Mam już gotowe wszytkie zdjęcia tylko musze pisać dwa odcinki mi zostały

łącznie będzie 7
================================================== =======
Odcinek 3 "Do dwóch razy sztuka"

Żaneta postawiła kwiaty w kuchni i otworzyła liścik. Na małej karteczce był napis:
"Nie mogę zapomnieć dzisiejszego dnia. Zapewne się niespodziewałaś tych kwiatów, ale myślę, że Ci się podobają. Podaję Ci swój numer telefonu, mam nadzieję, że zadzwonisz. xxx xxx xxx.
Paweł"
Żaneta była bardzo zaskoczona, ale po dłuższym namyśle postanowiła zadzwonić. Martwiła się tylko czemu Paweł nie może zapomnieć dzisiejszego dnia. Obawiała się, że może on czuć do niej coś więcej,
a ona traktowała go jak zwykłego znajomego.

-Halo, cześć tu Żaneta.
-Cześć -odpowiedział Paweł z wyraźnym entuzjazmem -już się bałem, że nie zadzwonisz.
-Dziękuję za kwiaty, są piękne.
-Cieszę się, że ci się podobają. Może umówiłabyś się ze mną do kina, albo restauracji?
-A może ty wpadłbyś do mnie na przykład jutro po południu. Przygotuję coś pysznego. Adres już znasz.
-No dobrze to będę jutro w południe. Cześć.

Żaneta przywitała gościa na tarasie. Bardzo miło im się rozmawiało, rozumieli się prawie bez słów.
-Nie jest ci tu smutno samej z synem w takim wielkim domu? -Spytał nagle Paweł.
-Ale ja nie mieszkam sama z Dawidem. Mam męża tylko wyjechał za granicę na pół roku.
-Masz męża? -Paweł się nieco zdziwił -wiesz co, ja właściwie muszę już iść...
-No co ty nie idź jeszcze przygotowałam coś smacznego.

Paweł zdecydował się zostać. Był bardzo zaskoczony, że Żaneta ma męża. Liczył na coś więcej niż przyjaźń z jej strony. Po chwili usiedli i zajadali się specjałem Żanety.
Siedzieli na tarasie jeszcze dobrą godzinę, ciągle rozmawiając.
-Zrobiło się już ciemno, pójdę już -powiedział Paweł.
-Masz rację. Muszę iść do Dawida bo jak go nie przypilnuję to nie odrobi lekcji. Ostatnio coraz gorzej się uczy, przeżywa wyjazd ojca.
-Zapewne tak. I następnym razem ja zapraszam cię do siebie. Nie chcę się chwalić, ale przyrządzam pyszną pieczeń.
-Nie wątpię -powiedziała Żaneta i uśmiechnęła się.

Żaneta poszła do pokoju Dawida i zastała go przy komputerze.
-Co robisz?
-Nie widzisz?! Gram!
-A lekcje odrobiłeś? Miałeś napisać jakąś rozprawkę z polskiego.
-Zdążę -Dawid był wyraźnie zdenerwowany.
-Co się stało jesteś zły na mnie? Za co?
-Nie jestem zły. Co to był za facet?
-Paweł? Ten pan nie facet to mój znajomy.
-Znajomy? Aha.
Rozmowę przerwał dźwięk telefonu.
-Ja odbiorę! - krzyknął Dawid, po czym pobiegł do telefonu.

-Halo?
-Cześć Dawid! Co słychać -Dawid usłyszał w słuchawce głos ojca.
-Tato! Cześć. Strasznie się cieszę, że dzwonisz. Wszystko dobrze... znaczy prawie.
-Jak to prawie? Coś się stało?
-Nie właściwie wszystko dobrze.
Rozmawiali jeszcze długo. Potem Norbert poprosił do telefonu Żanetę. Gdy skończyli Dawid zadzwonił do swojej koleżanki Joasi i zaprosił ją do siebie.

-Cześć Dawid.
-Cześć. Fajnie, że przyszłaś chcę pokazać Ci moją nową grę komputerową.
-Może najpierw w coś się pobawimy?
-To zagrajmy w berka.
-Dobra! -powiedziała Joasia po czym dotknęła Dawida w ramię, krzyknęła "berek" i zaczęła uciekać.

Żaneta siedziała przed telewizorem, gdy nagle usłyszała krzyk Joasi. Wybiegła przed dom i zobaczyła jak Dawid leży na ulicy, a tuż za nim stoi autobus. Była w szoku, natychmiast pobiegła do telefonu i wezwała karetkę.