Cześć. To przerwie wstawiam następny odcinek. Przepraszam, ze krótki, ale chcę iść spać...

A bardzo chciałam wstawić, bo mnie tak prosiliście...
Odcinek 4
Dafna przeżywała jak zwykle tragiczne chwile. Była cały czas smutna, a jej ciąża była bardzo dziwna. Dziewczyna czuła się bardzo źle, że większą część dnia spędziała w łóżku. Za to Śmierć był bardzo podekscytowany. Nie tylko ich wspaniałą nocą, ale też tym, że będzie miał dziecko. Bardzo liczył na syna, bo chce kiedyś przekazać jemu swoją pracę.
Ból brzucha Dafny wydawał jej się niemożliwy. Przychodził co jakiś czas i przypominał o sobie. Pewnego wieczora Dafna postanowiła wstać z łóżka i wyjść na taras by zaczerpnąć powietrza i odpocząć trochę. Rozmyślała o sobie i co się z niej urodzi. Była smutna. Ten smutek nie dawał jej nawet odrobiny szczęścia. Czuła się beznadziejnie. I wtedy odezwał się ten ból. Ale jakby ze zdwojoną siłą. Taki, że prawie straciła przytomność.
Jednak otrząsnęła się z tego. Szła do swojej sypialni. Kiedy weszła do swojego pokoju stanęła jak wryta.
Oto przed nią stał jej mąż Śmierć i jej ojciec. Ale to było coś dziwnego. Śmierć wysysał życie z Setendora! Przerażona Dafna krzyknęła:
- Co ty robisz?! Zostaw mojego ojca! - podbiegła i rozdzieliła ich, ale Setendor bezwładnie osunął się na ziemię...
- Tato... - szlochała.
Śmierć spojrzał na nią.
- No co? Nadszedł już jego czas. Umowa się skończyła. Musiał odejść. Nareszcie o duszę więcej.
- Jak mogłeś, draniu?! Ojciec był moim jedyną nadzieją, która sprawiała, że żyję!!! A teraz co?! - Dafna rozpłakała się na dobre.
- Uspokój się. Jesteś w ciąży, a matki w ciąży nie powinne tak płakać. To niezdrowo dla dziecka.
- Ja wiem, co najlepsze dla tego szkaradztwa, co przez ciebie noszę pod sercem! To ciężar, który sprawia, że nie mogę codziennie spać i przypomina mi o swoim przeklętym ojcu!!! Idź precz! Nie chcę cię widzieć!!!
- Dafna uspokój się! Nasze dziecko powstało z miłości!
- Z jakiej miłości?! Ja cię wcale nie kocham! To nie była żadna miłość, tylko twój przeklęty przymus, którego nie mogłam zatzymać w rzaden sposób!
Dafna przykucnęła i przytuliła się do ciała zmarłego ojca.
- Tato... chlip... zawsze będę o tobie pamiętać... mimo tego, że mnie tak strasznym mężem pokarałeś...
***
Następne dni nie mijały dobrze. Dafna jeszcze bardziej pogrążona całe dnie spędzała w łóżku. Myślała o swoim ojcu. Nie odzywała się do męża od momentu, kiedy powiedziała mu, żeby pochował ojca. Śmierć przyrzekł pochować Setendora, jednak Dafna nie czuła się tego pewna. Kiedy wchodził do pokoju ona udawała, że śpi. Zresztą mogła wyczuć, kiedy on przychodzi, bo wtedy robiło się zimniej. Zauważyła, że jej brzuch powoli rósł. Ale z każdym powiększeniem okropnie bolał.
Czasem późną nocą wychodziła na taras. Tam patrzyła na gwiazdy i szuała w nich swojego ojca. Jednak migające światełka milczały. Dafna często rzucała się na ziemię i płakała. Czuła, że jej życie nie ma sensu. Czasem zastanawiała się, czy nie rzucić się z balkonu. Była pewna, że się zabije, bo to było dziewiąte piętro. Jednak coś ją zatrzymywało. Może to strach? Bała się. Poprostu się bała.
Wiele razy myślała, czy są jakieś kożyści z tego małżeństwa.
- "Ach, ta obrączka. To jest moja niewola. Niewola ciała, duszy i umysłu. Ale zaraz. Przecież jestem teraz panią ciemności. Chyba mam jakąś władzę. Może spróbuję jej trochę użyć?"
Odrobina pozytywnych nadziei na przyszłość zagościła w jej głowie. Postanowiła od następnego dnia nie leżeć w łóżku tylko normalnie żyć. I starać się być "odrobinę" milszą dla Śmierci. Chciała spróbować być "Panią Ciemności", czyli prawowitą żoną Pana Śmierci.