dni jadę do miasta do mojej cioci. Ona ma duży dom, w którym mieszka sama.
Przyda jej się ktoś do towarzystwa. Zostań tutaj na te trzy dni a później
pojedziesz ze mną do niej.
Ingerid wahała się. Z jednej strony byłaby w stu procentach bezpieczna, ale z
drugiej nie chciała narzucać się ludziom, którzy mają tak małe gospodarstwo.
- Nie chcę się narzucać.-Odpowiedziała patrząc mężczyźnie w oczy. Miały taki
piękny kolor. Jak błękit nieba…jak niczym nieskażona woda.
Josh zaśmiał się.- Narzucać? Ależ skąd! Ta biedna chatka wcale nie jest taka
mała jak Ci się wydaje. Bez problemu mieści się w niej cała moja rodzina. Dla
Ciebie także starczy miejsca.
- Na pewno nie zakłócę wam spokoju?
- Mam rozumieć, ze się zgadzasz?
- W porządku. Jest tylko jeden problem. Ja już…nigdy nie mogę wrócić w to
miejsce, z którego uciekłam.
- Czyli szukasz schronienia na całe życie…
- No tak,…ale nie martwmy się tym narazie. Mam prośbę. Mógłbyś mi pokazać
łazienkę? Chciałam się wykąpać.
- He, He. Tu nie mamy łazienek. Ale za domem jest miejsce, w którym się
myjemy. Spokojnie. To tylko parę dni. U mojej ciotki będziesz miała prawdziwy
luksus. Idź już się wykapać. A później wstąp do pokoju mojej siostry na
pierwszym piętrze. Da ci coś do ubrania, przecież nie będziesz cały czas chodzić
w tej koszuli. Do zobaczenia…jak ty właściwie masz na imię?
- Ingerid.- Odpowiedziała kobieta uśmiechając się do chłopaka.- Na razie.
Poszła w kierunku wskazanym przez niego. Zobaczyła miednicę dość dużych
rozmiarów. Weszła do wody, która ze względu na mocno grzejące słońce była
bardzo ciepła. Zaczęła przemywać swe ciało.

Josh, którego ojciec wysłał po łopatę dotarł do miejsca, w którym Ingerid brała
kąpiel. Chciał po prostu wziąć to, po co przyszedł i odejść,…ale nie mógł. Stanął
za rogiem i przypatrywał się boskiemu ciału Ingerid. Zachwycała go jej
delikatność. Nie mógł oderwać od niej oczu, wodził wzrokiem za jej ręką
dotykającą brzuch, szyje, pierś…tak bardzo chciał dotknąć jej skóry. Czuł, że musi
ona być w dotyku jak aksamit lub jedwab. Chciał zostać jeszcze, ale bał się, że
dziewczyna może nakryć go na podglądaniu. Wydawała mu się taka niewinna i
czysta. Zaczął iść w stronę drzwi wejściowych.

Nagle stanął w miejscu i nie mógł ruszyć dalej…w kierunku domu zmierzała
obrzydliwa i odpychająca postać...
Pomarańczowa skóra już z odległości kilkunastu metrów rzucała się w oczy…
********************************

ODCINEK III JUTRO!
__________________
Pewnego dnia uwierz we mnie...




W górach...^^
Raija jest offline   Odpowiedź z Cytatem