No to jak tak mnie popieracie, to napiszę
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Minął tydzień od pierwszego spotkania Lucy i jej chłopaka. Teraz kochankowie widywali się po kilka razy dziennie, aby miło spędzić czas przed powrotem kobiety do pracy u p. Koszmarka. Odnośnie jej chlebodawcy to unikała Go jak tylko mogła. Co prawda Trudy wspominała coś o kilku telefonach, ale przecież co taki staruszek znaczy przy Sebastianie ? No właśnie. Nic. Dzisiaj nasza bohaterka czułą się na siłach by wyjawić swemu lubemu swoja tajemnicę narodzin Clementine. Chciała utwierdzić się w tym, że jej partner naprawdę ją kocha. W tą środę nie liczył się strój i sztuczny uśmieszek. Mimo wszystko blondynka wybrała to samo ubranie, co podczas ich pierwszej randki. Znowu poczuła smak ust ukochanego i trzęsące się z podniecenia ręce. Uśmiechnęła się do bawiącej się córeczki i pogładziła ją po główce. Zaraz nadejdzie ta chwila… Zamówiła taksówkę i poprawiła makijaż. Nie, jednak musi wyglądać dobrze. Umówili się tam, gdzie za pierwszym razem. Wszystko miało przypominać świętowanie miesięcznicy przez dwójkę małolatów. Nie wysiadając jeszcze z taksówki od razu zauważyła, że jej kochanek ma ten sam garnitur,co wtedy. Uśmiechnęła się i przypomniała sobie program w tv o odczytywaniu czyichś myśli. Ta sytuacja wydawała się przykładem dla przejętej pani psycholog z telewizyjnej dwójki. Zapatrzyła się w tą kelnerkę, która tego pamiętnego dnia ich obsługiwała. Wszyscy mężczyźni nie mogli obejść się ze smakiem obserwując jej ponętne usta i długie nogi. Była chyba spełnieniem ich erotycznych marzeń.
-Proszę pani !!!-wrzasnął kierowca- Bo pani policzę za dodatkowy postój !
-Aaa, przepraszam. Ile płacę ?-zapytała półprzytomna kobieta.
- Dwadzieścia złotych się należy. Stoimy tutaj pięć minut !!!
-Ach, niech pan nie przesadza. Siedemnaście i ani grosza więcej !!!
-Niech pani pozna moje dobre serce. Miłego wieczoru.
-Tak, dziękuję…
Blondynka wysiadła z samochodu i poprawiła top. Podeszła do Sebastiana niczym modelka chodząca po wybiegu.
-Witaj kochanie !-powitała Go, dalej spoglądając na czarnowłosą piękność.
-Cześć Lucy!!! Nawet nie wiesz, jak bardzo się za Tobą stęskniłem !!!!

Usiedli przy stoliku patrząc sobie głęboko w oczy. Brunet nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Ona zaś złapała ukochanego za rękę i przyłożyła ją do piersi.
-Kochanie, chciałam poruszyć pewien temat. Jest to dla mnie bardzo ważne i nie wyobrażam sobie, żebyś o tym nie wiedział- zaczęła mówić z miną tak poważną, jakby ta wiadomość była sprawą życia i śmierci.
-Nie krępuj się, mów…-odpowiedział jej.
-Więc…-westchnęła- Wczoraj zapytałeś się mnie czy wiąże mnie coś poważnego z ojcem mojej córki. Zrobiłeś to bardzo delikatnie, ale stwierdziłam, że jestem gotowa ci wszystko opowiedzieć…
-Nie musimy poruszać tego tematu… Wystarczy, że zapewniłaś mnie, że to był jeden jedyny raz, że to była zwyczajna wpadka… Zdarza się i ja to rozumiem.
-Wiesz, to nie do końca było tak. Rodzice kazali mi się wyprowadzić z domu, matka powiedziała, że nie będzie utrzymywać dorosłej baby w domu, że zabieram jej ostatnie pieniądze... Byłam zdruzgotana, bo matka nigdy nie skarżyła się na problemy finansowo, jej dwa sklepy były najczęściej odwiedzane przez mieszkańców naszego miasteczka. Zawsze mówiła mi jak to cudownie mieć mnie za córkę, jak mnie kocha. Wiedziałam też, że nie była pod wpływem alkoholu, bo go nie nawiedziła. Udałam się na dyskotekę i…
-Zaraz- przerwał jej- Mówiłaś, że to była wpadka. Że ty tego nie chciałaś, że nie byłaś świadoma tego co robisz !!!! Wiesz, zrozumiem to, że się upiłaś, ale wiedziałaś, że decydujesz się na przespanie z jakimś facetem !!!!
Wszyscy klienci popatrzyli na nich ze zdziwieniem. Zaczęli szeptać pomiędzy sobą i ponownie spoglądać na kłócącą się parę.
-Bo tak było !!!
-Nie kłam, nie mów, że było inaczej !!! Nie wykręcaj się, rozumiesz !!! Zrozumiem wszystko, ale brak szczerości, a szczególnie w sprawach tej wagi to o wiele za dużo !!! W ogóle jak śmiesz teraz ze mną być ?! Nie czujesz się onieśmielona, zdegustowana ?!
- Czuję, bo zostałam zgwałcona, rozumiesz ?! Widzę, że ta twoja zakichana miłość do mnie to tylko jakaś niewybaczalna zagrywka !!!
- Lucy…-zaczął mężczyzna chcąc ją przeprosić.
- Zostaw mnie !!! Teraz już każdy wie, każdy !!!-wrzasnęła i pobiegła przed siebie. Chciała się zabić. Co za wstyd, co za wstyd… To miała być ich tajemnica. Jej i Sebastiana, a nie pół trzeźwych facetów, kierowców tirów i głupich, przesłodzonych rodzinek !!! Biegła przed siebie, nie mogąc pozbyć się poczucia niepotrzebnej. W końcu otworzyła drzwi głośno sapiąc.
Ominęła dumną ze swojej pierwszej szarlotki przyjaciółkę i zamknęła się w pokoju. Clementine zasnęła, więc nie może jej obudzić. Położyła się i znów zaczęły j ą dopadać okropne myśli.

Właśnie, to przez nią to wszystko ! Nie, Boże jak ona może tak myśleć ?! Jak tą malutką dziewczynkę może o cokolwiek oskarżać ?! Jest złą matką, jest po prostu okropna. Nie ma się, komu wyżalić, nie ma ją, kto pocieszyć… Jest zupełnie sama. Zresztą zawsze tak było. I ona wreszcie złapała Boga za nogi, poznała cudownego faceta i teraz chce to zaprzepaścić przez jednego faceta ?! Jest głupia, wie o tym. Ale dlaczego zawsze się w tym utwierdza popełniając błąd ?! Przecież byłoby o wiele prościej, gdyby jej niski poziom inteligencji ujawniał się podczas rozwiązywania krzyżówki !!! Pojedzie tam, przeprosi Go i dalej będą razem. To anioł, wybaczy jej, na pewno… Wybaczy te okropne słowa, zepsucie mu opinii, wybaczy to wszystko…
Leżała jeszcze chwilę, użalając się nad sobą i obwiniając się. W końcu podniosła się, pełna energii na przeprosiny. Poprawiła makijaż i ponownie zadzwoniła po taksówkę. Nie będzie iść pieszo, znów popatrzy na te uśmiechnięte pary albo jeszcze ktoś ją rozpozna po tej akcji w restauracji… W końcu żółte auto z przyciemnianymi szybami podjechało pod jej dom. Zaraz skądś zna tego mężczyznę. No, nie… Na nieszczęście znów trafił jej się ten cwaniak.
Chwilę jechali w milczeniu, że kobieta stwierdziła, że kierowca zmądrzał, czy zauważył jej zły nastrój. Ale nie, on nie miał dość…
-No widzę, że pani się wygodnie tutaj siedziało…-zakpił sobie.
-Może sobie pan darować ? Nie mam nastroju to żartów…-parsknęła.
-A co? Skończyły się pieniążki na zapłatę za dojazd ? Wie pani, ja wszystko zrozumiem…
-Ja za taki dojazd to dziękuję-przerwała mu-O, proszę się tu zatrzymać.
Zapłaciła mu i mimo wcześniejszych postanowień przeszła ten kawałek na piechotę. I zgodnie z przypuszczeniami spotkała jednego z obserwatorów dzisiejszej sprzeczki. W końcu dotarła. Rozejrzała się i nie zauważyła swojego ukochanego…Czyżby minęli się po drodze i on zmierza do niej, aby powtórzyć ich rozmowę w normalnej atmosferze ? Zdecydowała się zajrzeć do środka. Tego z pewnością się mnie spodziewała…
Jej ukochany Sebastian całuje się z tą czarnowłosą kelnerką !!!

-Ty, ty…-powiedziała pół-wściekła, pół-rozżalona.
-Lucy, ty tutaj ?! Cholera jasna, że nie pomyślałem, że wrócisz …- powiedział.
-Zaraz o co chodzi ?!-spytała rozbawiona kelnerka-Powiedziałeś, że właśnie zerwaliście !
-A ty co się wtrącasz ?! Jak się nie jest pewnym takich rzeczy to się z kimś nie obściskuje !!!-wrzasnęła blondynka.
- Jestem Ashlee. Spokojnie lala, my już kręcimy ze sobą od początku waszej znajomości. Sebastian mówił, że chce zobaczyć jak to jest być z dwiema babkami na raz, a że ja jestem trochę zwariowana i w ogóle to mu na to pozwoliłam- dodała kelnerka.
-Czyli byłam tylko twoją zabawką ?!- krzyknęła zdumiona Lucy.
-Nie liczysz się. Od początku byłaś przegrana…-odpowiedział Sebastian.
-Nienawidzę Was!
Cała roztrzęsiona, blondynka wyszła z budynku i złamał jej się obcas.
„Cholera jasna jeszcze to!!!” -pomyślała i zatrzymała taksówkę. Przynajmniej tym razem nie trafiła na tego żartownisia. Dojechała na „Lawendową 5” i o mało nie wyrwała drzwi z zawiasów.

-Ooo, Lucy dobrze, że jesteś...-zaczęła Trudy.
-A niby dlaczego ?!Wybacz, ale mam już wszystkiego dość-odpowiedziała.
-Yyy... Bo dzwonili ze szpitala i powiedzieli, że Koszmarek jest w szpitalu...
-Co ?!