Odcinek 7
Lana stała sama w kuchni w środku nocy obserwując swój pokój przez otwarte drzwi. Cień zniknął, więc pomyślała, że poprostu jej się przewidziało. Wzięła głęboki oddech i szybko wróciła do łóżka. Przykryła się kołdrą i zamknęła oczy. Już miała zasnąć kiedy usłyszała czyiś cichy śmiech. Znała ten głos, to był głos jej najleprzej przyjaciółki.
* * *
Alex położył biblię na lekkim, drewnianym stoliczku, który wcześniej przyniosła do lasu Lana (jakiś miesiąc temu) kiedy chciała wywoływać duchy, jednak coś ją zatrzymało. Wyjął z kieszeni kartkę papieru i zaczął powoli czytać:
"Jego jesteśtwo w wnikną jej przyjemności i ziemia niech, Szatana władzę Przez Ręki Lewej ścieżki towarzysza, naszego bliźniego i przyjaciela kości ogniem wzmocnij.
W pewnej chwili pojawił się wielki promień, który mocno oświetlił cały las, towarzyszył mu ogromny huk. Alex zakrył swoje uszy dłońmi, lecz to wiele nie pomogło. Nagle w promieniu ukazała się postać o ciemnej skórze i czerwono czarnym ubraniu. Alex był w szoku, chciał aby demon go opuścił, a nie, żeby do niego przyszedł! Demon zrobił kilka kroków do przodu, co spowodowało u Alex'a wielką panikę. Drżącymi rękoma podniósł kartkę która spadła mu na ziemię i nerwowo kontynuował :
- "Stracił coś, to odzyskał aby, powietrze i ziemię, wodę i ogień przez go wspomóż. Postać i siłę straci, przeciwne mu jest co, wszystko niech. Pragnie nie też go ani, zasłużył nie to cierpienie na bo, opieki twej--------"
- To ci się nie uda dzieciaku! Nie pokonasz mnie! Dołączysz do Mark'a, tak jak twoja dziewczyna, ha ha ha!
- O czym ty mówisz- przerwał czytanie Alex. Lana nadal nie wspomniała mu o tym co stało się z Mark'iem, nie wiedział więc o co chodzi.
Demon nic nie powiedział, tylko cofnął się kilka centymertów, a na jego miejscu pojawił się duch Mark'a. Alex był w szoku.
- Mark! Co z tobą?! C-co się stało! - Alex zaczął płakać. Teraz wiedział, że niema już dla nich nadzieji. Spojżał z odrazą na demona, czuł się jakby już nieżył. Rozglądnął się dookoła. Wszystko się paliło, mimo to nadal było przerażająco zimno i ciemno. Niebo brzybrało kolor ciemno bordowy, nie było na nim ani jednej gwiazdki. " To koniec" - pomyślał Alex - " Koniec wszystkiego". Przypomniał sobie jednak o Lanie. To dało mu trochę siły, sprawiło, że niechciał się poddać. Chwicił kartkę po raz ostatni i zaczął czytać, tym razem o wiele szybciej.
- " Murem za go ukryj. Tortury cierpią----"
- To ci się nie uda, śmiertelniku! - krzyknął Demon idąc pewnym krokiem w stronę chłopca.
- " A, wierzą co, tych imieniu w, sile łaskawej swej w nam się ukażcie! "
- Przestań! przestań to czytać! NIE!!! - Krzyczał demon, ale to nie pomagało, Alex coraz szczęśliwszy, i pewny siebie, wiedział, że mu się uda, że teraz nic nie może pojść źle!
- Przybądźcie! i ruszcie. Thota! mocy ulubieńcy, drogi opiekunowie, ciemnościach..."
- Nie!!
- W ukryci..."
Nie, nie!!
- Wielcy, O!
Wielki promień zaczął świecić jeszcze mocniej. Trafił w demona jak piorun. Ten upadł na ziemię z przerażającym krzykiem i zniknął. Mark złapał się za głowę i upadł na kolana. Krzyczał przy tym w niebogłosy. Alex niewiedział co robić. W tym momencie jego przyjaciel zemdlał.
* * *
Zza cienia wyłoniła się twarz Olivii. To niebyła ta sama twarz. Jej oczy kryły w sobie złość i strach. W dłoni trzymała ostry nóż. Powoli kroczyła w stronę Lany. Dziewczyna natychmiast wyskoczyła z łóżka.
- Olivia! Co ty robisz?! Ja...ty...ty, niejesteś sobą! Przestań, zostaw ten nóż - krzyczała zakłopotana Lana. Olivia Podniosła nóż i…upadła ciężko na podłogę.
- O-Olivia? - wszystko w porządku? - Lana uknękła przy przyjaciółce. Olivia wstała trzymając się za głowę. Popatrzyła na Lanę, po czym obejżała się dookoła.
- Gdzie ja jestem?
W chwilę potem dziewczyna przypomniała sobie wszystko i przytuliła Lanę.
- To przez szatana! On...
- Mniejsza z tym, najważniejsze, że już jesteś sobą, a teraz biegnijmy do Alex'a, musimy mu o wszystkim powiedzieć!
Dziewczyny przytuliły się, były takie szczęśliwe. Lana otworzyła szafę i najszybciej jak potrafiła, wrzuciła na siebie białą bluzkę i jeansową spudnicę. Już stały przy drzwiach, kiedy Olivia złapała towarzyszkę za rękę.
- Zaczekaj, chcę zadzwonić do Mark'a, muszę wiedzieć czy nic mu niejest...
Dziewczyna wyjęła z kieszeni telefon komórkowy i zaczęła wystukiwać numer przyjaciela.
- Yyy....Olivia, musisz o czymś wiedzieć...Mark...on...
Olivia upuściła telefon na ziemię, serce zaczęło bić jej o wiele szybciej. To nie mogła być prawda! Nie mogła uwierzyć, że to ona go zabiła!
* * *
Mark leżał na ziemi, Alex patrzył na niego z przerażeniem. Przez kilka minut stał w ciczy z nerwowo trzęsącymi się rekąma. W ciszy, podczas której nic kompletnie się nie działo. Nagle z nieba spadł ten sam biały promień, trafił w Mark'a. Ten podniósł się, otworzył oczy. Na ten widok Alex na cały las wykrzyknął
- Mark! To ty! - Był taki szczęśliwy, poczuł łzy spływające po jego policzkach. Oczy Mark'a były ciemno brązowe, tak jak jego opalona skóra.
Widocznie jego słowa odwróciły wszystko spowrotem tak jak było, zanim wywołali ducha. Mark upadł spowrotem na ziemię. Alex natychmiast podbiegł do niego i pomógł mu wstać. Niezdążył nawet powiedzieć mu o wszystkim, kiedy zobaczyli w oddali dwie biegnące w ich stronę osoby. Były to Lana i Olivia. Zadyszane, i zapłakane, jednak na ich twarzach pojawił się wyraźny uśmiech, jak tylko ujzały obu chłopaków całych i zdrowych. Olivia bez słów rzuciła się Mark'owi na szyję i pocałowała go romantycznie. Nagle zrobiło się bardzo jasno i ciepło. Słońce świeciło nad ich głowami. To mogło znaczyć tylko jedno - to juz koniec, koniec kłopotów, strachu, koniec wszystkiego. Niema słów, które mogłyby opisać jacy byli szczęśliwi.
* * * 5 lat później * * *
- Wracajmy, robi się późno. - powiedział Mark, obejmując Olivię, która wpatrywała się ze smutkiem w kamienny nagrobek, na którym widniało imię jej matki.
- Była naprawdę wspaniałą matką! - uśmiechnęła się i włożyła kwiaty do szklanego wazonika, obok zniczy i kwiatów. Dołączyła do przyjaciół i razem ruszyli w stronę miasta.
- Nasze życie zmieniło się po tym zdarzeniu, a jednak nadal potrafię być szczęśliwa, teraz przynajmniej nie boję się śmierci. - powiedziała Lana
- Gdyby nie to, nie bylibyśmy teraz tutaj...razem - dodał Alex i pocałował Lanę w policzek. Jędną rzecz Olivia wiedziała napewno: czasami, ze smutnych, przykrych wydarzeń, wynika wiele dobrego.
wiem, że beznadziejny ale mi się podoba i sorry, za kratki na ostatnim zdjęciu, dlaczego nikt nie komentuje?!. :con: