Moja historia będzie się ciągnąć i ciągnąć
Część I.
Agnieszka Klon to samotna dziewczyna, która z przymusu własnej ciotki poszła na wydział matematyki uniwersytetu SimSim. Myślała, że będzie wiecznie samotna, bo jest bardzo nieśmiała. Często płakała nocą, żałowała, że poszła na ustępstwo cioci, zamiast wybrać kierunek, który by ją satysfakcjonował - w dodatku na historię poszła większa część jej znajomych, a tu nie znała nikogo. Nawet nauka szła jej fatalnie. Na poprawę humoru wytatuowała sobie okresowo wielkie serce w płomieniach na plecach. Pewnego dnia tę ponurą, smutną postać, drżącą z zimna na przystanku ujrzał chłopak wielbiący styl hippie. Pomógł jej rozgryźć matematykę, a im więcej czasu spędzali ze sobą na nauce tym bardziej między nimi iskrzyło.. Skryta do tej pory Aga pozwoliła się przytulić po przyjacielsku..

teraz lubili ze sobą spędzać czas nie tylko siedząc w ciasnych pokoikach i wkuwając do sesji lub pisząc prace semestralne. Coraz częściej wychodzili na wspólne spacery i zakupy, doradzali się siebie wzajemnie, a po kilku tygodniach zaczęli wspólnie wychodzić na przyjęcia. Ich przyjaźń zaczynała wzbudzać sensację wśród zazdrosnych studentek. Od tej pory Agnieszka mogła już zacząć z nimi rozmawiać na temat chłopaków, w końcu udało się jej kogoś podbić!Z czasem chłopak przyznał się jak ma na imię i nazwisko. W porównaniu z Agnieszką Klon Eligiusz Żeglarz brzmiał nieco śmiesznie, ale zapewne lepiej niż Zosia Siodełko. Eligiusz przyznwał się, że mógłby ją cały czas nosić na rękach i nieraz wypełniał to powiedzonko!

Agnieszka nie mogła dłużej znieść bezczynności w ich przyjaźni. Pewnego pięknego dnia, kiedy siedzieli w akademiku nad zadanymi pracami Aga podejrzliwie rozejrzała się dookoła. Stara kucharka właśnie poszła podać jedzenie do drugiej sali jadalnej, a wszystkie spragnione jedzonka osoby pobiegły za nią. Wtedy Eligiusz pierwszy wykrztusił słowa: 'Będziesz ze mną chodzić?'. Aga była tak szczęśliwa, że nawet się nie zorientowała jak jej usta zetknęły się z wargami Eligiusza..

Po skończeniu studiów zmarł ojciec Agnieszki. Skołatane serce dziewczyny skutecznie ukoił narzeczony, który namiętnymi pocałunkami wciąż wyznawał jej miłość. Dopiero po kilku miesiącach odważyli się na pierwszy ostry pocałunek - oczywiście z inicjatywy nieśmiałej Agnieszki. Po kilku tygodniach na ich palcach błyszczały pierścionki zaręczynowe.

Ślub był tak spontaniczny jak to, że Eligiuszowi zmarła mama. Nagły dopływ funduszy i wsparcie ze strony narzeczonej. Mama panny młodej połączyła te fundusze, zamówiła barmankę, kupiła łuk weselny, piękny tort, oraz wielki szwedzki stół. Przyjęcie i ślub odbyło się w ogrodzie za domem Agnieszki. Tutaj na chwilę przed ślubem.

Każde z państwa młodych miało sobie zakupić obrączkę aby upewnić się, ze są sobie przeznaczeni. Kiedy na palcu Agnieszki zabłysnęła śliczna złota obrączka grawerowana w serduszka i imiona dziewczyna mile się zaskocyzła..

Po chwili taką samą obrączkę wcisnęła bowiem na palec męża! Ich buzie rozświetliły wielkie uśmiechy..

Ich wargi zetknęły się w dłuugim, namiętnym całusie... na palcu Agnieszki możemy z kolei zaobserwować obrączkę.

Na górze zaczęło się od niewinnych przytulanek...

Poprzez subtelne cmokasy..

I ossstre przeciągłe całusy

A nucąc 'Chodź pod koc, dam ci pstryczka w nos..' zanurzyli się w czeluście zielonej kołderki..

A po kilku tygodniach żona poinformowała męża, że jest w ciąży.. odtąd brzuszek rósł.. i rósł... aż w końcu mamie zrobiło się ciężko..

Tatuś dość szybko złapał kontakt z przyszłym dzieckiem.

A wkrótce pojawiło się i dziecko. Mała otrzymała imię Alicja