S jak Simowscy - odcinek 2
Była już jedenasta wieczorem. Mirosław już dawno spał ponieważ jutro miał iść bardzo wcześnie do pracy, a na dodatek miał uczestniczyć w rozmowie z szefem co mogło zaważyć na jego awansie. Lecz Kasia nie spała - siedziała na sofie i ciągle czekała na swojego syna. Przez głowę przelatywały jej najstraszniejsze myśli. Już nie mogłą powstrzymać łez, zaczeła płakać.
-Maciuś wracaj, wracaj, czekam na ciebie... - mówiła do siebie szeptem. W końcu zasłoniła twarz dłońmi jakby chciała przed kims ukryć łzy.
Nagle zadzwonił telefon, Kasi serce zabiło mocniej. Powoli wstała, podeszła do telefonu zainstalowanego na ścienie, niepewnie podnisła słuchawkę i rzekła:
-Kto mó.. ó.. ówi... ?
-Czy rozmawiam z Katarzyną Simowską?
-Taa... ak...
-Mówi komendantka policji Sim City, na autostradzie Ghutera znaleziono chłopca, niejakiego Macieja Simowskiego, to pani syn?
Kasia nie odpowiedziała, była w szoku...
-Halo? Jest tam pani? - padły słowa policjantki.
-Jestem - odpowiedziała Kasia

-Proszę natychmiast przyjść na autostrade Ghutera! - streszczała się komendantka.
Tak, dobrze, bedę za pięć minut - Powiedziała Kasia i odłożyła słuchawkę. Od razu wybiegła na ulicę w piżamie biegnąc co sił. W końcu zza mgły wyłoniła się sylwetka jej dziecka i policjanta.
- Maciek! - wykrzyczała matka chłopca i przytuliła go do siebie. Potem zamieniła jeszcze kilka słów z policjantem po czy ten poszedł.
-Synku, co się stało? Dlaczego nie wracałeś?! - wypytywała Macka Katarzyna
-Mamo, morzemy o tym porozmawiać jutro rano z tatą? proszę...
-Dobrze. Niech ci będzię. Po czym poszli w strone domu...

Rano wszyscy członkowie rodziny stawili się w salonie na rozmowę:
- Mamo, tato ja... ja uciekłem. - powiedział stanowsczo Maciek
Co?! - Wykrzyknęli w tym samym czasie rodzice, Kasia omal nie zemdlała, lecz szklanka wody postawiła ją znów na nogi.
-Uciekłem bo miałem dość, wszyscy moi nowi koledzy ze szkoły mają tekich bogatych rodziców, super kompy w domu i po 5 plazmowych telewizorów, i sie ze mnie śmiali jaki to jestem biedny... Miałem tego dość, nie chciałem żyć w takiej jak oni to nazywali "nędzy". Uciekłem, pomyślałem że w domu małodych Simów będzie mi lepiej niż z wami... Ale teraz tego żałuję... Aha i jeszcze jedno, czy moge dzis nie iśc do skzoły??
-Możesz nie iść... - pomruczał pod nosem Mirek - Wybaczamy ci.

Kasia która nie mogła już tego znieść powiedziała:
-Maciek, możesz pójść do swego pokoju?
maciek posłusznie zmył się, po czym kasia zwróciła się do męża:
-Źle wychowaliśmy nasze dziecko...
-My?! - ze zdziwieniem i złością krzyknął Mirek.
To wszystko przez ciebie, gdybyś nie wydawała całej forsy na swoje ciuchy w których i takn nie chodzisz mielibyśmy duzo kasy, wszytsko pomosułaś! - powiedział stanowczo Mirek szturchając żonę.
- Jak smiesz! Ty draniu! Ty nędzny draniu jak możesz wystko zwalac na mnie! - pluła się bezlitośnie Kasia.
-Mam tego powyrzej uszu głupie *****o! - wrasnął zły małżonek i udezył Katarzynę tak że ta upadła na ziemię, była nieprzytomna.
W nastepny odcinku: Kasia oprzytomniała i zauważa że dom jest pusty...