View Single Post
stare 03.04.2005, 17:05   #33
Tidus2004
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odc. 2

Oryginalny tekst i zdjęcia: Tidus2004
Nowe zdjęcia: Caesum


W kilka chwil David był gotowy do wyjazdu. Mimo, że uwierzył tym niezwykłym ludziom, dalej odczuwał nieprzyjemny niepokój. Od dawna już marzył właśnie o tej chwili, jednak gdy to już się stało, było tak piękne, że trudno uwierzyć iż jest prawdziwe.



Wszyscy razem udali się do stojącego przed domem małego fiata 126. Było im bardzo ciasno, jednak nikt się do tego nie przyznawał. Wśród nich nie było osoby potrafiącej prowadzić samochód. McGonagall wyjęła z wewnętrznej kieszeni swojej sukni długą i bardzo elegancką różdżkę. Wymachując nią to w dół, to w górę i wyszeptała jakieś zaklęcie, którego nikt nie był w stanie usłyszeć. Auto ruszyło jak błyskawica. David domyślił się, że to zaczarowany samochód. Po tym jak zobaczył w jaki sposób Fiat się porusza, przypomniał sobie wycieczkę Harrego Błędnym Rycerzem. W kilka minut znaleźli się na stacji.
- Pewnie teraz będziemy musieli przejść przez peron 9 i ¾ ? – zapytał z lekką ironią.
- Oczywiście.- odpowiedziała chłodnym głosem pani profesor.
Cała grupka szła wzdłuż torów mijając po kolei inne perony. Na stacji nie było nikogo. Tory także były puste. Było ciemno. Lampy były ustawione co jakieś 10 metrów. W końcu dotarli do peronu 9.
- Proszę, idźcie.- powiedziała McGonagall wskazując palcem na ścianę gdzie po jej obu zewnętrznych stronach znajdowały się dwie tabliczki z numerami peronu 9 i 10.
- Pewnie wiesz jak się ta dostać, prawda? – zapytał Harry.
- No jasne, w końcu przeczytałem 5 tomów książki, nie licząc 3 filmów.-odpowiedział już znacznie pewnym tonem David.
- To ruszajmy!- wykrzyknął stojący z tyłu Ron.
Po chwili prosto na ścianę pobiegli Ron, Harry i Hremiona.
- Teraz pana kolej.
Opiekunka Gryffindoru położyła rękę na ramieniu chłopca. Na jej tworzy pojawił się lekki uśmiech, co było to naprawdę rzadkim widokiem.
- Tak, teraz ja.
David nie był jeszcze w stu procentach przekonany co do realizmu tych wydarzeń. Zamkną więc oczy i zaczął biec tak szybko jak potrafił. Tuż przed ścianą poczuł nagły przypływ strachu. Miał lekkie wątpliwości czy na prawdę uda mu się przejść na peron 9 ¾. Było już jednak za późno. Tak się rozpędził że za nic nie mógłby się zatrzymać. Czuł jak ściana jest tuż przed nim. W końcu jego ciało ogarnął lodowaty chłód. Po chwili uczucie znikło. Otworzył oczy i przed sobą zobaczył ługi czerwony pociąg z napisem „Hogwarts Express”.
Zdążył się tylko rozejrzeć kiedy usłyszał krzyk Rona.
- David! Chodź! Pociąg zaraz ruszy!
- Już idę.
Parę minut później pociąg dał sygnał i ruszył.



- To jest na prawdę niesamowite. – powiedział David siedząc już w jednym z przedziałów.
- Co jest takie niesamowite – zapytała Hermiona.
- No to wszystko. Przecież ja żyłem jak zwykły człowiek, a tu nagle wy zjawiacie się w moim domu, mówicie, że jestem czarodziejem i zabieracie mnie do Hogwartu. TO JEST DZIWNE.



- Nie masz się czy przejmować. Czułem dokładnie to samo kiedy ja znalazłem się w podobnej sytuacji. Zresztą sam wiesz. Czytałeś. Chociaż... ja miałem gorzej. Ja nic nie wiedziałem o tym świecie. A ty masz nas.




- No może masz rację. – odpowiedział David.- Czy my jesteśmy w tym pociągu sami?
- No jasne... Nikt przecież nie jechałby do Hogwartu o 4 nad ranem. – odpowiedział siedzący obok Harrego Ron.
Pociąg jechał ponad godzinę.



- Jesteśmy na miejscu – oznajmiła pani profesor. – Teraz chodźcie za mną. Jest już bardzo późno. Trzymajcie się blisko mnie. Będziemy szli obok Zakazanego Lasu.
Harry, Ron, Hermiona i David szli za McGonagal około 30 min. W końcu byli już tak blisko że mogli już ujrzeć zamek.



- Oooo..... nie wierzę własnym oczom. – wydusił z siebie David.
- W nocy naprawdę robi wrażenie – przytaknął Harry.
- Proszę nie marnować czasu na podziwianie. Jest już późno. Musimy jak najszybciej wracać. – rzekła McGonagall.
Harry i Ron spojrzeli na siebie robiąc bardzo wymowną minę, David widząc to ledwo powstrzymał się od parsknięcia śmiechem.



- Jesteśmy na miejscu.... – oznajmiła kobieta.
- Wow... to jest niewiarygodne....- przerwał jej David stojąc jak osłupiony



- ...Jutro pozachwycasz się zamkiem, a teraz wy – spojrzała na Herrego, Rona i Hermionę – odprowadźcie naszego nowego ucznia do pokoju Gryffonów.
- Dobrze pani profesor – odpowiedział Harry.
- Tylko macie się tam udać od razu. Nie życzę sobie wałęsania się po zamku o tej porze.
Profesor odwróciła się i poszła przez główne schody.



- Harry, może byśmy tak pokazali zamek naszemu nowemu koledze? – zapytał Ron.
- To byłby niezły pomysł. Wszyscy jeszcze śpią. Na dodatek niedługo będzie świtać. Nie opłaca się iść spać już o tej godzinie.



- Nie, Harry, profesor McGonagall powiedziała wyraźnie żebyśmy wracali do pokoju. – odezwała się Hermiona trochę wyższym i poważniejszym tonem niż zazwyczaj



- Ty to jak zwykle potrafisz komuś zepsuć zabawę „... profesor McGonagall powiedziała wyraźnie żebyśmy wracali do pokoju...” – powiedział Ron robiąc głupie miny i przedrzeźniając Hermionę.
- Dajmy sobie dzisiaj spokój – rzekł David- jest już późno, a ja nie chcę się narażać już pierwszego dnia.
- No to chodźmy do salonu.

Cała czwórka poszła przez główne chody. Szli przez długie korytarze zamku. Mijali różne pomniki, rzeźby i obrazy z ruszającymi się w nich postaciami. Doszli wreszcie doszli do komnaty zaczarowanych schodów.



- Zaraz... ja pamiętam to miejsce. –zagadnął David.- To są schody prowadzące do wszystkich pięter tego zamku. Z tego co pamiętam to one się poruszały.
- Tak, to te schody.....- przytaknął Harry,
- Ale teraz śpią, i nie radzę ich budzić. Mogą wtedy zanieść cię zupełnie inny miejsce. – przerwała Hermiona.
- Zawsze marzyłem żeby to kiedyś zobaczyć







- Poznaj Grubą Damę David.
- Ale przecież ona nie jest wcale gruba. – odpowiedział ze zdziwieniem.
- Parę tygodni temu wpadła w kompleksy i poprosiła Dumbledora, naszego dyrektora o jakieś zaklęcie odchudzające. – wyjaśniła Hermiona, na której twarzy pojawił się uśmiech.
- Musimy ją obudzić. Oby się nie rozzłościła. – oznajmił Harry. Zbliżył się do obrazu i dotknął delikatnie rękę Grubej Damy



- Kto śmie mnie budzić o tej porze ?!- wykrzyknęła. –Ach, to ty panie Potter. Jak zwykle w środku nocy wałęsasz się po szkole....
- Prosimy byś wpuściła nas do środka. – powiedział niepewnie.
- ...o dobrze.... hasło poproszę.
- „Pączuszek”
Obraz posunął się, odsłaniając przejście do drugiego korytarza, który prowadził do kolejnego wejścia. Po chwili znaleźli się w pokoju wspólnym Gryffonów. Było dokładnie takie jak zostało opisane w książce, i dokładnie takie jak przedstawiono go w filmie.



Wszystko było takie niemożliwe. Z każdej strony można było wyczuć magię.
- Jest tu naprawdę pięknie. Brakuje mi słów żeby to jako opisać. – zachwycał się David.
- To jeszcze nic. Poczekaj aż zobaczysz cały zamek. – dodał Ron.
- Już nie mogę się doczekać.



- Może posiedzimy trochę przed kominkiem? – zaproponował Harry. – tutaj już raczej nikt nas nie znajdzie.
- A Percy? Przecież on pilnuje żeby w salonie nikt za długo nie siedział... – oburzyła się Hermiona. – Nie wiem jak wy, ale ja idę do sypialni. Jutro są normalne zajęcia, chcę wam przypomnieć. I nie mam zamiaru zasnąć na którejś lekcji.
- Hermiona, ty to już chyba majaczysz ze zmęczenia - powiedział drwiąco Ron- przeciez Percy już drugi rok nie chodzi do Hogwartu. Przeciez my tu pilnujemy porządku.
- To my też już lepiej chodźmy. – powiedział David, nie chcąc już słuchać kolejnych wykładów Hermiony o tej godzinie. - Hermiona powinna się chyba wyspać.
Przeszli więc przez cały pokój wspólny i przechodząc przez przejście, wspięli się krętymi schodami na wieżę z sypialniami.
- Dobranoc. – powiedziała Hermiona, po czym odwróciła się i weszła do drzwi po lewej stronie na szczycie schodów.
- Dobranoc...- mruknęli jednocześnie trzej chłopcy, wchodząc o drzwi po prawej.



Sypialnia chłopców była okrągła. Przy ścianach stało 6 łóżek. Pierwsze łóżko po lewej stronie było puste. Kierując się stroną zegara, na drugim spał Seamus, trzecie było także puste, czwarte należało do Harrego, na piątym sypiał Ron. Łatwo można było je rozpoznać, gdyż wokół jego łoża wisiały chorągiewki wszystkich drużyn Quiditcha. Na ostatnim łóżku spał Neville. David zajął puste łóżko stojące między łóżkami Seamusa i Harrego. Przy każdym z nich stała wilka skrzynia w którym mogli trzymać swoje prywatne rzeczy, a na środku stało tajemnicze urządzenie.



- Czy te łóżko jest zajęte? – zapytał David.
- Nie, nie jest.- odpowiedział mu Harry.
- I jak ci się podoba?
- Pytanie....no rewelacyjnie jest. Spełniło się moje największe i jak dotąd myślałem nie realne marzenie.
Chłopcy przebrali się w swoje piżamy, jednak żadnemu z nich nie chciało się jeszcze spać. David po nocy pełnej tylu wrażeń tak zgłodniał, że poczuł jakby żołądek przyrósł mu do kręgosłupa. Słyszący to Ron i Harry, wyciągnęli ze swoich kufrów pełno owoców i różnych magicznych słodyczy.



Siedzieli na podłodze zajadając fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta, pieguskowe kociołki, dyniowe paszteciki i inne smakołyki. Rozmawiali tak aż do samego świtu. Jednak byli tak zmęczeni, że nawet nie zauważyli kiedy zasnęli.

Odcinek III

To jest już mój 2 odcinek. Pewnie jest trochę nudny, bo bez żadnej akcji, ale obicuję, że w 3 odcinku już postaram się jakąś umieścić.

Proszę oceniajcie.....

Ostatnio edytowane przez Caesum : 31.12.2024 - 14:37
  Odpowiedź z Cytatem