Odcinek 12
- I jesteśmy na miejscu- Rozalia ściszyła głos, teraz mówiła ledwo usłyszalnym szeptem.- Tu nasze drogi się rozejdą- gestem uciszyła Naleen.- Poradzisz sobie. To twój dom, kochaniutka.
Przez 3 miesiące podróży bardzo się do siebie zbliżyły, były największymi przyjaciółkami. Teraz, po tym wszystkim, miały się rozstać. "Dobrze, że chociaż się pożegnała"- pomyślała. Próbowała się uspokoić, ale nie potrafiła. W jej pięknych oczach pojawiły się łzy, które powoli zaczęły spływać po jej policzku. Piękny słoneczny poranek, nagle zmienił się w niekończący się koszmar pełny smutku i niewypowiedzianego żalu. Stały naprzeciw siebie, ale żadna z nich nie chciała wykonać nawet najmniejszego ruchu. Słońce zbliżało się już do swej południowej pozycji. One jednak były jak z kamienia, ich ostatni gest zatrzymany był w dwóch posągach i złożony do stóp Czasu, który mógł albo zwrócić im żywot, albo pozwolić im tak trwać przez wieki. Wybrał jednak to pierwsze, gdyż misja ich nie była jeszcze zakończona. Możliwe, że nie było im przeznaczonym spotkać się ponownie, jednak nie można było dopuścić do nagięcia planów Przeznaczenia.
Nagle odzyskały mowę i zdolność poruszania się. Naleen z okrzykiem rozpaczy rzuciła się jej w ramiona, jak dziecko witające się z matką po długiej jej nieobecności. Obydwie nie mogły powstrzymać się od płaczu, chociaż wiedziały, że nie powinny, że nie mogą tego przedłużać. Każda z nich musiała ruszyć teraz swą własną drogą, daleko od drugiej. Nie mogły się z tym pogodzić, jednak zdawały sobie sprawę, że było to konieczne.
Gdy dziewczyna miała zacząć prosić przyjaciółkę o pozostanie z nią i wytłumaczenie zaistniałej sytuacji, ta nagle zniknęła. Naleen nie mogła w to uwierzyć. Znów w jej głowie zabrzmiały słowa Kylei: "Czy ty... Czy ty nie wierzysz w magię?" Jak mogła po tym wszystkim jeszcze mieć wątpliwości? Potrzebny był jej silniejszy bodziec... "Gdybym teraz była z Fisserem..."- pomyślała. Westchnęła sobie cichutko i rozejrzała się dookoła. Zobaczyła starą zniszczoną furtkę, przypominającą jej tą, która zmaterializowała się przed jej domem...