View Single Post
stare 03.08.2005, 20:28   #6
Falcon
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Pomimo, że nasza kochana Sunrise nie chce tu wracać, nawet pod innym nickiem udało mi się wybłagać u niej kolejny odcinek. Przesłała mi go wraz ze zdjęciami i pozwoliła na opublikowanie.

Imitation of Life: Rozdział 6


Boris Wisho siedział na sofie obitej jasnym materiałem i co chwilę przygładzając resztki włosów, przyglądał się spacerującej po pokoju Elisabeth. Po tym co usłyszała potrzebowała kilku chwil, aby dojść do siebie. Na puszystym dywanie odznaczały się coraz głębsze ślady obcasów. Bryan Matthew ubrany w czarną, satynową piżamę, ponownie wgramolił się pod kołdrę i czekał na rozwój sytuacji. Wymienił kilka spojrzeń z Rosjaninem i uśmiechnął się spokojnie.
-Czegoś tu nie rozumiem – powiedziała Elisabeth i oparła się o zdobioną poręcz łóżka – Przecież MI6 dało nam twoje zdjęcia.
-I właśnie to było dla mnie największym zaskoczeniem –zachichotał Wisho – Facet, którego widziałaś na fotografii nazywa się Andriej Luković. Trzy lata temu moi ludzie wyrwali go MI6 podczas transportu do więzienia w Londynie. Jeszcze w czasie przesłuchań, Luković dla żartu przedstawił się jako Boris Wisho.
-MI6 nie jest głupie! – Liz nie znosiła, kiedy ktoś krytykował działania SIS. – Musiał mieć jakieś dokumenty.
-I miał. Tyle, że wasi „spece od wywiadu” uznali je za fałszywki. Uwierzyli, że mają przed sobą jednego z największych dealerów narkotykowych. Chyba nie muszę ci przypominać, że był to dość ciężki okres dla brytyjskiego rządu. Zbliżały się wybory i ówczesny premier chciał zapewnić sobie reelekcję – co zresztą mu się udało. –Elisabeth trudno było uwierzyć w niekompetencję pracowników MI6 –Zdjęcia, które widziałaś zostały zrobione na dwa dni przed ucieczką Andrieja. Luković zaraz potem został przywieziony do mojej willi w Petersburgu i odtąd pracuje dla mnie. Dzięki niemu jestem bezpieczny. – wydusił Wisho jednym tchem i zadowolony mrugnął do Matthew.

-Dlaczego Brytyjczycy podejrzewają ciebie o planowanie zamachu na królową? – zapytała Liz, obawiając się czym teraz zaskoczy ją Rosjanin. Boris był wyraźnie zadowolony z tego pytania.
-Po pierwsze –zaczął – rząd brytyjski jest na tyle nieudolny, że każdą informację bierze za świętość. Patrzy, ale nie umie zobaczyć. Po drugie gdyby mieli choć trochę oleju w głowach, potrafiliby kojarzyć chociaż najprostsze fakty. Nie przeczę, że te kilka zamachów były z mojego zlecenia, ale ich prawdziwy motyw nigdy nie ujrzał światła dziennego. Opinia publiczna uznała mnie za bezdusznego mordercę, jedynie na podstawie stwierdzeń MI6 – Elisabeth spojrzała na Bryan’a. Leżał wygodnie na łóżku i kopcił swojego ulubionego papierosa. – I wolałbym o tym na razie nie mówić. Królowa angielska jest chyba ostatnią osobą, która mogłaby mi zaleźć za skórę. Poza tym jest kobietą, a ja kobiet nie zabijam – Rosjanin uśmiechnął się szeroko.
W pokoju zapadła cisza. Elisabeth oszołomiona nagłym obrotem sytuacji stanęła obok łóżka i zwróciła się do Bryan’a.
-Wiedziałeś? –zapytała. Szatyn pokiwał głową.

-Jedyne o co mogę cię teraz prosić, to żebyś nie wyciągała pochopnych wniosków. – powiedział – Pomyśl. Gdyby Boris był taki, za jakiego uważa go prasa i rząd, to prawdopodobnie od kilku godzin wąchałabyś kwiatki od spodu.
Elisabeth usiadła niepewnie i wykrzywiła usta w niewyraźnym uśmiechu. Musiała przyznać, że to co usłyszała brzmiało logicznie. W jej głowie zaczęło się kołatać milion myśli. Skoro nie Wisho, to kto? Sprawa, do której przydzielił ją McArthur stawała się coraz bardziej zagadkowa i niezrozumiała dla młodej kobiety. Pierwszy raz w swoim dotychczasowym życiu żałowała, że nie została lekarką.
-Skąd się znacie? – zapytała Elisabeth kierując wzrok w stronę Bryan’a.
-Nie czas na wyjaśnienia –przerwał Rosjanin – Jest jeszcze coś o czym powinnaś wiedzieć.
Kolejna niespodzianka...Pięknie! pomyślała kobieta i zmęczona całym dniem usiadła na brzegu łóżka.
-No więc? –ponagliła w wyraźną niechęcią wysłuchiwania kolejnych opowieści.
Boris chrząknął i spojrzał głęboko w oczy Parker.
-Chyba wiem kto za tym stoi –szepnął – Wiem kto załatwił Franka Donalds’a, wiem kto chce załatwić królową....i wiem kto chce załatwić was.....
Cisza. Z oddali słychać było codzienną krzątaninę Ernesta i stukot sprzątanych talerzy. Matthew przysunął się bliżej Elisabeth i zaskoczony zapytał:

-Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi.
-Musiałem się upewnić...Wyjaśnię wam wszystko po drodze. Bryan dasz radę? – Rosjanin popatrzył z troską na wciąż jeszcze rannego szatyna.
-Będę gotowy za pięć minut –powiedział.

Było już ciemno kiedy czerwone porshe zaparkowało przed ogromnym, oszklonym biurowcem. Okoliczne latarnie rzucały światło prosto na główne wejście.
-Gdzie jesteśmy? – zapytała Parker.

-To największe centrum naukowe Rosji –zaczął brunet - W jednym MI6 miała rację. Kluczem do rozwikłania zagadki jest faktycznie S.S.S. Znajduje się na 15 piętrze i jest strzeżone przez trzech wartowników. Legalny dostęp ma jedynie dwóch ludzi. Nielegalny –dwudziestu. Tydzień temu moi informatycy złamali zabezpieczenia i udostępnili mi wszystkie dane komputera. Z nich jasno wynika, że kontakt z Frankiem Donalds’em miało kilku ludzi. Większość z nich to zwyczajni pracownicy centrum. Tylko jeden z nich budzi moje wątpliwości. Rene Dubois –francuski przedstawiciel naukowy i prawdę mówiąc upadły szlachcic...A wszystko przez przodków królowej. Jej pradziadek Jerzy V, w czasie pierwszej wojny wydał ród Dubois Niemcom. Nic dziwnego, gdyż do 1916 działali na dwa fronty. Z jednej strony pomoc Wielkiej Brytanii, a z drugiej współpraca z Rzeszą. Z masakry, jaką urządzono w ich rodzinnym domu pod Paryżem, ocalał jedynie dwuletni dziadek Rene. Kiedy urodził się Rene wybuchła II wojna i sytuacja się powtórzyła. Chłopiec trafił do sierocińca i znienawidził Brytyjczyków. Od dziesięciu lat pracuje dla Moskwy przy obsłudze S.S.S. Przeglądając dane natrafiłem na kilka maili z pogróżkami wysłanych do MI6, ale prawdopodobnie je zignorowali. Poza tym ten idiota pisał dziennik.

-I to on właśnie ten niewielki plik jest wam potrzebny- kontynuował - Facet ma bzika na punkcie swojego rodu, ale jest cholernie dobrym informatykiem, więc centrum go trzyma. Zresztą ma tylko cztery lata do emerytury – Boris wyszczerzył zęby i wysiadł z samochodu. Oszołomieni Elisabeth i Bryan siedzieli nieruchomo i wpatrywali się w bruneta.
-A mówią, że Rosjanie to ciemny naród –powiedział Matthew i wygramolił się z porshe.

Za nim wysiadła Parker i wszyscy ruszyli w stronę przeszklonych drzwi. Była pełnia. Księżyc rzucał jasne promienie na wyludnioną już o tej porze Moskwę.
-Tutaj macie przepustki – Boris wręczył im dwa niewielkie identyfikatory. Trzeci przypiął sobie do kołnierzyka marynarki. – Musimy jeszcze raz dostać się do S.S.S i potwierdzić podejrzenia co do Dubois.

15 piętro było najbardziej sterylnym korytarzem ze wszystkich w budynku. Oświetlony setką pojedynczych żarówek, sprawiał wrażenie kiepskiego szpitala. Elisabeth była zaskoczona, jak łatwo udało im się ominąć kilku strażników. Zatrzymali się przed pokojem numer 173. Z boku zainstalowano czytnik przepustek. Boris machnął szybko swoim identyfikatorem i stalowe drzwi stanęły przed nimi otworem.

Pomieszczenie było bardzo małe. Nie wynikało to jednak z braku miejsca. Zaciągnięte żaluzje nie wpuszczały do pomieszczenia nawet kropli światła. Wewnątrz był tylko jeden mebel. Na środku stało metalowe biurko, a na nim najzwyczajniejszy w świecie komputer.
-To ma być S.S.S? –powiedziała Elisabeth z niedowierzaniem. Nie tak wyobrażała sobie najbezpieczniejszy system. Komputer przypominał ten, na którym zwykle pracowała.
-Nie daj się zwieść. To najpotężniejsze dzieło ludzkich rąk.
Parker usiadła przy maszynie i pełna obaw włączyła komputer. Powitalna strona zawierała mnóstwo ostrzeżeń oraz miejsce na hasło.

-Badziewie – powiedział Wisho.
-Co???
-Hasło brzmi badziewie – Liz uśmiechnęła się i wystukała kilka liter. Hasło przyjęte. Nawet tutaj korzystano z najbardziej popularnej wyszukiwarki. „Rene Dubois” Znaleziono: 2 pozycje. Mamy go pomyślała Elisabeth.
-Słyszycie? –zapytał Matthew przystawiając ucho do drzwi. Elisabeth jednak nie reagowała. Była zbyt zajęta pracą przy S.S.S.
-Słyszycie? –powtórzył szatyn – Ktoś tu biegnie.
Boris Wisho wyjął z kieszeni pistolet i wręczył go Bryan’owi. Obaj stanęli przy Elisabeth wyciągając broń przed siebie.

-Elisabeth musi dokończyć pracę. Musimy mieć ten dziennik. –wyszeptał Rosjanin. Odgłos zbliżających się kroków był coraz silniejszy...

Ciąg dalszy pod wielkim znakiem zapytania

Ostatnio edytowane przez Falcon : 05.08.2005 - 12:16
  Odpowiedź z Cytatem