View Single Post
stare 07.06.2005, 19:23   #3
Sensiqúe
Guest
 
Postów: n/a
Smile

I tak oto, bez moich zbędnych wypowiedzi:


"La Prostituto"


Odc. III

"Naznaczenie"


Irisz obudziła się..., jej głowę wypełniał dotąd nieznany pulsujący ból. Całe ciało miała drętwe, ciężkie niczym skała. Powolnym ruchem wstała z podłogi, nie mogła otworzyć oczu choć w pomieszczeniu paliło się tylko lekkie światło lampki nocnej. Czuła, że cały świat oślepia ją niemiłosiernie.
-Co.. Co jest? –powiedziała nieco sennie.
Ann przetarła twarz, w końcu mogła normalnie ujrzeć pokój. Wodziła wzrokiem po sypialni, aż zatrzymała się przy jednym punkcie – łóżku. Otóż na nim siedział ten dziwny jegomość, widać prowadził sobie buszowanie w regałach, bowiem czytał książkę. Kobieta wpadła w panikę, nerwowo odwracała się na wszystkie strony, kierując się niepewnie ku drzwiom. Chwyciła swą delikatną dłonią metalową klamkę, pociągnęła za nią, ale ta niczym mosiężny strażnik, mimo szarpaniny wyjście wciąż pozostawało zamknięte. Gdyby znajdował się tam zamek i otwór na klucz.., ale takiego nie było. Oddech Irisz stawał się coraz szybszy, strach wziął górę i zapędził młoda dziewczynę w kąt. Trzask! Mężczyzna zamknął lekturę i spokojnym ruchem odłożył ją na stolik. Spojrzał na Ann swym obojętnym i krwistym wzrokiem. Kobieta poczuła nagły ból w wewnętrznej stronie lewej ręki. Doznała tak głębokiego cierpienia, aż osunęła się na kolana w rogu pokoju. Dysząc i jęcząc powoli podnosiła głowę, włosy opadały jej bezwładnie na twarz..., spojrzała na swoje ramię dojrzawszy tym samym dziwną ranę, jakby wyryty w skórze wzór odwróconego krzyża.
-Matko Boska! Jezu! Co pan ze mną zrobił?! –dziewczyna czuła na sobie zimny pot, zwróciła oczy ku obcemu.
Już chciała wstać, ale nieznajomy marszczył czoło i powodował to nieprzyjemne uczucie, powalające na ziemię.
-Nie bądź taka zadziorna., w końcu nie każdy może dostać Naznaczenie. –stanowczo tłumaczył mężczyzna.
-Co?! –Ann nic nie rozumiała.
Nieznajomy wstał z łóżka, podszedł do kobiety kulącej się z cierpienia, sam pochylił się i ze złośliwym politowaniem zapytał:
-Jeśli mam być szczery, to jesteś potępiona, a jaśniej mówiąc będziesz nędzną służką samego Wielkiego Szatana. Chcesz wiedzieć jaka twa rola?
-Chcesz?! –dziwny osobnik w czarnym płaszczu wstał i zaczął mówić tonem pełnym pogardy i władczości.
-Jako Naznaczona, obojętnie czy się temu sprzeciwisz czy nie, ale aby żyć, raz na dzień poczujesz zimno, pot spłynie ci z ciała całymi strużkami, dreszcz ogarnie twe zgrabne krągłości... A żeby zaspokoić tą mękę zabijesz człowieka i z niespotykanym apetytem wypijesz z niego płyn życia, krew..! –ciągnął dalej.
-Nie! Proszę, błagam! Nie! –Ann wpadła w szok, przeczołgała się w drugi kąt pokoju, skryła głowę w rękach płacząc jak histeryczka.
-Hahahaha! Nie myśl sobie, że od tego uciekniesz! Mój czas dobiegł końca, ale wiedz że chętnie bym tu u ciebie dłużej został. Nie martw się, jeszcze wpadnę i obiecuję iż zabawię się z tobą jak nikt inny. A.., jeszcze jedno: mały prezent znajdziesz w torebce, zapewne ułatwi ci on zdobycie pożywienia. –mężczyzna skończył mówić, na jego twarzy malował się złośliwy uśmiech. Wyszedł.
Irisz trwała w bezruchu jeszcze kilka godzin, nad ranem poruszyła się i ledwo położyła na łóżku. Z odpoczynku wyrwał ją dźwięk telefonu. Poderwała się z pościeli, otarła czoło i przez chwilę siedziała na brzegu spania. Jazgot urządzenia coraz bardziej kazał kobiecie odebrać.
-Czemu cię jeszcze nie ma w robocie?! –to głos Bell, pełen pretensji wydobywał się ze słuchawki.
-Och wiem, ale zaspałam. Noc miałam ciężką, obiecuję że do wieczora przyjdę. –odpowiedziała nieco sennie Ann.
-Niech będzie, to do zobaczenia. –pracodawczyni zakończyła rozmowę.
Irisz odczuwała ból głowy, jednak zabrakło jej ochoty na dalszy sen. Przeszła do kuchni, a w parę minut później dało się już słyszeć pracę ekspresu do kawy. Westerpsorn uszczknęła nieco kofeinowego napoju, spojrzała na siebie i wyszeptała:
-Cholera, muszę się koniecznie umyć. Przecież od wczoraj jestem w tej samej bieliźnie.

Wtedy uświadomiła sobie bieg wydarzeń sprzed paru godzin, zamarła na chwilę, pusty kubek wypadł z jej ręki. Ona sama poczęła nerwowo oglądać własne ciało, dostrzegła dziwną ranę wyrytą w lewej ręce. Szybkim ruchem podeszła do apteczki i wyjęła z niej długi, biały bandaż. Chciała owinąć miejsce z krzyżem, jednak gdy to zrobiła cierpienie zmuszało ją do skulenia się. Nie było wyjścia, opatrunek czy chociaż woda sprawiały ogromny ból rany, właściwie całego ciała. Ann utwierdziła się w przekonaniu, że to Naznaczenie nie jest zbyt normalne. Przez strach i natłok myśli dziewczyna ledwo pozbierała się do 18:30, kiedy to wyszła do „Flamingo”. Starannie przekręciła klucz w zamku swojego mieszkania, obejrzawszy się jeszcze przed budynkiem mieszkalnym, w lekkim biegu zmierzała ku miejscu pracy. Z racji wieczornej pory i pośpiechu nie spostrzegła, że ktoś już znajomy bacznie obserwuje każdy jej ruch.

-Hej Bell! – powiedziała Irisz wchodząc do klubu.
-No nareszcie! Coś się stało? –blondynka nalegała o wyjaśnienia.
-Ależ po prostu miałam ciężką noc, chyba się przeziębiłam. –pracownica zwodziła, nie chciała mówić o tajemniczym mężczyźnie, Naznaczeniu, a już tym bardziej nie o sennych wizjach reliktów.
-No to droga Westerpsorn, Colin tu dzwonił i masz dzięki niemu robotę. –Bell ciągnęła rozmowę z lekkim żartobliwym uśmiechem.
-Oj, ale, ale.. –Ann nie miała najmniejszych chęci na klientów.
-Już! Nie ma dyskusji, jak robota to robota. Za klubem czeka już w wozie, czuję że dziś zapłaci więcej niż ostatnio, bo wygląda na niezaspokojonego. Jednak to tylko moja cicha nadzieja, dlatego pędem! –szefowa okazała się bezwzględna.
Prostytutce nie pozostawało nic innego, jedyne co wprawiało ją w jako taki nastrój, to fakt że zarobi sporo. Kobieta zapukała w szybkę luksusowego auta, biznesmen przywitał się ciepło:
-No kotku! Nareszcie, czekam tu już od pół godziny.
Irisz bez zbędnych czułości usadowiła się na przednim siedzeniu, silnik ruszył.
-Cos taka spięta? –mężczyzna spytał podczas jazdy.
Ann przytuliła się do Colina rozluźniając mu krawat, próbowała uśmiechnął się jak zawsze, ale wyszło to dosyć sztucznie. Jednak klient nie zauważył tego, co oznaczało że został skutecznie uspokojony. W parę minut później para kochanków znalazła się w mieszkaniu. Dwa ciała wylądowały na miękkiej, aksamitnej kanapie...

Colin wpadł w namiętność, sam zdjął z siebie koszulę i resztę odzieży. Irisz odwzajemniła pieszczoty, jak każdemu. Obie postacie obległa fala gorąca, odgłosom rozkoszy nie było końca, a jednak.. Nagle Ann poczuła dziwny …ból swojej rany, na czole obległ ją zimny pot. Zegar wybijał 19:15. Kobiecie znacznie pogorszyło się samopoczucie, chciała odepchnąć kochanka, ale wiedziała że jego nie da się już powstrzymać. Biznesmen nie baczył na nagłą oziębłość partnerki, dalej kontynuował tą grę ciał.

Ten wieczór był dla prostytutki inny niż zawsze. Szybko wyszła po swojej „pracy”, zabrała też pieniądze. Partner wpadł w niemiłe zdziwienie, lecz nie miał nawet czasu na jakiekolwiek pytania. Prawdę mówiąc mało go to interesowało, grunt że jego męskie potrzeby zostały zaspokojone po raz kolejny. Zapłata trafiła do Bell, a pracownica posłusznie poszła do domu. W jej głowie narastało dziwne uczucie, jakby strach ale też niewyjaśnione pożądanie, bardziej głód.. jednak dziewczyna nie miałam pojęcia na co. Szła ciemną uliczką, zaraz za zakrętem było mieszkanie, to do niego chciała nareszcie dojść i położyć się. Już otwierała swymi zimnymi rękoma drzwi budynku, gdy zauważyła spadającą na nią z nieba krople..
-Deszcze? Przecież nie ma chmur... –powiedziała sama do siebie.
Spojrzała w górę... i faktycznie niebo zdobiły jedynie gwiazdy i ich jasne światła. Zaraz po tym, jeszcze kilka kropel musnęło z anielską delikatnością ramion Irisz. Prostytutka przyjrzała się im, spływały powoli i miały gęstą konsystencję, gdy padł na nie błysk latarni, okazały się koloru czerwonego...
-O Boże! –Ann krzyknęła, zaczęła jak najszybciej ścierać dziwne ślady, ale tego dziwnego „deszczu” nie brakowało. Kobieta wbiegła do mieszkania zdyszana, prędko weszła pod prysznic, naszły ją dreszcze. W końcu, ledwo przytomna położyła się na nie usłanym łóżku. Przez sen trzęsła się jak w gorączce, skóra pobledła jej znacznie...
Ranek nadszedł szybko, kolejny dzień pracy. Młoda Westerpsorn pozbierała się w miarę wcześnie i popędziła do „Flamingo”. Zaraz po przekroczeniu progu klubu przez Ann, Bell podbiegła do niej z poranną gazetą.

-Patrz, patrz! –pracodawczyni wcisnęła prasę Irisz. Na pierwszej stronie widniał artykuł:
”Słynny biznesmen – Colin Senderson zamordowany!”
Kilka godzin temu, przed drukiem naszego numeru, który właśnie państwo czytają, Colin Senderson został zabity. Ciało znaleziono w Jego własnym mieszkaniu. Według najświeższych danych słynnemu biznesmenowi ktoś poderżnął gardło ostrym narzędziem, a następnie pozbawił zmarłego krwi. Jak twierdzi szef londyńskiej policji Alan Moswerson:
-„To chyba najbardziej okrutny mord od kilku lat. Kilku, bowiem dokładnie 5 lat temu spotkałem się z falą takich zabójstw. Niestety do tej pory nie ujęto sprawcy.”
Zwłoki na domiar tego, zostały (wg śladów krwi) ciągane po całym mieszkaniu, aż w efekcie końcowym zostały brutalnie obite niezidentyfikowanymi przedmiotami (świadczą o tym liczne siniaki). Policja prowadzi intensywne dochodzenie. Podejrzewane są liczne prostytutki, od których kipiało życie seksualne zamordowanego. Jednak nie można oceniać powierzchownie. Śledztwo trwa, cały Londyn łączy się w bólu po stracie tak słynnego i wspaniałego biznesmena, właściciela najbardziej wyrafinowanych restauracji w całej Europie.
Nasza załoga redaktorów obiecuje, iż podamy najdokładniejsze informacje na ten temat.



Prostytutka nie mogła powstrzymać rozpaczy, kolejny szok uderzył w jej serce. Chciała wyciągnąć chustkę z torebki, aby otrzeć twarz z fali łez. Szperała między kosmetykami, gdy nagle poczuła coś zimnego, spojrzała dokładniej.., to rzekomy „prezent” od nieznajomego w czarnym płaszczu –kompletnie o tym małym nożu zapomniała! Prędko zagrzebała go z powrotem w swoje rzeczy, przecież Bell nie mogła tego wiedzieć. Ostrze aż ociekało krwią, jednak nie od Irisz.., to nie czerwony płyn życia należący do Ann, tylko kogoś innego...

C.D.N............................................. .................................................. ................

[COLOR=Red][B]Przepraszam za błędy.
Zapraszam do komentarzy
Przepraszam za interię

Ostatnio edytowane przez Sensiqúe : 04.07.2005 - 19:09
  Odpowiedź z Cytatem