View Single Post
stare 26.04.2005, 12:54   #2
Easster
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odcinek2



Bianka podniosła się niechętnie z łóżka i drobnym krokiem zeszła na dół. Czekała tam na nią jej przyjaciółka Marina.
--Skarbie to jest Stiv
--Stiv to jest ta Bianka, o której tyle ci opowiadałam.
Dziewczyna uniosła swoją delikatną dłoń i podała ją młodzieńcowi z małym rumieńcem na twarzy.
--Hej hheehe. Jestem Stiv odrzekł chłopak z uśmiechem na twarzy.
--Bianka!! Odmruknęła prawie niechętnie.
--Marina mi strasznie dużo o tobie opowiadała.
--Doprawdy??!. A co takiego ciekawego dowiedziałeś się o mnie.
Spojrzała ukradkiem złośliwie na Marinę.
Speszony chłopak zachichotał głupio
Dając tym samym to zrozumienia, iż tak naprawdę nic się nie dowiedział, albo nie słuchał.
--Słuchaj gramy we wtorek mały koncert w Parku. Może byście wpadły.
--Ja nie jestem zainteresowana (odburknęła Bianka) niech Marina idzie sama.
--Ale mi bardziej zależy na tym abyście obie przyszły.
--Jak znajdę chwilkę czasu to może wpadnę, ale nic nie obiecuje.
--OOO świetnie. Nie pożałujecie. Potem wyskoczymy gdzieś na pizze albo piwo.
Teraz i tak nie myślała o wtorkowym koncercie tylko w jej głowie cały czas siedziała nocna przygoda a raczej zjawa i koszmar.
-- Dobra ja was tu zostawię idę zjeść coś, bo strasznie głodna jestem.



--Poczekaj! Ja naprawdę taki zły nie jestem.
--Ja tak wcale nie twierdze.
--Chyba coś mi się zdaję, że właśnie twierdzisz.!!
--Mylisz się. Jednak teraz nie mam głowy na randkowania i myślenie o tym jak wypadnę przed fajnym chłopakiem. Jestem bardzo zmęczona i wyczerpana. Przepraszam cię bardzo jak poczułeś się urażony ale naprawdę..
Głupio się jej zrobiło. I malutki prawie nie zauważalny rumieniec spowił jej twarz.
--Tto to ja już sobie pójdę. Mam nadzieję,że moje zachowanie poranne nie zniechęciło cię do mnie.
--Ależ skąd. Jednak, żywię nadzieję, iż pogadamy sobie troszkę dłużej jak zjawisz się na koncercie.
--Dobrze obiecuję.. Pojawię się na pewno.
--Bardzo się cieszę. A teraz zmykaj szybko coś zjeść bo zemdlejesz nam tutaj zaraz.



Odchodząc spojrzała jeszcze raz w stronę chłopaka. W środku zrobiło się jej bardzo gorąco. Wiedział, że nie dokończa fair postąpiła. Przecież wydawał się bardzo miły.
Pogoda dzisiejszego poranka była przecudowna. Bezchmurne niebo a na nim słońce, które swoimi promykami budziło ze snu wszystko do życia.
Bianka figlarnym podskokiem wbiegła na taras swojego domu i przycupnęła na krześle. Patrząc w głębie nieba wydawało się jej, że z północy nadchodzi ogromna chmara ptaków. I nagle zrobiło się strasznie wietrznie i ciemno. Pierwsze krople deszczu spadły na jej jedwabiście białe włosy. Jednak wcale nie miała zamiaru chować się przed nim. Ciepły deszczyk ogarnął całe wzgórze Montsegór.
Chciała wpatrywać się jak błękitne diamenciki spadają na podłoże ziemi i poją wszystkie istoty żywe.



Wpatrując się w diamentowe krople błękitnych kropelek spowijających całą ziemię Bianka przyuważyła postać poruszającą się wśród gąszczy pobliskiego lasu, na który miała wspaniały widok. Postać w białym płaszczu albo sukni wyraźnie szybkim tempem przemierzała las. Dziewczyna wstała i pobiegła w stronę tajemniczego gościa.



Wbiegając do lasu czuła przerażenia i pustkę. Biegła za białym przybyszem, lecz niestety szybciej niż myślała straciła go z oczu. Natura raczyła ją w tym momencie swoimi łzami. Może to były łzy szczęścia albo pełne goryczy i smutku Jednak nie to ją teraz intrygowało i ciekawiło. Już miała wracać do domu, gdy biała postać mignęła jej przed samym nosem.



Nie mogła jednak gonić jej. Biała i ciepła poświata, która drążyła nieznajomą kobietę nie pozwala jej ruszyć się z miejsca. Dobroć i miłość, jaka w tym momencie spowijała las jest nie do opisania. Bianka stała w osłupieniu przez jakąś sekundę. Wszystko się skończyło bardzo szybko nawet nie poczuła jak czysta biel sukni nieznajomej musnęła jej dłoń.
Zbliżał się wtorek i dziewczyna myślała o koncercie, na którym musiała być..
  Odpowiedź z Cytatem