Temat: Godzina Zero
View Single Post
stare 06.07.2005, 17:10   #10
Incognito
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Jak zwyklę proszę o komenty (heh w miarę możliwości......vide database err
__________________________-
- WALTER!!!!!!! - wrzasnął Jack. To był Pink-Eye. Wysysał krew niczym wampir. Jego twarz była brudna od jeszcze ciepłego, szkarłatnego płynu. Walter złowieszczo zaśmiał się.

- Tak to ja. Wielka szkoda, że Betty'usia pożarła Brana, nieprawdaż ? Przypadkiem wstrzyknąłem jej kropelki. Buheheehhe.
Jack rzucił się na psychopatę. Dał mu w prezencie kilka prawych prostych i sierpowych. Walter oberwał fangę w nos, który sprysnął krwią. Jack próbował zadać kolejny cios, lecz to mu się nie udało i Freack dał mu kopa w brzuch. Jack skulił się na podłodze. Bół był okropny. Podobny ból mężczyzna czuł w dzieciństwie, gdy chuligan uderzył go kijem baseballowym w klatkę piersiową. Pink-Eye chwycił się rekoma za twarz i......sciągnął ją. To była maska. To dlatego Walter miał na głowie inny kolor skóry. Jego prawdziwa twarz budziła prawdziwe przerażenie. Miała mikroskopijne oczy, maleńki nos oraz wklęśniętą twarz.

Morderca potrzedł do wciąż kulącego się przeciwnika i kopnął go po raz kolejny. Jack wrzasnął. Jego głos był pełen cierpienia, lecz zbyt cichy, żeby ktokolwiek na pokładzie mógł go usłyszeć.

* * *

Tammie obudziła się. Zdziwiła się.
- Skarbie, czyżby eksplozja jeszcze nie dotarła? Szkoda, że mnie nigdy nie zobaczysz.... - szepnęła Tammie i po raz pierwszy od wielu dni srebra łezka spłynęła jej po rumianym policzku.

Spojrzała na zegarek. Była 5:13 . Komety jeszcze nie uderzyły. Kobieta włączyła radio.
- Pierwsza kometa nie uderzy. Proszę państwa...Cóż to za wspaniała nowina ! 40 % problemu zostało rozwiązane. Mniejsza kometa zboczyła z kursu i według obliczeń NASA, uderzy w Marsa. My tymczasem, za 12 godzin, kończymy audycję. Bowiem to za 12 godzin większa skała uderzy w Syberię. Proszę państwa, cieszcie się każdym momentem życia. Właściwie te ostatnie kilka godzin to jeden wielki moment. Najbardziej żal mi jednak bachorów, które nigdy nie dorosn...
- Zamknij się !! - wrzasnęła Tammie i wyłączyła radio. Tak bardzo chciała zobaczyć Jacka. Czuła jednak, że go już nie zobaczy. "Napewno zginie na tym głupim statku" - myślała "optymistycznie" .

* * *

Walter wyciągnął ząbkowany nóż. Już się zamachnął na Jacka, gdy ten zrobił unik i kopnął go między nogi. Jack zamknął Waltera w pokoju i pobiegł do kabiny głównodowodzącej, gdzie była reszta grupy.
- Wiem kto zabił Brana. To ten wariat Freack - wrzasnął Jack zlany potem.

- Boże......- szepnęła Nancy i ukryła twarz w dłoniach.
Jack zaczął wodzić wzrokiem po kabinie. Jego zielone oczy spostrzegły, że nigdzie nie ma Lidie. Mężczyzna powiedział :
- Gdzie jest Li...
- O Boże Lidie !! Poszła szukać Waltera ! Trzeba ją znaleźć ! - krzyknął Kevin.
- Nie ma obaw - stwierdził Jack - ten psychol jest zamknięty w pokoju z bombami. Jednak muszę iść jej poszukać...
Mężczyzna wybiegł z pokoju i nawołując "Lidie !" szukał zaginionej kobiety.

* * *

Lidie przeszła koło pomieszczenia T, w którym były magazynowane śmieci.
- Lidie ! Pomóż mi ! Jestem zamknięty - uszłyszała kobieta. Głos wydobywał się z pokoju, obok którego obojętnie przeszła.
- Już cię otwieram Walter ! Trzymaj się !
Lidie zdjęła rękawiczkę i dotknęła czytnika linii papilarnych. Drzwi otworzyły się i kobieta weszła do środka. Wokół było pełno plastikowych kubków po Betty oraz inne śmieci.
- Pink! Gdzie jesteś ?
Tymczasem Walter podszedł powoli do drzwi. Jakimś sposobem Freack wyszedł z pokoju Z, podkradł się do korytarza i udawał, że jest w pokoju T. Mężczyzna powoli wyciąnął rękę do czytnika.
- Tu jestem ! - krzyknął Freack.
- Walter..Dzięki Bogu. Myślałam, że jesteś tu zamknięty - odpowiedziała Lidie nie widząc twarzy Pink-Eye'a.
- Niee...Ze mną wszystko w porządku.....Ale z tobą nie ! - wrzasnął i dotknął czytnika. Lidie zaczęła biec do zamykających się drzwi, lecz nie zdążyła.
- Co ty robisz wariacie ?! - wrzasnęła.
- Nic...Poprostu wpisuję maleńką kombinację...Śluza się otworzy i ciśnienie cię rozerwie......Buehahahah.
- Nieeee !!!!! - krzyknęła kobieta. Zaczęła płakać - Wypuść mnie ! Pomocy ! To wariat. Proszę niech mi ktoś po..nieeeeee!
Śluza zaczęła się otwierać. Lidie chwyciła się jakiegoś prętu. Śmieci zaczęło wysysać w pustkę międzyplanetarną. Kobieta nie mogła już oddychać. Wszystkie siły ją opuściły. Kobietę wyrzuciło w przestrzeń. Krew w jej żyłach zagotowała się i zaczęła bulgotać pęcherzykami powietrza. Purpurowy płyn nie miał miejsca w jej żyłach. Tętnice coraz bardziej puchły. Przerażające zimno zabiło kobietę. Sekundę później jej żył, tętnice i aorty zostały rozerwane pod wpływem ciśnienia. Lidie eksplodowała od wewnątrz.

* * *

Jack podbiegł do Waltera i walnął go pięścią w nos. Po chwili Freack leżał już na podłodze.
- Gdzie jest Lidie ? - wrzasnął wściekły.
- W Niebie ? - syknął złośliwie Pink-Eye.
Jack próbował uderzyć go jeszcze raz, lecz niestety przeciwnik się uchylił , złapał go za nogi i go przewrócił. Walter wyjął "używany" nóż.

Chwilę później przejechał nim po twarzy Pentoma. Jack syknął z bólu i kopnął przeciwnika w udo. Freackowi wypadł nóż i wbił się w brzuch Jacka.

* * *

Nancy sprawdziła ilość paliwa. Z przerażeniem stwierdziła, że :
- W mordę! Nie mamy paliwa na powrót do domu!!!
- Jak to ? - spytał z przerażeniem Kevin.
- Spytam się Jacka przez interkom co trzeba zrobić. Jack ?
- Czego ? Ałć.....Walter biegnie do was....Wbił mi nóż w brzuch. Wykrwawiam się na śmierć.
- Jack? Jack? Jesteś ta.....
Jej głos przerwało walenie w drzwi od kabiny głównodowodzącej.
- No......czeeeeeeśććć - szepnął Freack z przekąsem - Odsunąć się od panelu ! Albo zabiję.
Kevin wrzeszcząc próbował uderzyć wariata, lecz to on go uderzył w oko. Kevin odsunął się.
- C...c..co rob.bisz ? - szepnęła rotrzęsiona Nancy.
- Nic....Współrzędne...Nowy Jork. Tylko chcę się rozbić na Nowy Jork.
- Nie mamy tyle paliwa żeby tam dolecieć !
- ŁŻESZ GŁUPIA ZDZIRO ! Mamy dość paliwa.
- Nie mamy.
Walter podszedł do Nancy, złapał ją za głowę i uderzył o ścianę. Kobieta zemdlała zostawiając na ścianie krwawy ślad.
- Kevin... - uśmiechnął się Pink-Eye.

* * *

Jack stracił przytomność. Przyśnił mu się sen. Cudowne światło i jakaś tajemnicza postać. Mężczyzna się nie bał. Zobaczył obok siebie Tammie. Był tak szczęśliwy. Tą tajemniczą postacią był chyba Pan. Otworzył bramy Niebios i powiedział miłym głosem odbijającym się głębokim echem :
- Teraz już nie musicie się martwić. Zasłużyliście na to, by stać się częścią wiecznej radości.

W następnym odcinku:
- Czy Jack przeżyje ?
- Czy zginie ktoś jeszcze ?
- Czy uda się powstrzymać Freacka ?
- Czy uda się zniszczyć kometę ?

Tego dowiecie się w ostatnim odcinku.
  Odpowiedź z Cytatem