View Single Post
stare 18.05.2005, 20:06   #3
Angel com
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odciek 3

Oto 3 odc. Przedłużyłam go trochę . Proszę o komentarze.


Odcinek.3 "Wyjazd"


Kity, Sandra i Michael szli alejką w parku. Jedynie tak można było dotrzeć do brudnego i zgrzybiałego przystanku minibusowego.
-Pewnie dadzą nam najgorszego minibusa z kapsułą dla kierowcy wrażliwego.- przygnębionym głosem powiedział Michael.
-Na pewno.- odpowiedziała Kity, równie markotnym tonem co jej przyjaciel.

W parku panował dość ponury nastój. Nie było słychać śpiewu tutejszych ptaków, które na co dzień, wesoło świergoliły między drzewami, karmiąc swoje nieopierzone młode. Bzy, które od jakiegoś czasu widniały w koronach nie wysokich, młodych drzewek straciły swój czar, dzięki któremu, przyciągaly do siebie barwne motyle, oraz fotografów, przybywających by robić zdjęcia pięknej florze i faunie tego cudownego miejsca.



Przyjaciele doszli do przystanku. Na brudnej, z pewnością zakorniczonej ławeczce siedziała obrzydzona "czarem" tego miejsca, które omijała szerokim łukiem, niezadowolona, jak zawsze, Lindsay. Obok niej spoczywał przystojny blondyn, wyperfumowany wodą kolońską, Denis- przyjaciel siedzącej obok dziewczyny o nie naturalnym kolorze blond na dość długich włosach.



Lindsay z jeszcze większym obrzydzeniem spojrzała na przybyszów. W jej oku coś zabłysło, a na jej twarzy pojawił się złośliwy, przekonujący o jej zamiarach, uśmieszek. Wymamrotała:
- Kogo ja widzę? Małpy raczyły przyjść. Buahahha!!
Sandra spojrzała na Kity i nieśmiało zapytała:
-Może usiądziemy na tamtych spróchnałych pniach?
Kity nie raczyła odpowiedzieć przyjaciółce, ani nawet rzucić okiem na pnie. Podeszła do Lindsay i wywrzeszczała jej do ucha:
-Wyłaź z tego miejsca farbowana kreaturo!!!- mocno akcentujac słowo "farbowana".
Lindsay się nieco zmieszala. Spojrzała na Denisa, ale on był w swoim świecie. Pod wzrokiem świeżo przybyłych towarzyszy wyprawy, ze łzami w oczach ustąpiła miejsca Kity, która usiadła obok Denisa i zaczęła robić do niego maślane oczy.



W chwilę póżniej przyjechał żólty, zardzewialy, czekajacy na złomowanie zdaniem podróżnych, minibus. Grupa niechętnie do niego wsiadla. Nie był on mały, ale do dużych tez się nie zaliczał. Były tam stare, obszarpane fotele, z pewnością nie nadające się do użytku publicznego jak i prywatnego. Z szafek na bagaże wylatywał nieprzyjemny swąd, którego nawet biedak mieszkający na śmietnisku by nie zniósł. Niechętnie usiedli na pogrzybionych siedzeniach.



Jechali kilka dobrych godzin, przez które sypały się przekleństwa, krytyki oraz obelgi, uzupełniane króciótkimi flircikami z Denisem. Zrobiło się strasznie zimno, mimo iż była bardzo ciepła jak na Weronę, wiosna.

Kity pełna wrażeń, które nie były dobre, zasnęła.
Jej sen nie był zbyt wyraźny. Widziała płomienie i palących się w nich ludzi. Wrzeszczeli. Z ich ciał wydobywała się czerwona para, którą wdychali ludzie o czrnych jak smola włosach i czerwonych oczach, wydając z siebie mlaskanie i okropny złowieszczy śmiech.

Obraz zniknął.
-Kity wstawaj!- wrzeszczał na całe gardło Michael.- Dojechaliśmy!
Grupa wyszła z minibusu i stanęła przed dość obszernym borem sosnowym.



Można było tam dostrzec ścieżkę. Towarzysze ruszyli nią by dowiedzieć się czy na jej końcu jest to czego szukali- obóz.



PROSZĘ O9 DUUUUUUUUŻO KOMENTÓW!!!!!!
  Odpowiedź z Cytatem