Temat: Obcy ptak
View Single Post
stare 09.04.2005, 21:21   #5
Raija
 
Avatar Raija
 
Zarejestrowany: 18.02.2005
Skąd: Miasto Grodu Króla Kraka =p
Płeć: Kobieta
Postów: 49
Reputacja: 10
Domyślnie


Srebrzyste miecze migotały w blasku księżyca…
Mimo ogromnego wysiłku ani na twarzy Angusa ani wojownika nie pokazała się
ani jedna kropla potu. Zręczności i zaradności mógł pozazdrościć im niejeden
rycerz. Nie sposób było stwierdzić, nawet zgadnąć było trudno, kto wygra ta
walkę. Z Stixa wielka siła i potęga w pojedynku jako pierwsza zwracała uwagę,
lecz Angus poruszał się z wielka gracją jak przystało na rycerza króla (w tym
przypadku byłego króla) ogromnego i potężnego królestwa.
Zachowywał spokój zarówno wewnętrzny jak i zewnętrzny. Podczas gdy
wojownik podskakiwał, schylał się, obracał i czynił inne akrobacje Angus tylko
unikał ciosów przeciwnika i zadawał je ze swojej strony. W jego oczach nie było
ani cienia strachu, niepokoju czy złości. O przedstawicielu Stixów nie można było
tak powiedzieć. Co chwile śmiał się szyderczo czy marszczył brwi. Zdawało się, że
ten pojedynek nigdy się nie skończy…

****************


Śnieżnobiały koń przejechał przez alejkę prowadzącą do kamiennego muru pod,
którym zgromadziła się niewielka grupa mężczyzn. Znajdujący się w niej
długowłosy blondyn spojrzał na człowieka siedzącego na koniu. Białe kosmyki
włosów opadały na niesamowicie bladą twarz. Gdy podjechał on bliżej każdy z
obecnych tam pokłonił się nisko.
- Witaj panie.- Powiedział blondyn śmiejąc się przy tym nieznacznie.
- Daj spokój- odrzekł białowłosy mężczyzna, który zręcznie zeskoczył z
konia.- Kiedyś można było tak do mnie mówić…Nie teraz.
Popatrzył swymi czarnymi oczami na towarzysza. Mimo iż w pobliżu nie było
żadnych źródeł światła doskonale widział jego twarz.- Angus jeszcze nie wrócił?

- Nie…Ale wysłałem do niego Leonę. Powinna go tu niedługo przyprowadzić.
Mam nadzieje, że nic mu się nie stało. To jeden z naszych najlepszych rycerzy.
- Nie wiem Feliksie czy był to dobry pomysł. Wiesz, co Twoja córka czuje do
Angusa i wiesz też, co on czuje do Ingerid.
- Twoja córka uciekła…i śmiem wątpić, że wróci. A Leona naprawdę kocha
tego chłopaka. Myślę, że lepie by było gdyby zapomniał o Ingerid i zaczął
poważniej ją traktować.
- Nie znasz go dobrze. Angus nie jest taki. Nie zakocha się w Twojej córce.
Nawet miłość do Ingerid nie jest w ty momencie dla niego najważniejszą. Teraz
jest tylko rzeczą, od której nie może się uwolnić.

- Być może masz rację, ale skoro dla niego obecnie miłość nie jest
najważniejsza to czemu poszedł do Ingerid?
- Aby się pożegnać…Tak myślę. A zresztą nie ma czasu na luźne pogawędki.
Gdzie jest Gaius?
- Za murem. Czekamy na powrót Angusa chyba, że rozpoczniemy walkę bez
niego…
- Nawet nie ma mowy. On by mi tego nie wybaczył…

*********************


- Zmęczyłeś się już chłopczyku?- Wojownik przetarł ręką czarną krew
płynącą z jego rozciętego czoła, drugą nie przestawał dziko wymachiwać.
- Ja…nigdy!- Angus czuł ranę na policzku. Okłamał Stixa. Był zmęczony,
brakowało mu tchu. Jeszcze nigdy nie był tak wykończony nawet po walce…a ten
pojedynek nie miał na razie w planach skończenia się. Zawsze wiedział, że
podczas walki nie można spuszczać oka z przeciwnika…tamtej nocy zapomniał o
tym. Wojownik niszczył jego siłę zarówno fizyczną jak i umysłową.
Opuścił głowę…nie wiedział nawet, po co…po prostu jego głos wewnętrzny
przemawiał do niego, że potrzebna mu jest chwila wytchnienia…kosztem
wszystkiego. Wystarczyła chwila nieuwagi a Wojownik wbił mu łokieć pomiędzy
żebra wywracając go przy tym na ziemię.

Angus przez lekko przymknięte oczy zobaczył przerażającą twarz przeciwnika a
na niej uśmiech ukazujący dwa rzędy pożółkłych zębów.
- Koniec rycerzyku. Nie zobaczysz już więcej swojej ukochanej…Ale możesz przeżyć, jeśli tylko wskażesz mi miejsce jej pobytu.
- Już wolę zginąć…w najbardziej zhańbiony sposób…spod twojej ręki…
- Skoro taka jest twoja wola…widzisz nie jestem taki zły spełnię twe
ostatnie życzenie.
Wojownik podszedł bliżej…Angus wiedział, że widzi go po raz ostatni tak
samo jak każdą cząstkę otaczającego go świata.
Pomarańczowoskóry mężczyzna podniósł miecz wycelowany w prawą pierś
rycerza. Znów wykrzywił twarz w uśmiechu.
Angus zamknął oczy nie chcąc widzieć go dłużej. I czekając na ostateczny
ruch wroga zamiast jego złowieszczego śmiechu usłyszał wrzask wyrażający ogromny ból…wrzask, który pewnie wydobyłby się z ust Angusa gdyby nie osoba,
która go uratowała. Tak bardzo chciał zobaczyć kim był jego zbawca, lecz nie
mógł…zaczął tracić świadomość…

***********************


- No już, obudź się…Angus otwórz oczy…proszę…- Jasne włosy dziewczyny
ocierały się o twarz Angusa. Jej zielone oczy wpatrywały się z niepokojem w
postać nieprzytomnego mężczyzny.- Wstań…wiem, że jesteś wytrwały, silny…
Otwórz oczy, spójrz na mnie…
Angus jakby wysłuchał głosu zbawicielki rozchylił powieki. Zobaczył śliczna
twarz, piękne oczy, różane usta rozszerzające się w uśmiechu.

- Leona…- Wyszeptał zdziwiony. Nie chciał, aby była tutaj. Wolał, aby kto
inny go uratował, nie ona. Od zawsze stanowiła pewną barierę pomiędzy nim a
Ingerid. Potrafiła zamącić w ich związku doprowadzając ich do kłótni. Kiedy
królestwo zostało przejęte przez Stixów a Ingerid uciekła była przy nim, aby
podnosić go na duchu. I już myślał, że gdy opuścił królestwo w tak ciężkiej chwili,
aby spotkać się z Ingerid uświadomił jej, ze nie darzy jej żadnym uczuciem ona
znów pojawiła się przy nim.
- Możesz wstać?- Zapytał kładąc mu rękę na ramieniu.- Musisz wstać,
wrócić do królestwa. No daj mi rękę.
- Nie, ja sam wstanę. Uspokój się, Leona!- Ale na nic nie pomogły jego
słowa. Dziewczyna chwyciła go za ręce i zaczęła ciągnąć ku górze.- Wstanę!
Zachowujesz się jakbym miał pięć lat!

Po chwili szli obydwoje pod górę w kierunku jaskini.
- I co z Ingerid?- Zapytała Leona patrząc przenikliwym głosem na Angusa.
Mężczyzna spuścił głowę.
- No nic…
- Jak to nic? Poszedłeś do niej i od razu wyszedłeś? Uważaj bo ci uwierzę.
- No…rozmawialiśmy. Obiecałem, że jak wygramy wojnę przebędę po nią,
wróci do królestwa.
Twarz ślicznej elfki wykrzywiła się. Nie była zadowolona z tego co usłyszała.
Chciała, aby armia króla wygrała, bo w końcu oznaczało to odzyskanie królestwa,
a poza tym miała nadzieję, że to umożliwi jej zbliżenie się do Angusa. Jednak nie
wzięła pod uwagę możliwości po prostu Ingerid.

Doszli pod jaskinię. Wkroczyli do niej. Nie była ona dużych rozmiarów,
dlatego szybko znaleźli się na placu otoczonym z dwóch stron kamiennym
murem. Z daleka nadchodzili rycerze z królem i ojcem Leony na czele.

Podbiegła do nich i rzuciła się ojcu na szyję. Angus szedł powoli z tyłu. Nie mógł
zrozumieć jak ta dziewczyna, która w podsumowaniu była jeszcze dzieckiem
mogła liczyć na wspólną przyszłość z nim. Popatrzył na młodych rycerzy
towarzyszących królowi i ojcu Leony. Przyglądali się oni jej z zamiłowaniem i
pragnieniem w oczach. Był tak bardzo pogrążony w myślach, że nawet nie
zauważył jak ojciec Ingerid podszedł do niego.

- Wiesz, co ci powiem Angusie…że mam nadzieję, że tak piękna istotka nie
oczaruje cię do tego stopnia, żeby zapomnieć o Ingerid.
- Nawet mi to przez myśl nie przeszło…Nie pytaj panie jak przebiegła nasza
rozmowa…pożegnanie.
- Nie mów o pożegnaniu. Ja nadal głęboko wierzę w to, ze między wami
jeszcze się ułoży. Chodź. Trzeba opatrzyć ci rany. Zaraz po tym rozpoczniemy
walkę o Królestwo Nocy…NASZE Królestwo.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tyle na dziś. Będą jeszcze dwa odcinki. Albo jeden długi podzielony na dwie części. W sumie to to samo. Nie wiem jeszcze. W każdym razie kolejny odcinek być może jutro. BYĆ MOŻE. Żebyście się jutro nie zdziwili jak napiszę, że kolejny odcinek w piatek xD. Pozdrawiam was wszystkich.
__________________
Pewnego dnia uwierz we mnie...




W górach...^^
Raija jest offline   Odpowiedź z Cytatem