Guest
|
Po pierwsze - kupiła spódnicę i bluzkę, zresztą zaraz zobaczycie.
Po drugie - w ogródku był nagrobek, który trochę ułatwia grę (wiecie, ten z BoolProp testingCheatsEnabled). Nawet nie pomyślałam, żeby go z tamtąd usunąć
Może nie będzie za ciekawie dalej, ale uważam, że mogłam napisać gorzej. Tak mi się wydaje.
Mimo wszystko - miłego czytania.
Odcinek IV - Ucieczka
- Jesteś sam? – bardziej stwierdziła, niż zapytała.
- Mhm - cały czas starał się śledzić jej kroki - Rodzice musieli jeszcze na dwa dni zostać u babci.
Uśmiechnął się. Bardzo liczył na udany wieczór. Najwyraźniej już wcześniej wszystko, obmyślił.
- Proszę, wejdź do salonu.
- Dzięki.
Poszła we wskazanym kierunku. Dokładnie obejrzała pokój. Chociaż była tu miesiąc temu, teraz wydawał się jej zupełnie inny.
Aby przerwać niezręczną ciszę, powiedziała:
- Czyżbyś coś tu przemeblował?
- Heh, nie. To znaczy, moi rodzice uparli się, abym nie miał na ścianie plakatów rockowych zespołów, tylko normalne obrazy. Podobają ci się?
- No... jasne – skłamała. Nie podobała jej się cała ta sytuacja, a co tu mówić o głupich obrazach z owocami i warzywami!
- Usiądźmy. Zaraz zacznie się film. – „I zaraz zaczniesz się do mnie dobierać, co?” - Przygotowałem stosy kaset z wyścigami.
„Z WYŚCIGAMI?” Była oszołomiona. Nienawidziła oglądać jak jacyś ohydni faceci się zabijają. Ona tak to odbierała. Jeden wykończy drugiego.
Ale nie powiedziała tego głośno. Liczyła jedynie na pocałunki. Nic więcej. „Chyba każdy lubi pocałunki?” – usprawiedliwiała się.
Poza tym, gdy tylko spojrzała na swojego chłopaka, natychmiast zapominała o jego arogancji.
Bartek usiadł blisko niej. Objął ramieniem. Z głośników dobiegł pierwszy dźwięk silnika.
- Powinnaś częściej nosić takie bluzki. – jego wzrok kolejny raz powędrował na jej biust. Musiała przyznać, że nie była deską, ale żeby tak napastować jej prywatność... Spojrzała na niego: - Postaram się zapamiętać – powiedziała obojętnie, obracając twarz w kierunku telewizora.
Nagle wyciągnął prawą rękę. Uniósł ją i dotknął nią podbródka Jessici. Dziewczyna trochę się przestraszyła, ale dała się pocałować. Raz, drugi. Trzeci pocałunek był już bardzo namiętny. Powoli przestawała trzeźwo myśleć. Chłopak, cały czas całując, zaczął rozpinać guziki jej przezroczystej koszuli. Jess otworzyła dotychczas zamknięte oczy. Wiedziała co się zaraz stanie. Ale nie mogła się powstrzymać.
A tym bardziej Bartosza.
Cieszyła się, że na tą nową bluzkę założyła koszule, która właśnie wylądowała na podłodze.
Chłopak się rozkręcał. Trzymał dziewczynę obiema rękami i zaczął całować szyję, dekolt.
W końcu odepchnął ją na łóżko i sam na nią skoczył. Przeraziła się. Szybko ześlizgnęła się na podłogę. On zrobił duże oczy i warknął:
- Hej? Co jest?
- CO JEST? Nie mam zamiaru NICZEGO dzisiaj robić!
- Skoro przyszłaś, to chyba znaczy, że chcesz iść na całość!
- A w życiu! Na pewno nie z tobą!
- Tak? W takim razie biegnij do tego swojego Marcinka!
Jess cała się trzęsła. Nawet nie raczył powiedzieć: "Przepraszam, kotku. Zaczekam aż będziesz gotowa”! Kretyn! Jak ona mogła się z nim związać? Ależ jest głupia!
- Tak się składa, że ten mój Marcinek wie chociaż, co to „miłość”!
- No to biegnij! WYNOŚ SIĘ!!!
- Z wielką chęcią! Szybko złapała koszule z podłogi, poszła do przedpokoju, założyła buty, sięgnęła po torebkę i wybiegła, trzaskając przy tym drzwiami. Czy trzasnęła wystarczająco mocno? Chyba słyszał. Raczej domyślił się, że jest wściekła? Chciała, żeby tak było.
Wbiegła do pobliskiego sklepu. Zauważyła telefon na ladzie. „Ojej, muszę!”
- Przepraszam – zagaiła do ekspedientki – Mogę zadzwonić.
Widząc, że dziewczyna jest roztrzęsiona, pozwoliła i przyniosła jej szklankę wody. Jess starała się sobie przypomnieć jaki był telefon do Marcina. „Mam!”
Wykręciła numer.
Usłyszała „bipanie”.
Tylko „bip-bip”.
Ciągle dłużące się „bip-bip”.
Jess modliła się, żeby ten zboczeniec za nią nie wyleciał z mieszkania. Byłaby zgubiona!
Trzymała w napięciu słuchawkę.
„BIP-BIP, BIP-BIP, BIP-BIP”
Ten dźwięk doprowadzał ją do szału!
Nie mogła już tego dłużej słuchać. Spojrzała ze strachem na słuchawkę. Odłożyła słuchawkę.
Podziękowała i napiła się wody. W pewnym momencie zauważyła za oknem sklepu jakiegoś rudego chłopaka, łudząco podobnego do...
BARTKA!!!
Nie wiedziała co ma robić. Bała się swojego, można już było powiedzieć, eks.
Ale ten poszedł dalej swoim pewnym krokiem. „Może tylko idzie do następnej dziewczyny?- zgadywała przerażona – Nie jest powiedziane, że mnie śledzi.”
Wyszła ze sklepu i pognała w przeciwnym kierunku.
„To mój jedyny ratunek – pomyślała – Może mi wybaczy...”
_________________________________
No, trochę akcji, ale nie wiem, czy na to liczyliście
Ostatnio edytowane przez Aiza : 14.08.2005 - 13:30
|