View Single Post
stare 08.08.2005, 13:54   #4
Orzech
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odcienk IV

Oki paczkę dostałem dzisiaj z rańca i zrobiłem zdjęcia. Moja karta graficzna szwankuje więc za zdjęcia przepraszam. Zgodnie z prośbą fotografie powiększone. Zapraszam do czytania, głosowania w sondzie i komentowania. Plakacik (Plakacik też oceniajcie )


Odcinek IV Tau’ri
Z głębokiego zamyślania Ednę wyrwał głos Jennifer.
-No to my będziemy znikać. – powiedziała. Wiktoria i Jennifer wsiadły do czarnego samochodu marki Opel i wyjechały. Zapanowało kłopotliwe milczenie, które po chwili przerwał Marc.

-A my będziemy tak siedzieć w domu czy może podskoczymy na jakąś kawkę?
-Czemu nie.- powiedziała z nieśmiałym uśmiechem Edna. W drodze Marc usiłował podtrzymywać rozmowę, natomiast dziewczyna odpowiadała „Tak” lub „Nie”. Rozmowa co chwilę się rwała. „Co się ze mną dzieje?”- pomyślała – „Nigdy się tak głupio nie zachowywałam w obecności mężczyzny. Idiotka ze mnie!” – Edna znacząco popukała się w czoło. Marc coraz bardziej rozbawiony kątem oka obserwował dziewczynę, która teraz gwałtownie odwróciła się do okna. Tak gwałtownie, że stuknęła czołem o szybę.
-Au – jęknęła Edna.
-Wszystko w porządku? – zapytał Marc z troską w głosie, z trudem powstrzymując śmiech. Edna zaczerwieniła się jak burak.
-Tak, ale zachowuję się jak nienormalna.
-Nie martw się i tak jesteś ładna.- Zaczęli się śmiać. Dziewczyna poczuła, że Marc to ktoś sympatyczny, choć znała go bardzo krótko.
`````````````````````````````````````````````````` ````
Tymczasem Wiktoria i Jennifer stanęły przed bazą, która okazała się zwykłym domkiem.
Nie było tam żadnych drzwi. Wiktoria właśnie miała zapytać Jenny, jak tam wejdą, gdy nagle odezwał się kobiecy głos:
-Podaj hasło.
-My Przeszłościowcy, pragniemy dobra i pokoju, badania wspaniałej i niewiarygodnej przeszłości oraz przekonania, że nasze tajemnice nie wydostaną się poza dom ten. – wyrecytowała Jennifer.
-Hasło prawidłowe. Witamy w siedzibie Przeszłość Przyszłości. Życzymy tobie miłego dnia.
-To już znamy. Pani dziękujemy. – mruczała pod nosem. -Od lat ta sama gadka. Michael mógłby zmienić to powitanie. Idziemy. Szły długim tunelem w dół, aż znalazły się, w jak się Wiktorii wydawało, głównej siedzibie. Był to cały podziemny kompleks. Jennifer gnała do przodu. Stanęły przed szklanymi drzwiami. Weszły do środka.

Znajdował się tam drewniany stół, przy którym siedziała trójka osób.
-Cześć wam! – powiedziała Jennifer. Zgromadzeni uśmiechnęli się.
-Witaj Jenn. – odezwał się siwy, czarnoskóry mężczyzna. A po chwili dodał: -Ty musisz być Wiktoria Woser, prawda?
-Wiktoria Moser. – odpowiedziała cicho dziewczyna. Czuła się dosyć dziwnie. Nie lubiła gdy ktoś mylił jej imię. Ale ten starszy pan zdawał się być sympatyczny.
-No, tak Moser. Przepraszam, ja mam sklerozę. – zaśmiał się – Jestem Michael Malicki. Po mojej lewej – wskazał na mężczyznę w okularach i kapeluszu – Sebastian Orlindo, a ta młoda kobieta to nasz mózg Marpha Aaron.
-Miło mi.
-Tak to może zaczniemy...

Tymczasem Edna i Marc siedzieli przed kawiarnią i rozmawiali. Okazało się, że nadają na tych samych falach. Edna opowiadała o XIX wieku, a potem Marc o nowoczesności. Po kawie poszli na spacer.
-Od ilu lat jesteście z Jennifer małżeństwem? – zapytała Edna
-Od roku. A znamy się od 13 miesięcy.
-Niemożliwe. Miesiąc po poznaniu wzięliście ślub?
-Tak. – Marc nie lubił tego tematu więc zaproponował. – Pojedziemy nad morze?-
Edna kochała morskie fale, szum i tę specyficzną atmosferę jaka panowała nad wielką wodą.
-Czemu nie. Bardzo chętnie, kocham morze i od dawna tam nie byłam.
-No tak. Od trzystu lat. – Zaśmiali się oboje. – Pójdziemy pieszo, to wcale nie jest tak daleko.
Po dłuższym spacerze doszli do wspaniałego morza. Fale obmywały brzegi, mewy śpiewały swoją pieśń. Edna podbiegła do wody i uklękła, nie zważając na swoje nowe ciuchy.
-Tu jest tak... pięknie – powiedziała Edna z szerokim uśmiechem.
-Tak. – Marc przycupnął obok niej. Przez chwilę patrzyli na siebie bez słowa. Nieoczekiwanie nachylił się nad dziewczyną i delikatnie musnął ją w policzek. Edna czuła się coraz lepiej. Zarumieniła się lekko i pochyliła głowę.

Marc uniósł jej głowę i pocałował w usta. Dziewczyna przymknęła oczy. Przez głowę przelatywały jej niespokojne myśli. Przecież Marc ma żonę! Jennifer! Co ja tu z nim robię?
-Chwila! – Edna wyrwała się z namiętnego pocałunku. –Co ty robisz? - Marc popatrzył przez chwilę w oczy dziewczyny. -Tylko nie mów mi, że ten pocałunek nie był dla ciebie miły?
-Ale ty masz żonę! – Edna usiłowała zachować surową powagę lecz w głębi duszy była zadowolona z tego co zaszło i jednocześnie czuła, że nie powinno się to zdarzyć.
Marc milczał długo, a potem wyszeptał. –Taaak, no to wracajmy do domu.

Michael wypytywał Wiktorię o jej pochodzenie. Zaczynały męczyć ją te ciągłe pytania. Wreszcie skończył. Zauważyła, że Marpha wszystko notowała na komputerze. Michael znowu przemówił:
-No to skoro skończyliśmy sprawę z Wiolettą...
-Wiktorią!
-Tak, tak... Z Wiktorią, możemy przejść do bardzo pilnej sprawy. Ale o tym Marpha.
-Dziękuję Michael.- Marpha z uśmiechem wyszła na środek. Włączyła telewizor.

Pokazało się zdjęcie Azjatki. – To jest księżniczka Chińska Nui-Ho. Panowała nad Cesarstwem Chińskim w latach 267 n.e. do 290 n.e. Ona ustanowiła pokój z Mongołami w 278 r. n.e. Została porwana przez Erynię w 277 roku. Naszym zadaniem jest znalezienie Nui żywej i wykasowanie jej pamięci z okresu porwania.

Wyruszamy już za 2 dni. Przygotujcie się na najgorsze. Na razie możemy się zbierać do domów i wszcząć przygotowania. –
-Dobrze. Dziękuję wam za przybycie. – Powiedział ponuro Michael. – Szczególnie Tobie panno Weroniko...
-Wiktorio!
``````````````````````````````````````
W czasie jazdy Wiktoria nie była zbyt rozmowna. Przeraziło ją to porwanie. Jak można być tak okrutnym? Zmęczona natłokiem myśli zasnęła.

Szła łąką pełną kwiatów. Nic nie było wokoło. Nagle przed nią pojawiła się tajemnicza kobieta. Miała na sobie białą suknię, a z pleców wyrastały jej postrzępione skrzydła. Długie, jasne, kręcone włosy opadały jej na ramiona. A jej oczy były tak zielone jak szmaragdy. Wiktoria bardzo się zdziwiła nagłym pojawieniem się tej niezwykłej postaci.
-Kim jesteś? – zapytała.
-Jestem Raunt’lak Searp’el. Wysłanniczka ze świata Ederem Nakey. Przybyłam po ciebie.
-Dlaczego akurat po mnie?! – prawie krzyczała Wiktoria. Niesamowita postać zamyśliła się.
-Nasza planeta Was’sdrah prowadziła wojnę z sąsiadem Je’ak. Przegrywaliśmy. By zapewnić córce naszego króla schronienie wysłaliśmy ją do innego świata. Na Tau’ri.
-Gdzie jest Tau’ri?
-Tutaj! Tau’ri to Ziemia! Znalazła ją tam Ziemska kobieta i przygarnęła.
-Czy to oznacza...
-Jesteś królową Was’sdrah! Twoje imię to Samea. Wróć do nas!

````````````````````````
Jennifer gwałtownie zahamowała przed domem. To wyrwało Wiktorię ze snu. Była w szoku. Leżała długo bez ruchu i przypominała sobie sen. To nie był jednak zwykły sen. Dziewczyna czuła się tak jakby przeżyła to wszystko na jawie. Wszystko w co wierzyła okazało się nieprawdą. Adoptowana? Ona?
-No dobra.. idziemy do domu – powiedziała Jennifer. Dziewczyny poszły w stronę mieszkania. Jennifer usłyszała dźwięk suszarki do włosów. Weszły do domu. Edna stała na środku pokoju, a Marc suszył rzeczy, które niewiadomo dlaczego były mokre?
-Co wy robicie? – śmiała się Jennifer. Marc wzruszył ramionami. Zaś Jennifer śmiała się do rozpuku.

• Jak wyniknie akcja <Na ratunek Nui>?
• Czy Wiktoria spotka się jeszcze z Raunt’lak?
• Czy Edna i Marc powiedzą Jennifer o pocałunku?
Tego dowiecie się w następnym odcinku – V <Reakcja Zwrotna>

Dłuuuuuuuuuuuugi odcinek. Najdłuższy z dotychczasowych. Za wszystkie błędy przepraszam oczywiście . Odcienk net za 3 dni najprawdopodobnie
  Odpowiedź z Cytatem