Temat: Godzina Zero
View Single Post
stare 27.06.2005, 15:35   #9
Incognito
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Daję odcinek. Przepraszam za jego mierną jakość
------------------------------------------------------------------
Widząc błysk na niebie, Tammie wbiegła do domu, do salonu. Włączyła telewizor. Jej fiołkowym oczom ukazały się powtórki z eksplozji.

Kobieta przełączyła na SNN. Na ekranie pojawił się prezydent Simlandu.
- Drodzy rodacy oraz obywatele całego świata. Z przykrością informuję, że misja promu DEFENDER, nie powiodła się - mówił prezydent. Tammie poczuła gulę w gardle. Mężczyzna ciągnął dalej :
- Rozdzielono kometę, lecz niestety obie połówki wciąż mogą uderzyć w Ziemię. Pierwsza ma 7,361 kilometra średnicy i uderzy we wschodnią Hiszpanię, w okolicach Walencji. Uderzenie będzie.....- przezydent zamyślił się, jakby starannie chciał dobrać odpowiednie słowo - ...katastrofalne. Skała jest bardzo ciężka i uderzy z prędkością 69 kilometrów na sekundę.Krater będzie miał 272 kilometry średnicy oraz 2 kilometry głębokości. We Włoszech , 5 sekund po uderzeniu, przyjdzie fala gorąca, która będzie powodowała zapłon roślin i ubrań. Po pięciu minutach Italią wstrząśnie ruch tektoniczny o sile 7 stopni w skali Richtera. Po kolejnych pięciu minutach spadną skały pouderzeniowe o średnicy metra. W ciągu następnych minut przyjdzie tzw. air blast, czyli uderzenie powietrza, inaczej fala uderzeniowa. Będzie poruszać się z prędkością 1.500 km/h. Mniej więcej te same czynniki spustoszą Francję, Algerię,Maroko, Belgię, Austrię, Szwajcarię oraz inne kraje. W Simlandzie będzie lepiej. Godzinę po uderzeniu dojdzie do nas wstrząs powodujący kołysanie się samochodów oraz pękanie szyb. Dojdzie tu też lekki pył, który będzie jak lekka mgła. Podmuch powietrza nie dojdzie do Ameryki. Jednakże........po czterech godzinach po uderzeniu pierwszej komety, uderzy druga. Będzie miała ona 14,533 kilometra średnicy i uderzy w Syberię ponad Moskwą. Zostawi krater wielkości Republiki Czeskiej. Do Niemiec 9 sekund po uderzeniu dotrze fala gorąca która spali...wszystko. Papier, ubrania, drzewa, trawę.....wszystko. Potem dojdzie wstrząs o sile 8 stopni w skali Richtera. Dodatkowo dojdą też odłamy wielkości samochodów oraz podmuch o sile 2000 km/h. Do Ameryki dojdzie lekki wstrząs oraz pył, który zablokuje dostęp promieni słonecznych na 293 lata. Cały świat zamarznie. Komety uderzą równo w piątek o godzinach : 13:21 oraz 17:11 czasu środkowo-europejskiego . Jednakże, w przygotowaniu jest plan B, który być może powstrzyma obie skały, albo przynajmniej jedną. Na pokładzie DEFENDERA
znajduje się pięć bomb atomowych, które z pewnością ocalą świat. Miejmy nadzieję i módlmy się do Boga. Dziękuję.

Tammie nie mogła uwierzyć. Nie udało się. Była już pewna, że świat zginie. Poddała się. Poszła do kuchni i wyciągnęła z szufladki nóż .



* * *

Załoga przebudziła się. Jack spytał się NASA, czy ma odpalić bombę. Nie dostał zezwolenia. Statkiem wstrząsnęło . Wszyscy wybiegli z kabiny głównodowodzącej do okna. Oprócz Pink-Eye'a . On nacisnął pewien przycisk i podbiegł do reszty.
- Zwykły wstrząs - powiedział Jack. Wszyscy ponownie zasiedli na swych miejscach.
- I co teraz zrobimy ? - szepnęła Lidie.
- NASA powiedziało, że odpalać będę mógł dopiero za pół godziny.

Na statku wciąż panowała nerwowa atmosfera. Nikt nie wiedział, co jeszcze złośliwego los im ugotuje. W dodatku, jeśli nie wylądują na Ziemi, zanim kometa uderzy, będą zmuszeni dryfować po kosmosie. Nancy zaczęła :
- A co jeśli uderzy? Gdzie wylądujemy ? - powiedziała niczym dziecko bojące się ciemności.
- Albo na Ziemi......albo.......nie. Po uderzeniu będzie można wylądować, ale w zależności od zlodowacenia, które nastąpi niesamowicie szybko - zaczął zastanawiać się Jack - ale, jeśli będziemy pewni, że to będzie niemożliwe,to niestety.....Kurczę, problem w tym, że przed godziną zero nie możemy wylądować......hmm.....
- Może wylądujemy na komecie ? - zaproponował Bran.
- Niee...Ugotowalibyśmy się.. Myślę, że samobójstwo nie wchodzi w grę....Nawet po uderzeniu.. Trzeba walczyć ! - krzyknął Jack.

Bran wyszedł z kabiny. Nancy wpatrywała się bez przerwy w dwa skupiska światła. Nie mogła uwierzyć, że coś tak pięknego może być takie niszczycielskie. Poprostu nie umiała. Szepnęła do Jacka :
- Jack, chodź, muszę ci coś powiedzieć.
- Dobra.
Nancy i Jack wyszli na dolny pokład DEFENDERA. Kobieta zbliżyła swe pulchne usta w kierunku twarzy mężczyzny. Pocałowała go.

Jack jednak po chwili się jej wyrwał i powiedział :
- Chwila, to się dzieje nie tak. Jesteśmy przyjaciółmi, a ja mam żonę i w dodatku......
- Zamknij buźkę Jackuś...Proszę.
Na te słowa mężczyzna od razu przypomniał sobie Tammie. Ona przecież zawsze do niego mówiła Jackuś.
- Nie Nancy. Obawiam się, że zaczynasz powoli tracić zmysły - mężczyzna spojrzał jej w oczy - przejrzyj się w lustrze, masz oczy jakbyś się naćpała. Niestety niektórzy tak mają po wylocie w kosmos. Wyglądasz jak psychopatka.
- SŁUCHAM ?!?! Że niby jestem jakąś...
- Nie,nie,nie,nie nie...poprostu tak wyglądasz. Martwię się o ciebie.
- Znaczy, że coś do mnie czujesz ?
- Nie Nancy. Kocham tylko swoją żonę.
- Tę wywłokę ?!
- Zamknij się kobieto. Wiem, że to pewnie przez ten twój chwilowy "odlot", ale tak mówić ci nie wolno. Czuję do ciebie tylko uczucie przyjaźni.

- Mam was dość!!! Pożałujecie !! Wszyscy ! Zaraz im powiem, że mogą ci podziękować, za ich wielkie cierpienia. - wrzasnęła Nancy i uciekła.
- NANCY !! - Jack wrzasnął za biegnącą kobietą.

* * *

Tammie przyłożyła sobie nóż do szyi. Była gotowa poderżnąć sobie gardło. Coś ją jednak powstrzymywało. Miłość. A może ręka Boga ? O ile taki istnieje, bo kobieta, podobnie jak pół świata, przestawała w to wierzyć. Rabusie wciąż grasowali. Większość osób twierdziła, że to jest ich ostatnie kilkadziesiąt godzin. Pary namiętnie całowały się w parku godzinami, gdyż wiedziały , że więcej pocałunków może już nie być. Całe rodziny zaczęły się zbierać razem, by sobie przebaczyć i się pomodlić. Miłowo wyglądało okropnie. Dom sąsiadów Pentomów z naprzeciwka, Przyjemniaczków, został doszczętnie zniszczony. Dom Marzycieli płonął. Miłowo powinno zmienić nazwę na Nędzowo. Bo wyglądało w tej chwili jak miasto kraju trzeciego świata. W Simcity, odległym o ledwie kilkanaście kilometrów, organizowany w największym parkingu podziemnym w stanie Floryda. Jednak Tammie nie chciała się tam skryć. Równie dobrze może przetrwać epokę lodowcową w swojej piwnicy, albo przy kominku. Chociaż to nic nie dawało w filmie "Pojutrze" , który kobieta oglądała kilka miesięcy wcześniej . To ją zaniepokoiło jeszcze bardziej.....


* * *

Lidie weszła do pokoju z kroworośliną Betty.

Wrzasnęła. Jej krzyk był tak przeraźliwy i głośny, że nawet na Ziemi chyba by go usłyszeli, gdyby dźwięk rozchodził się w kosmosie (ciekawostka: w kosmosie nic nie usłyszysz, nawet eksplozji gwiazdy) . Wszyscy zbiegli się do pokoju z Betty. Był tam widok przeraźliwy. Głowa Brana leżała na podłodze, a kroworoślina miała paszczę we krwi. Widać było, że biedaczek bardzo cierpiał i walczył do ostatniej sekundy. Kobiety zaczęły płakać. To było okropne. Ich przyjaciel, towarzysz......nie żyje.Został pożarty przez jakąś ohydną kreaturę .Ściany ociekały krwią. To było niewyobrażalnie przerażające a jednocześnie niesamowicie smutne. Lidie przez łzy wrzasnęła do Nancy :
- Ty szmato !!!!!!! Ty to zrobiłaś !!!!!
- To to pieprzone stworzenie w doniczce !! Jak bym mogła to wogóle zrobić ?!?!
- Widzę przecież, że tutaj leżą jakieś strzykawki z jakimś świństwem !

Jack wziął jedną z nich, odkręcił zaworek z igłą i powąchał . Po chwili namysłu stwierdził :
- To tak zwane krople głodu. Od nich Betty była strasznie głodna. Ona niestety przez to usycha.Nie będziemy mieli co jeść.
Lidie znowu wrzasnęła :
- Pamiętam jak ty, głupia szmato poszłaś tu, że niby się najeść ! Wstrzyknęłaś jej to cholerstwo i kuzyn mojej najlepszej przyjaciółki nie żyje !!!!
- To nie ja !
- Ależ ty !! To ty bez przerwy wrzeszczałaś, że nas zabijesz ! To twoja wina !
Jack przerwał :
- Panie, proszę. Wyjaśnimy to potem. Teraz musimy odpalić bombę. Walter, zanieś.....szczątki......do chłodziarni. Dobrze ? - powiedział z gulą w gardle.
- Niechętnie, ale zrobię to.

Po kilku minutach Jack dostał pozwolenie oraz współrzędne miejsca na mniejszej komecie, w które pocisk ma uderzyć. Jack je "wklepał" do komputera i odpalił bombę. Eksplozja nie była duża, ale widać było, że skała zboczyła z kursu. Mężczyzna chciał odpalić jeszcze jeden pocisk, lecz na czarnym ekranie wyświetliło się wściekłoczerwone "ERROR".

Jack skontaktował się z NASA.Ci poinstruowali go, aby sprawdził, czy nic nie blokuje pocisków. Mężczyzna zszedł na najniższy pokłąd i wszedł do magazynu bomb. Usłyszał coś jak.....siorbanie. Zajrzał za jedną bombę i zobaczył kogoś znajomego wgryzającego się w głowę zmarłego kolegi.
-------------------
W następnym odcinku :
- Kto zabił Brana ?
- Kogo zobaczył Jack ?
- Czy Tammie się nie podda ?
- Czy uda się powstrzymać kometę ?



------
I jak zwykle błagam o komenty itd itp.

Ostatnio edytowane przez Puvix'L : 27.06.2005 - 15:39
  Odpowiedź z Cytatem