Nareszcie 3 odcinek, obiecuje, że już będę dawac częściej to wszystko, ale poprostu mnie nie było. Sorki, że NUDNY i KRÓTKI, ale nie miałam weny

I przedewszystkim SORKI ZA BŁĘDY, ALE KONIEC ŚWIATA Z TA MOJĄ ORTOGRAFIĄ!

ODCINEK 3 "POCZĄTEK ŚMIERCI"

- ale to nie możliwe... - i upadła na ziemię.
Po chwili dziewczyny zauważyły, że Samantha leży.
- co się stało?! - krzykneła Cyntia.
- osłabła, zadzwońcie po kartke, może to coś poważnego - odpowiedziała Layla.
- oczywiście, a czy to konieczne? - zapytała Cler.
- tak...później z Wami o tym porozmawiam, narazie dzwoń.
Po kilku godzinach Samantha leżała już w szpitalu. Była blada, grymas na jej twarzy był zmartwiony.
Do pokoju wszedł doktor.
- pani doktor, czy wszystko wporządku, czy ona z tego wyjdzie? - zapytała Cler.
- oczywiście, to tylko zasłabnięcie, rano opuści szpital - odpowiedziała doktor.
- miejmy nadzieje.... - szepneła do Cyntii Cler - a czy to coś poważnego?
- w zasadzie nie, ale jak na zwykłe osłabnięcie było dość podejrzane... - jutro będzie wszystko wporządku - dodała Dr

Dziewczyny zostały u niej jeszcze chwile i wróciły do domu. Na zajutrz Samantha była już rześka i zdrowa.
- jak dobrze znów widzieć Cię zdrową - powiedziała Cyntia.
- co ja tu robie? ...to było straszne... - niepewnie dodała Samantha.
- zasłabłaś, ale to nic strasznego! - po południu lecimy do CharlStrone'a na badania - powiedziała Cler.
- o nie... a kiedy wracamy? - zapytała Sam.
- zostaniemy tam tydzień - odpowiedziała Cyntia - później zamierzam wracać do domu.
- czemu? chwileczke, byłaś tu nie cały tydzień!
Samantha krzyczała, jej oczy robiły się powoli szklane...Zaczeła robić się podejrzanie blada i znów osłabła opadając bezwładnie na łóżko.
Po kilku minutach.
- proszę panią, coś jest nie tak, prawda? - zapytała cicho Cyntia.
Doktor wyraźnie była zmartwiona.
- to chyba jakieś wycieńczenie organizmu, pobierzemy jej krew i zobaczymy co to może być. Wieczorem lećcie odrazu do CharlStone'a; nie ma co zwlekać, może to być coś poważniejszego niż sądziłam - bezwłocznie odpowiedziała Dr.

Zgodnie z planem, dziewczyny wieczorem poleciały do CharlStone'a. Lot ciagnął się bardzo długo, wydawało się, że Samantha umarła. Cały czas była nie przytomna, jednak po 3 godzinie lotu ockneła się. Znów była "normalna", znów rześka, znów zdrowa, ale i znów nie wiedziała oco chodzi.
- gdzie my znowu jesteśmy? - zapytała Sam.
- w helikopterze, nie czujesz! - zaśmiała się lekko Cler - za chwile będziemy na miejscu.
- świetnie, ja umieram z głodu... - powiedziała Samantha.
- napewno będa otwarte bary, to wstąpimy.
Po godzinie.
- jesteśmy na miejscu! CharlStone wita! - krzykneła Cler - ciekawe czy jest u nich A Propos...
- zamknij się - szepneła Cyntia - jesteśmy tu wiesz w jakich sprawach.
- widzę knajpę! Biegiem, bo umre w drodze.

Samantha, Cyntia i Cler nie wiadomo dalczego w szampańskich humorze pobiegły do baru.
- siadajcie, tu mamy super miejsca - powiedziałą Cler.
Samantha nagle zaczeła się dziwnie zachowywać...
- Sam, coś się dzieje? - zapytała Cyntia.
- widzisz tamtego gościa... - niedokończyła.
- podaj cukier, jest na tamtym stole gdzie siedzi ten facet, poproś Sam, jesteś najbliżej. - powiedziała Cler.
- ale ja... "Nie wyjdę na idiotke, wezme ten cukier..." - pomyślała Samantha.
Podeszła do stolika i grzecznie zapytała - czy mogła bym prosić cukier?
Mężczyzna nagle złapał ją za ręke.
- mam Cię suko! - krzyknął.
- to on!!!!!!!!!!! - zaczeła wrzeszczeć.
Samantha wybiegła jak najprędzej na ulice. Biegła do nikąd, zapomniała o wszystkim...

- Samantha, cholera wracaj szybko! Wpadniesz pod samochód - krzyczały dziewczyny.
- nie reaguje! - dodała Cler.
- biegnijmy z nią, to się może źle skończyć...gazem!
Samantha biegła ile sił w nogach, płakała ale nagle oślepła przez ostre światło...to...
* co się stanie z Samanthą?
Wszystko w następym odcinku "Prawdziwe Piekło"