View Single Post
stare 22.05.2005, 11:59   #4
Cocaine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

"Dzwonią trąby" częśc 1.

Starsza, na oko 30 letnia kobieta wyszła z jednej z poważniejszych klinik w całym kraju i obejrzała się dookoła siebie. Nie widziała niczego, co mogłoby ją zaniepokoić, więc prędko przemknęła w stronę przystanku autobusowego. Na jej twarzy malował się smutek. W pewnej chwili jej ramienia, odzianego w wytworny skórzany płaszczyk dotknął pewien mężczyzna. Po chwili i jego twarz spochmurniała...

'Kochany pamiętniczku!
Mam już trzydzieści lat i może nie jest to najlepszy wiek na rozpoczęcie prób o dziecko, ale nigdy za późno. Tak zawsze mówiłam. Przecież do tej pory tak się starałam, by nie mieć dziecka! Nie chciałam malucha, bo obawiałam się obowiązków, które spadną na moje barki po narodzinach takiej małej, bezbronnej istotki.. i doprowadziłam się chyba do bezpłodności. Odwiedziłam ostatniego lekarza w moim mieście, który nie jest mi w stanie pomóc. Obawiam się, że nigdy nie posmakuję jak cieszy się macierzyństwem kobieta, która ma swoje, trzymane w łonie dziekco... Z zadumy obudził mnie głos męża, ktory spytał mnie, czy mam ochotę na kawę. Odparłam, że nie, bo jeśli chcę urodzić zdrowe dziecko już dziś muszę odstawić używki i zająć się łykaniem preparatów zawierających w swoim składzie tak popularny wśród ciężarnych kwas foliowy. Nie, ja chcę mojego dziecka. Zaparłam się i będę je mieć choćby na drodze do malucha miał stanąć milion przeszkód! Koniec, to będzie moje dziecko...
-Kochanie, kładziesz się dzisiaj spać? - zapytał mąż wychylając się spod kraciastej kołdry.
- Tak, jasne. - odparłam i weszłam do łazienki. O nie, nigdy nie było mi tak słabo, kiedy weszłam do ciepłej wody! Z trudem uchwyciłam się brzegu wanny i wyszłam z niej na miękkich nogach. Trzymając się wieszaka narzuciłam na siebie niebieską koszulę nocną i zawiązałam pasek od białego szlafroka na środku brzucha. Nie mogłam patrzeć na płaski jak deska brzuchol! Chciałam mieć pięknie zaokrąglony brzuszek, w którym rozwijałoby się prawdziwe życie, ale to widać niemożliwe...
- Asiu, jesteś tam? - zapytał lekko podenerwowany mąż a ja odparłam słabo
- Jasne.. - i opadłam na ziemię. Zrobiłam to jednak tak cicho, że zdołałam się podnieść i dotrzeć do łóżka nim padłam - albo ze zmęczenia, albo zemdlałam. Obudziłam się rano, w szpitalnej sali. Nie wiedziałam co tam robię, a wśród mnie leżały kobiety ze sporymi brzuszkami. Leżałam na patologii ciąży, co ja tu robię?
- Kochanie, co ja tu robię? - zapytałam go w koncu, a mąż bez słowa podał mi białą karteczkę z czarnymi kreseczkami. I nagle pomiędzy nimi zobaczyłam malutką białą kropeczkę. To była moja fasolka. Jestem w ciąży. Zaraz. Przecież ja dzisiaj mam casting! nie, nie mogę opuścić tego castingu! Uzyskam dzięki niemu szansę na zagranie w filmie, który obiegnie całą kulę ziemską.
-Nie cieszysz się? - zapytał mąż promieniejący szczęściem.
-Mam dzisiaj casting. - przyznałam nieśmiało.
- Ty myślisz o castingu, podczas gdy spełniło się marzenie naszych ostatnich ośmiu lat? - pyta zdenerwowany mąż. Wszystkie kobiety posłusznie wychodzą tłumacząc się tym, żę w telewizji nadają właśnie ciekawy program, który chciałyby obejrzeć, ja jednak wiem, że nie chcą uczestniczyć w naszej kłótni.
- Muszę tam być. Rozumiesz, muszę! To moja wielka szansa, o tym też marzyłam! - zaczęłam szlochać tak, by mąż mnie zrozumiał.
- Nic z tego. Będę tu siedział, albo nawet załatwię Ci izolatkę. Chcę, abyś nie przekładała kariery ponad dziecko. - powiedział stanowczo i wyszedł trzaskając drzwiami. Kariera w świetle reflektorów poszła się czesać...
  Odpowiedź z Cytatem