Temat: Psychiatra
View Single Post
stare 07.07.2005, 11:56   #37
ignis
Guest
 
Postów: n/a
Smile Trzeci odcinek

Wybaczcie, że dopiero teraz, chociaż pewnie i tak nikogo to nie obchodzi.. ;( :1smutny: Jutro wyjeżdżam, więc następny odcinek pojawi się za ponad dwa tygodnie, chyba, że dopadnę gdzieś jakąś kawiarenkę i będę ze sobą nosić dyskietkę z czwartym odcinkiem. Zaczynamy.
--->Trzeci Odcinek<---


Lucy otworzyła drzwi i aż zaniemówiła ze zdziwienia. Oto przed nią stał zmoczony, zziębnięty i przerażony Sean.

- Co się stało, mój drogi?- spytała zaniepokojona. Oczywiście odpowiedzi się nie doczekała. Szybko zaprowadziła pacjenta do sypialni, przebrała w swoje najluźniejsze dresy i wsadziła do łóżka.

Pobiegła do kuchni i zaraz wróciła z ciepłą herbatą. Sean przyjął napój z wdzięcznością, ale nadal nic nie mówił. Po pewnym czasie dała spokój przesłuchaniu. Właściwie sama nie wiedziała czemu nadal ma nadzieję, że staruszek kiedyś się do niej odezwie, bo odkąd go znała nie wypowiedział się ani jednym słowem. Budzik wskazywał 6 rano. Lucy poszła obudzić Petera.

- Wstawaj śpiochu, bo jak mnie posłuchasz to spadniesz z tej kanapy.
- Ssssso się stałło..?- spytał zaspanym głosem
- Sean, mój ukochany pacjent przyszedł tu w nocy i teraz śpi u mnie w łóżku.- Na Peterze nie zrobiło to takiego wrażenia na jakie liczyła kobieta.
- I co zamierzasz z tym zrobić?- spytał już trzeźwiej
- Dziś mam nocny dyżur. Zadzwonię teraz do szpitala i opowiem o sytuacji, a wieczorem pójdzie ze mną.
* * * *
Była święcie przekonana, że tak uczyni. Na początku Sean nie stawiał oporu, dał się ubrać i wyprowadzić z mieszkania, lecz gdy tylko zobaczył szpital stanął ja wryty i nie chciał dalej iść.

- Sean, proszę, chodź ze mną. O co chodzi?- powiedziała łagodnym głosem. Lecz pacjent oczywiście nie odezwał się słowem tylko stał i patrzył się przerażony na budynek. Lucy próbowała go nakłonić do wejścia dobre dziesięć minut, lecz nic nie skutkowało. W końcu zrezygnowana zaprowadziła go z powrotem do domu. Zadzwoniła do pracy, by powiedzieć, że się spóźni. Potem dała Seanowi kartkę i stare kredki i znów poszła do szpitala. Po drodze rozmyślała o całym zajściu. Na miejscu podeszła do recepcji i spytała:

- Kto siedział tu w nocy?
- Ja, w sumie, to powinna Grace, ale jest chora i ją zastępuję- odpowiedziała Mulatka o miłej powierzchowności.
- I nie widziałaś żadnego wychodzącego pacjenta?
- Nie… na pewno nikt tędy nie przechodził.
- No nic, dzięki.- Lucy odeszła od recepcji.
Nie wiedziała, co ma zrobić. Skoro Sean nie wyszedł głównym wejściem zostały tylko drzwi od kuchni, reszta jest na noc z całą pewnością zamykana. Z westchnieniem weszła do swojego pokoju i przebrała się w kitel. Nagle do pomieszczenia weszła Kate, studentka na praktykach.

- Przynoszę pani wiadomości odnośnie pacjentów, żeby potem pani nie była zdziwiona.
- Wierz mi, jak trochę tu popracujesz, to wszystko przestanie cię dziwić.
- No więc, Josephine jest spokojna, choć rano znów wydawało jej się, że chcę ją zabić stetoskopem. Następnie, Jackowi wciąż wydaje się, że jest grzybem. Patrick przegrał bitwę pod Waterloo i jest bardzo nieszczęśliwy.
- Biedactwo, kiepską postać sobie wybrał, ale facet musi dobrze znać historię, póki co nie opuścił ani jednej bitwy Napoleona…
*****
Po skończonym dyżurze poszła do kuchni.

- Przepraszam, czy nikt tędy poprzedniej nocy nie wychodził??- zagadnęła jakąś szatynkę krzątającą się obok niej.
- Nie wiem, niestety nie było mnie tu wtedy.
- A nie wie pani, czy ktoś pilnuje tu przejścia??
- Nie, przecież to kuchnia, ale czemu pani pyta?
- Ach, nie tak po prostu. Byłam ciekawa jak to wszystko wygląda.
Uśmiechnęła się do rozmówczyni, po czym wyszła.
******
Kiedy wróciła do domu wszędzie panowała cisza.
- Sean?

Nie usłyszała odpowiedzi. Zajrzała do sypialni, lecz tam nikogo nie zastała. Spanikowana pobiegła do salonu, ale i tam nie odnalazła zguby. Nagle z kuchni dobiegło ją ukontentowane mruczenie.
- Sean?- powtórzyła.

Mężczyzna siedział w kuchni, i kiwając się wylizywał słoik po marmoladzie. Lucy rozczuliła się widząc ten obrazek, jednak zaraz wrócił jej rozum.
- Sean, łakomczuchu! Co ty tu robisz? Idź do łóżka, może chcesz herbaty?- spytała troskliwie. Pacjent kiwnął głową. Kiedy kobieta zaprowadziła go do łóżka, w salonie rozległ się dzwonek telefonu.
- Lucy, słuchaj, Sean musi wrócić do szpitala- odezwał się męski głos w słuchawce.
- Próbowałam zaprowadzić go tam rano, ale się nie dał.
- Cóż, więc nie mamy innego wyjścia…


To by było na tyle. Mam nadzieję, że się podoba KOMENTUJCIE
EDIT: Przepraszam za te teatralną pozę Lucy na zdjęciu gdy nawołuje Seana, ale jak miałam to inaczej pokazać??

Ostatnio edytowane przez ignis : 07.07.2005 - 15:36
  Odpowiedź z Cytatem