TO jest moje pierwsze FS więc proszę o wyrozumiałość. Ale również poroszę o mówienie co się podoba, a co nie to mi ułatwi pisanie następnych odcinków, których będzie około 7, 8.
Odcinek I (na dole)
Odcinek II
Odcinek III
Odcinek IV
Odcinek V
Odcinek VI
Odcinek VII
Odcinek VIII
Zaczynam
Odcinek I Znak

Był pochmurny lipcowy dzień, lecz XIX wieczny New York tętnił życiem. W dzielnicy Broadway stała piękna willa, która Była cała z drewna. Zamieszkiwała ją zamożna, choć ekscentryczna rodzina - Moserowie.
-Panienko Wiktorio! Panienko Wiktorio! - Wołała piskliwym głosem czarnoskóra kobieta.- Panienki obiad już gotowy!-

Rodzina już zasiadła przy wielkim stole w jadalni, króra znajdowała się w samym środku domu. Kamienne ściany ozdabiały gdzieniegdzie obrazami. Familia jadła tam, rozmawiała.
-Chwileczkę Betsi! Muszę się uczesać - Wiktoria miała długie czarne włosy oraz piękne zielone oczy. Nos miała prosty lekko zadartya na jej szerokich, umalowanych ustach często gościł uśmiech.
-Córko!- Ojciec był już mocno zniecierpliwiony. Teodor był to wysoki starszy pan o orlim nosie i podejrzliwymi, małymi oczkami. Już taką miał naturę. Nie umiał okazywać miłości, lecz w głębi serca kochał jego córki i żonę Elżbietę.

-Jestem.- Do pokoju weszła młoda szczupła kobieta około trzydziestki w długiej zielonej sukni. Usiadła przy stole. Pomodlili się nad jedzeniem i zaczęli pałaszować.
-Edno!- Ojciec zwrócił się do młodszej córki o średnio długich, brązowych włosach. - Dlaczego nie wróciłaś na noc do domu? To jest wprost niewybaczalne. - Wiktoria doskonale wiedziała, że nocowała u Charlesa Jackle. Była to jej prawdziwa miłość. Przystojny i szarmancki blondyn o spojrzeniu prawdziwego dżentelmena. Mieszkał na przedmieściach New Yorku w biednym domku.
-Edenko, kochanie. - Matka przytuliła córkę. Umiała inaczej rozwiązywać problem niż ojciec. Spokojną rozmową i nigdy krzykiem.- Ukrywasz coś przed nami?
-Byłam u Charlesa- nieśmiało oznajmiła Edna. Przed rodzicami była zamknięta, lecz wśród znajomych wstępowała w nią prawdziwa energia.

-CO???- Ojciec zrobił się czerwony ze złości - Nie życzę sobie, by panna z rodu Moserów spotykała się ze zwykłym człowiekiem! Prostakiem z ubogiej rodziny!! Jesteś zakałą rodziny!
-Wy nie rozumiecie!!! Wam nic nie można powiedzieć, bo cokolwiek zrobiłam, cokolwiek robię i cokolwiek zrobię będzie złe! -

Edna wybiegła z płaczem. Wiktoria zastała ją w jej pokoju, gdzie leżała wpatrując się w sufit. Pokoik zajmował całe przedostatnie i był naprawdę duży. Znajdowały się w nim dwa łóżka, cała biblioteczka z książkami, biurko, sztaluga do malowania i wiele różnych rzeczy przydatnych młodej kobiecie.
-Ja go kocham. - powiedziała szatyntka.- Nie potrafię bez niego żyć! Jego uśmiech, spojrzenie, pocałunki? Edna się rozpłakała, a płakała tak rzewnie, że aż Wiktorii zrobiło się smutno Teodor cenił sobie strasznie "wyższe sfery". Charles niestety nie należał do "Elity". Uważała to za jawną niesprawiedliwość.
-Nie martw się. -

Przytuliła siostrę. Kochała ją jak nikogo innego.
Nagle ich pokój zaczął się rozpływać. Wszystko dookoła zaczęło emanować pustką. Wiktorie przeszył dreszcz, zaś Edna wydała z siebie przeraźliwy krzyk. Ten wrzask zaczął się nasilać w głowie Wiktorii. Myślała, że umiera.
To koniec. Już nigdy nie zobaczy domu, rodziców, przyjaciół. - pomyślała. Zapanowała ciemność. Wśród dziwnych wrzasków i jęków Wiktoria usłyszała głos. Zbliżał się do nich. Nagle pojawił się dziwny znak
x()x
-Co to jest?- Dziewczyna była przerażona. Symbol powiększał się, aż w końcu był 2 razy większy od Wiktorii. Ta zaś znów usłyszała ten przeraźliwy głos, lecz tym razem wyraźniej.
"Utta raae wsopiuer". Krzyknął głos.
-NIE!!!!!!!!!