Cos dla was. Nastepny odcinek bedzie niepredko
„Demony Przeszłości" – odcinek pierwszy – „No i jestem”
- I z czego się tak cieszysz – spytała się April patrząc na chłopca z wysoka.
- Bo będę miał spokój – powiedział wprost.
- To ja chyba od ciebie – kobieta usiadła na łóżku.
- Mama prosiła żebyś zeszła – bąknął z obrażoną miną.
April stanęła na równe nogi. Była nadzwyczaj ładna. Długie, proste brązowe włosy opadały jej na ramiona. Miała smukłą twarz i ciemnozielone oczy. Wszystko to kontrastowało z jej jasną cerą. Zrobiła parę kroków naprzód. Wyszła z pokoju. Zeszła spokojnie na dół po schodach.
- April! Kochanie! – Rudowłosa kobieta nagle naskoczyła na April.

- Mamo! – na twarzy April pojawił się głęboki wyraz pogardy.
- Trudno mi uwierzyć, że już idziesz na studia – mama przytuliła mocno swoją córkę
- Nasz mała pani psycholog – do pokoju wszedł męczyzna. Miał krótko przycięte czarne włosy. Spojrzał wyniośle na April, które ledwo uwolniła się z uścisku matki.
- Kochanie – matka przetarła swoje błękitne oczy – zapakowałam ci jedzenie –mówiąc to dała April plecak cały opakowany po brzegi – jesteś pewna, że wszystko wzięłaś?
- Mamo! – powiedziała z wielkimi zdziwieniem – tyle jedzenia co ty mi tu dałaś nie zjem przez rok!
- Zamówiłem już taksówkę – wtrącił się ojciec by zapobiec kłótni.
- Dzięki tato – April przytuliła się do Ojca. Nie lubiła tych czułości. Ale to jej rodzina…. Stanęła w małej werandce. Koło drzwi stały walizki. Popatrzyła chwilę na nie.

- Nareszcie będę samodzielna – pomyślała z wielką otuchą. Kochała swoją przyszywaną rodzinę. Ale czasami sprawiała jej wiele kłopotów. Nadopiekuńcza matka i pobłażliwy ojciec. Do tego mały, pyskaty dzieciak. Przyzwyczaiła się jednak do nich. I traktowała jak rodzinę. Mimo to z wielką otuchą traktowała wyjazd z tego domu. Od dawno marzyła o samodzielnym życiu.
Właśnie w tej samej chwili pod dom podjechała taksówka.
- Papa kochanie! – krzyknęła matka za swoją córką
April skrzywiła twarz w lekki uśmiech. Tata włożył jej walizki do bagażnika i czule pożegnał się z córką.
Dziewczyna stanęła przed taksówką. Za sobą miała dom i całe dzieciństwo spędzone w nim. Jeżeli można to tak nazwać. Zrobiła pewien krok przed siebie. Poczuła zimny powiew wiatru na plecach. To nie był zwykły październikowy powiew. Znała ten wiatr. Wiedziała, że demon jest w pobliżu. Rozglądnęła się dookoła.
- Napatrz się na dom… - usłyszała sykliwy, mroczny głos dochodzący jakby z nikąd – Już go tak szybko nie ujrzysz….
- Nie martw się – odpowiedziała cicho – Znów cię oszukam

Otworzyła drzwi samochodu. Weszła pewnie do środka. Usiadła wygodnie w fotelu. Samochód powoli ruszył. Jej mały brat Dennis wybiegł na chodnik i zaczął machać. April zrobiło się cieplej na sercu. O wiele lepiej jest biec przez życie kiedy wiesz, że ktoś cię kocha.
Przejeżdżali przez jej znienawidzone osiedle, w którym przeżyła swoje nastoletnie lata. Wszędzie stały małe, niepozorne, jednorodzinne domki. Tutaj mieszka mnóstwo jej rówieśników. Kiedy jeszcze była w gimnazjum, wszyscy jej dokuczali. Jednak ona nauczyła się ignorancji, która bardzo jej pomagała. Nie miała przyjaciół. Dlatego nikt jej nie bronił. Była łatwym celem.
Taxi wjechało na wielkie rozległe równiny. Gdzieniegdzie było widać małe domeczki. Samochód płynął bo asfalcie jak po rozległym morzu. Krojaobraz jednak natychmiast się zmienił. Mały samochodzik wjechał do wielkiego miasta. Monkville. April jednak nie ujrzała centrum tej sławnej mieściny. Taksówkarz zjechał z głównej drogi. Dziewczyna popatrzyła tylko przez szybę na wieżowce. Trafili na przedmieścia. Mknęli drogą. Szybko przed April pojawił się znak:
„Icegold City – 10 km.”.
- Icegold City.. – pomyślała – Miasto prawie całkowicie żyjące z studentów.
10 km minęło szybko i przyjemnie. Taxi mijało po drodze małe wioski i większe miasteczka. W końcu oczom April ukazało się miasto Icegold City. Wpadła jakby do wielkiego osiedla. Małe jednorodzinne domki, przed którymi stali nowoprzybyli studenci. Szczególnie, że rocznik April jest najliczniejszym od 50 lat. Nastąpił kolejny zjazd z drogi. Powoli taksówka okrążyła centrum miasta i wyjechała z drugiej strony. Tutaj stały większe masywniejsze budynki. Akademiki. Jeden bogatszy od drugiego. Niektóre wyłożone były tylko betonem, a niektóre marmurem. Taxi skręciło ostro w prawo o oczom April ukazał się duży drewniany budynek.

Taksówka zahamowała przed nim.
April wyskoczyła z samochodu i wyciągnęła bagaże. Weszła spokojnie po małych schodkach do góry. Otworzyła drzwi. Weszła, a na jej twarzy pojawiła się kwaśna mina.

Stanęła w małym korytarzyku. Zerknęła na karteczkę, którą trzymała w dłoni.
„Akademik Wood
Ulica polna 17
Właściciel Adam Simsons”
- To chyba tu – pomyślała
- Siemka – nagle na nią naskoczyła ruda dziewczyna z szopą na głowie i piegami – Nowa??? Fajnie kotek!!

- No chyba tak – szybko wypowiedziała April
- Witamy – grzecznie ukłoniła się druga dziewczyna, która sprawiała wrażenie spokojnej. Miała krótko przycięte blond włosy i delikatny makijaż.

- Jestem Fanny! – krzyknęła rozpromieniona rudowłosa wyciągając rękę w stronę April
April popatrzyła tylko z wielką pogardą na rękę rudzielca. Nie miała zwyczaju podawać komuś ręki.
- A ja Lisa – druga dziewczyna już zakapowała i nie podawała April ręki
- Ja jestem April – powiedziała i złapała walizki. Weszła na górę po schodach by zająć pokój. Było jej wszystko jedno. Gdy już znalazła pokój usiadła na swoim łóżku.
- Nareszcie - pomyślała – Miałam już dość życia w tamtym domu…
Nie było jej jednak dane za długo cieszyć się tą chwilą. Bo już usłyszała stukanie do drzwi.
- Proszę – krzyknęła
- Cześć to ja Fanny – rudzielec wpadł do pokoju – Robimy imprę z okazji rozpoczęcia męczenia belfrów. Przyjdziesz?
- Nie. – krótka odpowiedź wypłynęła z ust April
Fanny strasznie się zdziwiła. I szybko zamknęła drzwi.
- Ona jest jakaś dziwna – April usłyszała szept za drzwiami
- Chyba tak źle nie może być? – dialog nadal trwał
- Chodź idziemy…
Dziewczyna usłyszała kroki.
April zawsze ktoś obgadywał za plecami, przywykła do tego. Ale myślała, że chociaż tego tutaj uniknie.
- Może pójdę na tą imprezę – pomyślała i zaczęła grzebać w walizce.
W końcu wyciągnęła sukienkę. Ubrała się w nią szybko i wyszła z pokoju. Zeszła na dół podążała za ostrą muzyką. I stanęła w kolorowym pokoju, który teraz był po brzegi przepełniony młodymi, rozbawionymi studentami. Nagle spomiędzy tłumu kogoś dojrzała.
- To nie możliwe – krzyknęła chociaż jej krzyk zagłuszała ostra muzyka….
___________________
Kogo April spotka? Czy April uda się przystosować do reszty studentów?
I jak?
Thanks to ImageShack for
Free Image HostingThanks to ImageShack for
Free Image Hosting