Temat: Miranda
View Single Post
stare 02.10.2005, 14:11   #1
Vanillienné
Guest
 
Postów: n/a
Arrow Miranda

=Wstęp=

Pani Kmitcher siedziała w skórzanym, trzeszczącym fotelu i czekała.
W zasadzie nie widziała niczego złego w rozkosznym spędzaniu nadgodzin w czystym, klimatyzowanym biurze, ale ekspres w jej domu parzył dużo lepszą kawę niż ten firmowy. A jej się chciało spać.
Delikatny szum wiatraka przerwało skrzypienie dzwi i denerwujący dźwięk sygnalizujący wizytę jakiegoś klienta, albo, tak jak w tym wypadku – kandytata na pracownika.
Pani Kmitcher poprawila się w swoim fotelu, splotła ręce i spojrzała na młodą kobietę.

- Pani Kmatcher? – beztroski ton głosu dziewczyny przyprawił panią Kmitcher o dreszcz.
- Kmitcher – poprawiła.
Dziewczyna nie raczyła nawet przeprosić, po prostu bezczelnie rozglądała się po pomieszczeniu. Odważyła się nawet podejść do barku i zapytać:
- Czy podaje pani napoje? Wie pani, chciałabym wiedzieć wszystko, już za tydzień będę tu pracować, jeżeli nie szy...
- Nic jeszcze nie wiadomo – stwierdziła sucho pani Kmitcher. Młoda, rozszczebiotana kobieta działała jej na nerwy. Właśnie obmacywała ekspres do kawy, wyjątkowo perfidnie wsadzając palec do ubijacza pianki.

- Pani jest niepoważna. Proszę to zostawić.
- Może lepiej przejdźmy na ty? – Dziewczyna wyjęła palec, wytarła o spodenki (tak jakby nie wiedziała, że u pani Kmitcher wszystko jest sterylnie czyste) i podała rękę kobiecie. – Miranda – stwierdziła krótko.
- Nie ma takiej potrzeby – odparła pani Kmitcher przyduszonym głosem. Jeszcze żaden kandydat na pracownika nie był tak bezczelny. – Z pracownikami utrzymuję tylko i wyłącznie kontakty ofcjalne – dodała ostro. Ale dziewczyna nie wyglądała na zmieszaną. Oparła się o biurko.
- Jasne – odparła, chociaż dla pani Kmitcher nic nie było jasne. – Ma tu pani papiery – nonszalancko wyciągnęła plik poskładanych kartek i położyła na biurku. – Mam nadzieję, że rozpatrzy pani moją ofertę. – Miranda miała taką minę, jakby sama była jedną wielką chodzącą nadzieją, i naprawdę nic nie mogło przeszkodzić w uzyskaniu tej posady. Nawet zniechęcone spojrzenia kobiety w ciasnym koku.
Pani Kmitcher spojrzała na papiery i sprawną ręką zaczęła je wygładzać. Uwielbiała dotyk papieru. I zapach świeżo drukowanej kartki, i jej przyjemne ciepło... tak, zdawała sobie doskonale sprawę, że pod tym względem jest wariatką. Każdy człowiek ma swoje małe szaleństwa.
- Jak długo pani tu mieszka? – spytała nagle pani Kmitcher. Nigdy wcześniej nie widziała tej dziwnej kobiety, musiała przyjechać niedawno.
- Przyjechałam niedawno – odparła dziewczyna od niechcenia. – Wczoraj. Podoba mi się tu. Ale... myślę, że już pójdę. Muszę... nakarmić psa.
Miranda zaczęła powoli odchodzić od biurka. Ale tak powoli, jakby wiedziała, że za sekundę będzie musiała się odwrócić.

- Proszę chwilkę zaczekać – krzykneła pani Kmitcher. – Musi pani ściąć tę grzywkę. Zasłania oczy. Będzie pani dużo czytała...
- Tak, tak – odparła dziewczyna zniecierpliwiona.
Pani Kmitcher zdążyła tylko dostrzec jej delikatny uśmiech, kiedy wychodziła. Nie spodobał jej się. Było w nim jakieś ostrzeżenie...
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.