Temat: Psychiatra
View Single Post
stare 30.06.2005, 12:14   #2
ignis
Guest
 
Postów: n/a
Cool Drugi odcinek

Oto rozdział drugi. Tutaj najbardziej odczuwam brak moich kochanych dodatków Lucy miała miec taką fajną sukieneczkę, ale niestety nie działa ;( :1smutny: . No ale dobra. Zaczynamy, miłego czytanka.



--->Rozdział Drugi<---
- No jak tam, Sean?- spytała Lucy wchodząc do pokoju pacjenta. Mężczyzna spojrzał na nią, uśmiechnął się, ale nic nie powiedział.

- Czas na badania, podnieś koszulę.- to mówiąc przyłożyła stetoskop do jego wychudłej klatki piersiowej. Nagle oczy Seana zrobiły się okrągłe, zerwał się i skulił w kącie pokoju. Lucy odwróciła się zdziwiona. Zobaczyła Petera stojącego w drzwiach. Podniosła się i wyprowadziła kolegę na korytarz.
- Nie wchodź tam. Sean boi się obcych. Po co przyszedłeś?
- Z propozycją nie do odrzucenia. Po dyżurze zabieram cię do restauracji. Sprzeciwów nie przyjmuję.
- Nie mam nic przeciwko. Rzygam już tym miejscem, chętnie gdzieś wyskoczę.
- To czekaj na mnie u siebie w domu o osiemnastej.
- Dobrze, dzięki za zaproszenie.

Dopiero kiedy Peter odszedł Lucy zastanowiła się skąd zna jej adres. Jednak teraz nie była to najpilniejsza sprawa. Wróciła do swojego pacjenta. Ten nadal nie wyszedł z kąta. Kobieta uśmiechnęła się i powiedziała uspokajającym głosem:
- Chodź Sean, masz tu swoje rysunki, namaluj mi coś ładnego.- mężczyzna ochoczo odebrał jej przybory początkującego plastyka i zaczął bazgrolić. Po półgodzinnym monologu Lucy weszła do swojego pokoju i zaczęła się zbierać do wyjścia. Myślała o spotkaniu. Gdy doszła do domu, jak zwykle pojawił się problem: nie miała w co się ubrać. Założyła swoją ulubioną sukienkę, której parę lat nie wyszło na dobre. Gdy tylko ułożyła włosy zadzwonił domofon.

-To ja, Peter. Stolik już na nas czeka, więc się pospiesz.- wyszli. Lekarz zaprosił ją do miłej restauracyjki. Lucy była szczęśliwa, dawno żaden mężczyzna nie zachowywał się wobec niej w ten sposób. Dawno nie czuła się już kobietą, była tylko lekarzem psychiatrą.

- Co sobie pani zamawia?- zagadnął przyjaźnie Peter
- Wątróbkę- uśmiechnęła się zadziornie, na twarzy przyjaciela nie było widać żadnej szczególnej reakcji – Żartuję, spaghetti i czerwone wino, a pan, panie… O Boże, ja nawet nie wiem jak ty się nazywasz!
- Thyer, ale długo będę ci to wypominał panno Byre, zraniło to dogłębnie moje uczucia.
- Błagam o wybaczenie, panie Thyer.- tak gawędząc, śmiejąc się, zjedli obiad. Lucy zupełnie zapomniała o cudzie techniki, jakim był zegarek, lecz po jego usilnym nawoływaniu spostrzegła, że raptem w kalendarzu zmieniła się data, było trzy po północy.
- Och, muszę już iść!
- Odprowadzę cię- zaofiarował się Peter. Gdy doszli do bloku, w którym mieszkała Lucy, zatrzymali się.
- Dziękuję za wieczór. Dawno się tak świetnie nie bawiłam. Może… chciałbyś wejść na górę?
- Z przyjemnością.- wspięli się po schodach.
- Herbatki?- spytała Lucy krzątając się w kuchni.
- Bardzo chętnie- odrzekł lekarz skacząc po kanałach telewizji. Nagle trafił na bardzo romantyczny film i przestał znęcać się nad pilotem. Gdy kobieta weszła do pokoju, siedział już rozparty wygodnie na sofie.

- Masz bardzo wygodną kanapę.
- Cieszę się, że tak uważasz, bo dzisiaj spędzisz na niej noc.
- Jak to?
- Przecież nie wypuszczę cię w taką ulewę na dwór!- Peter spojrzał za okno, padało bardzo intensywnie, a widowisko urozmaicały potężne błyskawice. Jednak jego mina była niezadowolona.
- Och, nie wiem czy wytrwam noc na kanapie.- powiedział zbolałym głosem lekarz.
- Wytrwasz, wytrwasz, mój świętej pamięci tata sypiał na niej, gdy mnie odwiedzał.- odpowiedziała Lucy nie zważając na prawdziwe przesłanie wypowiedzi Petera.

Lucy obudziła się, spojrzała na zegarek- 3.15. Z salonu dochodziło uporczywe chrapanie przyjaciela.

Próbowała zlokalizować odgłos, który wyrwał ją ze snu. To było pukanie do drzwi.



Koniec odcinka drugiego. Poprawiłam jakość zdjęć. Musiałam dać kompowi nezłą łapówę, żeby się zgodził... Dał się, kochany, przekonać. Komentujcie, proszę....
  Odpowiedź z Cytatem