No i proszę
„Demony Przeszłości” – odcinek trzeci – "Czarna Pani"
- Chester ty idioto! – do Kuchni wpadł chłopak. Wysoki szczupły. Na jego nosie spoczywały prostokątne okulary. Na włosach miał coś co przypominało jakąś dziwaczną pianę.
- JAK MOGŁEŚ MI ZAMIENIĆ SZAMPON Z ŻELEM DO GOLENIA!!! – wydarł się że aż wszyscy w stołówce podskoczyli. Cała ludzkość znajdująca się w stołówce patrzyła się na niego jakby z nim było coś nie tego. Chłopak cały poczerwieniał na twarzy. April mogła przysiąc, że przez chwilę jego szkiełka w jego okularach zaparowały. Chłopak wszedł pewnym krokiem do kuchni mierząc wzrokiem blondyna, który w tej chwili zastanawiał się gdzie uciec.
- Allan no wiesz – powiedział wymijająco blondyn – To da się zmyć…
- NO I CO Z TEGO? – wykrzyknął Allan – W PIERWSZY DZIEŃ NA STUDIACH TAKI „KAWAŁ”? Rób sobie takie żarty komu innemu ale nie swojemu przyjacielowi – chłopak się trochę uspokoił i zaczął strzepywać z włosów piankę. Teraz okazało się, że chłopak ma czarne włosy.

April poczuła jakieś dziwne uczucie. To które próbowała przez tyle lat wyprzeć. Poczuła że coś się w niej załamuję.
- Przepraszam za niego – chłopak zwrócił się do April – Taki jest już od dziecka.
- Eeee… - Chyba pierwszy raz zdarzyło się, że April nie ma nic do powiedzenia. Wodziła oczami po Esther by dała jej jakąś podpowiedź – Ja pójdę się przebrać! – krzyknęła i szybko wybiegła z kuchni
Esther popędziła za nią.
- April! Czy to jest to co ją myślę? – zagmatwała swoją wypowiedź
- Nie wiem – dziewczyna zatrzasnęła drzwi swojego pokoju. Chciała być sama. Poczuła nieprzyjemne drżenie w żołądku.
Otworzyła szafę.Próbowała wyprzeć z siebie to uczucie. Poszukała jakiś spodni i bluzkę.

Jak zwykle nie przywiązywała dużej wagi do ubioru. Zeszła na dół po szerokich schodach.. Wszyscy już dawno wynieśli się na wykład. Ale ten czarnowłosy chłopak stał w holu i zawiązywał buty.
Spojrzał się na April.
- Jaki wybrałaś kierunek – palnął dalej wiążąc sznurowadła
- Psychologię – ta nagła wypowiedź zaskoczyła dziewczynę
- Ja też – chłopak się uśmiechnął – Może razem pójdziemy na wykład - zaproponował wstając
- Nie mam nic przeciwko – dziewczyna poczuła się pewniej
- Nie przedstawiłem się – powiedział chłopak podając April rękę - jestem Allan Fredrick
- Ja April Philmar. Miło poznać – powiedziała
Wyszli razem z akademika i wyruszyli na wykłady.

Po drodze gawędzili o typowych rzeczach. Jak pogoda, praca i zainteresowania.
Wykład przeminął szybko ponieważ było to bardziej wprowadzenie.
April wracała również z Allanem. Szła spokojnie. Nagle poczuła dziwne mrowienie na plecach, które powoli przemieniało się w ból. Nie wiedziała co się dzieję. Straciła świadomość. Przed nią zaczął wirować obraz jakiejś kobiety ubranej na czarno.

Nie widziała jej twarzy, była rozmyta. Towarzyszył temu wszystkiemu ból głowy, Jakiś niewyraźny krzyk dziecka.
Nagle tak jak się zaczęło wszystko szybko się skończyło. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że leży na pozbruku.

A nad nią stoi Allan, który jest przerażony i zdezorientowany. Wstał z ziemi.
- Już w porządku – okłamała Allana April. Nic nie było w porządku. Ból głowy nie przeminął
Razem wrócili do akademika. Allan nie odezwał się po drodze ani razu. April nie miała ochoty zaczynać rozmowy. Cały czas zastanawiała się nad wizję. „Kim była ta kobieta” coraz bardziej ta myśl trapiła jej umysł. Wiedziała, że to wszystko ma jakiś związek z Demonami. Ale nigdy nie dostawała takich ataków. A teraz wszystko jest takie wyraźne. Takie rzeczywiste. Dotarła do drewnianego akademika i od razu udała się do pokoju. Położyła się na miękkim łóżku i poczuła się bezpiecznie, ale na jak długo.

Nie miała pojęcia. Usłyszała pukanie do drzwi.
- Proszę krzyknęła
Do pokoju weszła Esther, na jej twarzy malowało się przerażenie.
- Słyszałam już od Allana cos się stało – powiedziała stojąc nad April – powiedz mi co to dokładnie było
- Nie mam pojęcia – szybko wypowiedziała April. Wiedziała, że kłamię, ale przecież ton nie było 100% kłamstwo. Bo przecież nie wiedziała co to dokładnie było.
- Jeżeli nie chcesz o tym gadać to o.k. – powiedziała z oburzeniem i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
April wygrzebała się z łóżka. Ból głowy ustąpił. Czuła się jednak nie swojo. Ten mały pokoik pogrążał ją jeszcze bardziej. Więc musiała z niego wyjść. Zeszła na dół. Miała zamiar przeprosić Esther. Gdy stanęła już na przedostatnim schodku. Drzwi akademika otworzyły się z hukiem. Do środka wpadła jakaś dziewczyna robiąc jakąś dziwną pozycję.

Wszyscy w akademiku spojrzeli na nią. Miała długie blond włosy. Jej oczy były błękitne aż do bólu. Całe jej ubranie było w tonacji różowej. A jej słodka buźka nadawała jej dziecinnej słodkości.
- Witajcie – krzyknęło cukierkowym głosem – Mam na imię Bridget Sreaps. I od dzisiaj macie zaszczyt oglądać mnie codziennie po zamieszkam w tym Akademiku razem z wami. Oczywiście na początku mieszkałam w domu, ale mi się tam nudziło!!! – krzyknęła a wszyscy spojrzeli się na nią jak na niedorozwiniętą
- I myślisz, że będziemy się drżeć z radości – powiedziała z złością April – Nie jesteśmy z tych co lubią takie plastyki jak ty. Farbowany blond i soczewki kontaktowe by wyglądać cool?
- Panienko nie rzucaj się tak bo nie ma wiatru! – krzyknęła z oburzeniem – mój tata jest prezydentem Werony. A ja mogę wszystko!!! A twój to pewno jakieś…
- Nie masz prawo mówić o moim ojcu – krzyknęła z złością – On nie żyję!!!!!!
- To ci nie pomoże – Bridget poczuła rozkosz wygranej
- Gówno mnie obchodzi twój ojciec. Jesteś rozpuszczoną dzidzią, która od zawsze miała wszystko i wyrosła na taką *****ę. – wrzasnęła
- Kulaj sanki do betlejem – walnęła barbi i rzuciła się do drzwi jakiegoś pokoju.
_______________________________
Co wymyśli Chaster? Kto zjawi się w Akademiku?
To wszystko i nie tylko w następnym odcinku!!!
Komentujcie Proszę blagam!!! Bo naprawdę zrezygnuję. Bo co robić coś co wogóle nikt nie czyta?