Guest
|
Odcinek 8
Odcinek 8
Cały dzień przesiedziałam w pokoju. Moje życie zawaliło się w jednej sekundzie przez jedno niefortunne zdarzenie. Nie wiedziałam, co teraz zrobić? Tak naprawdę, to nie miałam przyjaciół. Olka to tylko kumpela z osiedla, a Marek.. właśnie, co ja mu teraz powiem? „ Przykro mi to mówić, ale przespałam się z Twoim kumplem”?! Nie odważę się spojrzeć mu w oczy. Złamię tylko jego serce po tych wszystkich nadziejach na coś więcej niż przyjaźń. Usłyszałam pukanie do drzwi. Szybkim ruchem wytarłam łzy spadające powoli po policzku i podniosłam się z łóżka. Całe szczęście, że miałam zamek na klucz. Weszła moja mama.
- Córeczko, muszę Ci coś powiedzieć – zaczęła zamyślonym głosem.
- Co? – zapytałam bez większego zainteresowania.
- Ja i Adam zaręczyliśmy się – odparła z dumą.
W tym momencie coś się we mnie zapadło. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Gdy ona ożeni się z Adamem, moje szanse na udany związek rozpłyną się, a może – już się rozpłynęły! Z tego szoku nic nie powiedziałam.

- Skarbie, zrób u siebie porządek. Dziś wieczorem się do nas wprowadzają i będziesz mieszkała w jednym pokoju razem z Natalią.
- Wszystko zaplanowałaś! Pomyślałaś o sobie, ale nie o życiu swojej własnej rodzonej córki! – wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.
Byłam wkurzona na maksa. Wzbierała we mnie gorycz, jaka w moim życiu jeszcze nigdy nie zagościła. Chciałam uciec. Początkowo bym to zrobiła, ale przyszedł mi lepszy pomysł do głowy. Dzięki Olce miałam ich pełno. Jednak nie do niej poszłam. Nie po tym, co się stało na imprezie. Nie chciałam już nigdy widzieć tego przeklętego domu razem wziętego z całą tą popieprzoną rodzinką. Poszłam do parku i usiadłam nad jeziorem. Spojrzałam w odbicie wody. Znowu szara, zwykła dziewczyna. Kolejny raz czułam się brzydka, niepotrzebna i niewidzialna. Ale jeszcze kilka tygodni temu ktoś mnie tu, właśnie w tym samym miejscu, dostrzegł.

Zmieniłam kierunek mej obserwacji na drogę, gdzie przebiegła moja pierwsza rozmowa z Jackiem. Zrozumiałam, że tak naprawdę jego darzyłam cały czas głębokim uczuciem. Ale to minęło. Nie potrafię mu stawić czoła po tym co zobaczył. Że zdradziłam go z jego własnym bratem. Wyjęłam z kieszeni spodni coś, co dała mi Olka. Myślałam, że nigdy tego nie zrobię, ale sytuacja była wręcz idealna. Łyknęłam tabletkę i rzuciłam się do głębokiej wody. Czułam jak moje ciało opada. Tabletka zaczęła działać. Oczy bez przeszkód się zamknęły. Ostatnie co poczułam, to ciepłe promienie słońca docierające do mojego ciała. Obudziłam się następnego dnia w łóżku. Nie był to mój pokój, wszędzie panowała czysta biel, a do ręki miałam podłączoną kroplówkę. Jestem w szpitalu. Ale jak się tu znalazłam?
Wtem wszedł lekarz.
- I jak się dziś czujesz moja damo? – zapytał spoglądając na kartę choroby.
- J.. jak się tu znalazłam? – zapytałam z wahaniem.
- Przyjechał do nas pewien młodzieniec niosąc Cię na rękach. Trafiłaś prosto na oiom. Cud, że żyjesz – spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem – Gdybyś wzięła o 10 gram więcej, nie przeżyłabyś – po tych słowach doktor opuścił salę, a za nim weszła matka, razem z jej, a może i już naszą, wspólną rodziną.

- Boże, Anetko, jak my się o Ciebie martwiliśmy! – krzyknęła.
- Niepotrzebnie – odparłam bez większego entuzjazmu, po czym odsunęłam się od uścisku. – Po co przyszliście? Po co ktoś mnie ratował?! – rzuciłam w tonie oskarżenia.
- Jak to po co? Nie pozwolimy Ci nas opuścić! – krzyknęła mama.
- A uratował Cię Jacek. Przechodził tamtędy i ujrzał czyjąś sylwetkę na powierzchni jeziora – włączyła się do rozmowy Natalia.
Odwróciłam głowę. Łza powoli spłynęła po moim policzku. „A więc to on..”, pomyślałam.
- Czemu to zrobiłaś? Czy to był powód, dla którego wzięłaś truciznę? Nasze zaręczyny? – zapytał Adam.
Spojrzałam na Marka. Kolejna łza spłynęła po mym policzku. On również nie posiadał się z radości. Wiedział, co oznacza małżeństwo naszych rodziców.
- A tak w ogóle kiedy wyjdę? – zmieniłam prędko temat.
- W przyszłym tygodniu – rzekła matka.
- Dopiero?!
- Niestety, ale lekarze, nie byli w stanie wypłukać całej trucizny z organizmu, tym bardziej po tak długim upływie czasu od zażycia.. – ledwo powiedział Adam.
Nie wypowiedziałam już ani słowa. Nie chciałam tu być, niepotrzebnie ratował mnie Jacek! Ale po co on to zrobił?

„Rodzina” opuściła szpital, a ja ułożyłam się do snu. Byłam zmęczona mimo dość wczesnej pory. Śniła mi się mała dziewczynka. Biegała w lesie śmiejąc się od ucha do ucha. Za nią szedł dość szybkim krokiem mężczyzna. Nie był stary – wręcz przeciwnie, miał około 30 lat. Był smukły i wysoki. Niespodziewanie młoda dama przewróciła się i łzy gorzko spłynęły po jej dojrzewającej twarzyczce. I nagle ją podniósł. Przytulił do potężnego torsu i zaprowadziło domu. Czekała już tam uradowana mama i młodsza siostrzyczka..
Nagle mój sen przerwała wchodząca pielęgniarka.
- Czas na lekarstwa! – zapowiedziała.
Łyknęłam dziwnie wyglądające tabletki, po czym spojrzałam na zdjęcie w srebrnej ramce stojące na nocnym stoliku. Mężczyzna wyglądał tak samo. Tulił małą dziewczynkę, na której twarzy nadal spoczywał uśmiech. Teraz leżała w szpitalu przykuta do kroplówki. Już bez ukochanego ojca.
- Był dziś ktoś u Ciebie. Jakiś młody mężczyzna. To on Cię bodajże uratował. Wyglądał na miłego.
- Jacek? – zagadnęłam z niedowierzaniem.
- Nie przedstawił się.
- Dawno temu tu był?
- Jakieś dwie godziny – odpowiedziała i znikła za drzwiami kończąc bilans.

Odwróciłam głowę w kierunku okna. Słońce robiło się coraz bardziej czerwone, a chmury okalające jego obwód mieniły się kolorami różu. Przed oczyma błysnęła mi tamta pamiętna noc. Imieniny cioci. I wypadek. Czemu los musiał mnie tak pokarać? Czy nie zasłużyłam na choćby odrobinę szczęścia? Jak mam się teraz pogodzić z nowym „ojcem”? Adam nie jest taki jaki był mój prawdziwy – czuły, kochający i troszczący się o dobro jego wymarzonej córki. Czekała mnie jeszcze cięższa próba. Ale nie przewidziałam jednego..
______________________________________
Czy Aneta pogodzi się z nową rodziną?
Co nieoczekiwanego wydarzy się w życiu bohaterki?
Co się stanie z Jackiem?
Już niedługo ostatni odcinek, w którym wszystko się wyjaśni! 
|