Temat: Opiekunka
View Single Post
stare 18.06.2005, 16:59   #3
orchidée
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

III ODCinek (udało się!!!)

Samantha nie mogła uwierzyć swoim oczom. Pomyślała, że po prostu po tak ciężkim dniu wzrok ją zawodzi. Przetarła oczy, ale kobieta nadal stała przed nią. Jennifer Swamt – bo tak się nazywała, była jedną z najbardziej znanych aktorek w tej części świata. * Była bardzo młoda, ale w swoim dorobku miała już nie jedną poważną rolę.



Sam w normalnych okolicznościach czułaby się szczęśliwa, może zaszczycona, ale teraz stała jak sparaliżowana z niewyraźną miną.
- Jennifer Giert, miło mi. – powiedziała ciepło kobieta, ale widząc niepewną minę Samanthy dodała po chwili – Oczywiście pani pewnie zna mnie jako Jennifer Swamt. To mój pseudonim..
- …Miło panią poznać. Samantha Stone. –wydusiła wreszcie Sam. Zastanawiała się, co jeszcze się jej może się jej dzisiaj przydarzyć. Miała już dość wrażeń. Najchętniej zagrzebałaby się pod ciepłą, puchową pierzyną i zapomniała o całym świecie. Niestety to teraz było nie możliwe… stała przed cenioną aktorka i nie wiedziała jak się zachować. Nagle zaczęła się zastanawiać, dlaczego ktoś taki, jak Jennifer Swamt szuka opiekunki w gazecie. Powinna była przecież zatrudnić kogoś sprawdzonego, a nie przypadkową osobę…
- Proszę nie stać tak tutaj… może przejdźmy do salonu.
Sam niepewnym krokiem podążała za idąca przed nią parą. Zaczęła rozglądać się po domu i stwierdziła, że wcale nie jest jakiś specjalnie okazały. Wręcz można by powiedzieć, że przeciętny.
-Pewnie zastanawia się pani dlaczego dom jest taki ..hm.. niewielki. –kobieta jakby czytała w jej myślach. – To nasze tymczasowe mieszkanie. Schronienie przed reporterami, ale pewnie niedługo i tak nas znajdą. Cóż sama chciałam być sławna.. – dodała z lekkim uśmiechem.
Kiedy wszyscy znaleźli się w salonie Jennifer wskazała Samancie fotel.
- Pewnie chciałaby pani zobaczyć moje doświadczenie, kwalifikacje… ale tak się składa, że nie mam nic takiego. Właściwie ja nie nadaje się na opiekunkę…w ogólnie nie powinnam tu przychodzić...to może lepiej ja już pójdę… - wydusiła jednym tchem Sam. Czuła się jak skończona idiotka. Czego ona szuka w domu bogatej gwiazdy bez żadnego doświadczenia? Miała ochotę zapaść się pod ziemię.



-Spokojnie, proszę się tak nie denerwować. – powiedział przyjaźnie Michael. Gdybyśmy potrzebowali wykwalifikowanej opiekunki to szukalibyśmy jej specjalnych biurach, a nie zamieszczali ogłoszenie w gazecie…nie sądzi pani?
Samancie wcale te słowa nie dodały otuchy. Czuła się jeszcze gorzej. Zwiesiła smutno głowę na ramionach.
-…i szukaliśmy w specjalnych biurach… Proszę mi wierzyć, gdyby to od nas miało zależeć zatrudnilibyśmy porządną, wykwalifikowaną opiekunkę. – powiedziała Jennifer. –Niestety nie nam dane jest ją wybierać.- dodała z dezaprobatą.
Sam przestała wierzyć, że kiedykolwiek coś zrozumie.
-Ashley, choć tutaj na chwileczkę. – powiedziała Jennifer najsłodszym głosem jaki potrafiła
z siebie wydobyć.
-Idę…-odezwał się jakiś ponury głos z góry. Po chwili oczom Sam ukazała się mała brunetka. Na pierwszy rzut oka wydawała się słodkim dzieckiem, ale sam dostrzegła w jej oczach ten nieprzyjemny błysk…



-Kochanie, spójrz. Czy taka opiekunka ci odpowiada?
Ashley zlustrowała Sam wzrokiem. Kobieta czuła, jak jej małe oczka przewiercają ją na wylot. Dziewczynka widząc, niemal strach w oczach Sam uśmiechnęła się złowieszczo.
-hmm…zobaczymy…
Samantha spojrzała pytająco na Jennifer. –To znaczy, że zostanie pani tutaj na tydzień…wie pani…musi jej pani spasować. – szepnęła kobieta.
Sam w jednej chwili pojęły kto jest głową domu, w tej rodzinie…
-To co? Zgadza się pani na próbny tydzień?
-Yyy… no chyba tak…TAK! –Aktorka proponuje jej opiekę nad dzieckiem, a ona jeszcze się zastanawia? Sam czuła, że dzisiaj nie jest sobą. –Od kiedy mogę zacząć?
-Jeśli pani się zgadza…to nawet od zaraz. -powiedziała kobieta. –To może oprowadzę panią…mam nadzieję, że nie obrazisz się jeśli będę Ci mówiła na „ty”? – dodała z uśmiechem Jennifer.
-Ależ nie, nie…oczywiście, że nie.
-W takim razie oprowadzę cię po naszym domu.



Jennifer pokazywała i tłumaczyła Samancie, co będzie robić, gdzie będzie mogła wchodzić, jak zajmować się Ashley i wiele, wiele innych rzeczy. Michel w tym czasie zdążył już niespostrzeżenie zniknąć, a szkoda, bo Sam naprawdę go polubiła. Kobieta stwierdziła, że dom wcale nie jest taki mały, jak się na pierwszy rzut oka wydawał. W końcu Jennifer doszła to ostatniej pary drzwi na korytarzu. –Tutaj mieszka Emy-nasza pokojówka…a to będzie twój pokój- kobieta wskazała na uchylone drzwi.



- Mam nadzieję, że ci się spodoba, ale ja musze już lecieć. Od jutra zaczynasz nową pracę.- dodała, po czym zniknęła na schodach.
-Do…widzenia- powiedziała cicho Sam. Stała chwilę sama na korytarzu, ale po chwili postanowiła zobaczyć jej nowy pokój. Popchnęła drzwi i znalazła się w niewielkim, ale nowocześnie urządzonym pokoju. Było tutaj lóżko ze szklanym baldachimem, nieduży wieszak na ubrania, szklane biurko i nawet wielki, szklany telewizor. Postawiła swoją torbę na podłodze i zaczęła się wypakowywać. Wtedy do pokoju weszła Emy-pokojówka.
-O widzę, że jesteś nowa.- rzuciła w progu. –Chwała Bogu. Nareszcie będę miała z kim pogadać. A swoja droga podobno masz zostać nową opiekunką…naprawdę ci współczuje. To ich dziecko to istny szatan. Założę się, że nie wytrzymasz dłużej niż tydzień. Nawet te grube, doświadczone bufony przy niej wymiękały. Ja naprawdę nie rozumiem jak można tak rozpuścić dziecko. A ty skąd w ogóle jesteś? –wydusiła jednym tchem Emy. Mówiła tak szybko, że Samancie zakręciło się w głowie.



-…ja jestem z Menvilet- to takie niewielkie miasto, na obrzeżach Nowego Jorku…
-A długo jesteś opiekunką? Podobno przyszłaś tutaj bo zobaczyłaś ogłoszenie w gazecie, ale ja nie wierzę takich plotkom. Na pewno przyszłaś tutaj z jakiegoś dzianego biura. Masz świetne doświadczenie i wiesz jak sobie radzić z dziećmi. Ale ja cię zapewniam , że to dziecko…
-Ale ja nigdy nie byłam opiekunką. –wykrztusiła Sam, kiedy wreszcie udało jej się znaleźć przerwę w zawiłej paplaninie Emy i wcisnąć tam swoje zdanie.
-Co??? Swamt zatrudniła kogoś bez doświadczenia dla swojego małego potworka?? Nie wierzę. Ale powiedz mi jeszcze co….
-Emy pozwól tutaj na chwilę. –jakiś nieznany Samancie donośny głos dochodził od strony schodów.
-Muszę iść.- rzuciła ze skwaszoną mina pokojówka i udała się na dół.
Samantha stała nadal nieruchomo ze swoimi spodniami rękach, oszołomiona i zbombardowana tysiącami słów usłyszanych od jednej niepozornej blondynki.
Po chwili upuściła spodnie i chwiejnym krokiem podeszła do łóżka. Położyła się na miękkim posłaniu, przymknęła oczy. Dopiero wtedy wszystkie dzisiejsze przeżycia zaczęły się układać w całość. Samantha zaczęła rozumieć że jej życie zmieni się nie do poznania.



Przypominała sobie, jaka rano była szczęśliwa…I nagle wstrząsnęła nią fala żalu. Spod jej powiek zaczęły płynąć strumieniami łzy. Zaczęło do niej dochodzić, że w tym dniu jej życie zmieniło się nieodwracalnie. Już nawet nie była zła na Georga. Złość ustąpiła miejsca smutkowi. Czuła, że pęka jej głowa. Dałaby wszystko, aby ten dzień się nie wydarzył. Aby wszystko wróciło do normy…aby znowu mogła przytulić się do Georga i zapomnieć o całym świecie. A teraz leżała sama w obcym domu. Tak bardzo chciała zasnąć….ale to nie było takie proste….



*Droga Andromedo, mam nadzieję, że chociaż trochę udało mi się Cię zaskoczyć. A propos nie uważasz, że gdyby Samantha zobaczyła kobietą, z którą jej mąż ją zdradzał to byłoby to co najmniej głupie? Przede wszystkim Sam nawet nie widziała jej twarzy, a gdyby nawet cos widziała to nie mogłaby jej tak od razu, machinalnie poznać. Tak poznać mogłaby tylko rodzinę, bliskich przyjaciół…lub kogoś, kogo widziała już wiele razy…kogoś sławnego. Rodzina odpada, bo Sam jest z sierocińca, przyjaciele też, bo jak napisałam nie miała już żadnych…więc co zostaje? Postanowiłam ,że nie będę Cię wyprowadzać z błędu. Chciałam Ci zrobić niespodziankę – suprise  Dziękuję też za wypowiedzi innych…niektóre komentarze naprawdę mi pomogły. Tylko jedno musze wytłumaczyć. Pewna osoba napisała, że Sam mogła sprzedać komputer i miałaby pieniądze. Tak, ale chciałam upodobnić to fs ( w miarę moich możliwości) do normalnego życia. Życia ludzkiego, a nie simowego. Tutaj nie można nacisnąć delete i dostać okrągła sumkę za dany przedmiot. A jak wiadomo w dzisiejszych czasach nie tak łatwo jest sprzedać komputer w jeden dzień…
  Odpowiedź z Cytatem