View Single Post
stare 05.11.2005, 18:16   #2
cornelia
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie




Mój pierwszy dzień pracy i oczywiście zaspałam.Myślałam że mnie Kasia obudzi a jednak
tego nie zrobiła, a szkoda z tego co pamiętam zawsze sie tukła jak wychodziła do fabryki.

Pierwsze co zrobiłam to wyskoczyłam z łóżka,szybko spiełam włosy i nawet nie zdąrzyłam sie umalować.
A własnie to było najgorsze bo bez makijarzu wyglądam okropnie.Szybko wybiegła z domu i biegiem
ruszyłam w strone pracy.Gdy już byłam na miejscu otworzyłam drzwi i szybko wbiegłam do gabinetu szefa.
Byłam przygotowana na srogą zrype, jednak on siedział uśmiechnięty i tym razem w garniturze, chodź
bez niego też wyglądał nieźle.

-Dzień dobry widze ,że sie pani spóźniła-powiedział z nieustającym uśmiechem.
-Tak,ale to już naprawde ostatni raz-powiedziałam
Polikarp uśmiechnoł się, a ja wiedziałam ,że musze najbliższą wypłate zainwestować w kupno
budzika.Oczywiśćie chciałam sobie kupić jakieś Miłowskie ciuszki, no ale jak pech to pech.
Gdy tak myślałam o wydatkach do gabinetu szefa nagle ktoś zapukał, okazało się że to Celina.
Pomyślałam pewnie znowu przyszła się zabawiać, co oznaczało moją natychmiastową ucieczke.

Już
miałam zwiewać tam gdzie pieprz rośnie jednak Celina przemówiła:
-Hej misiu,pokazywałeś Anastazji jej gabinet?-zapytała
Czułam się troche tak jakbym była jakaś niewidzialna, już miałam wykryczeć "jestem tutaj", jednak
dotarła do mnie wreszcie informacja "jej gabinet".
-To pokaż jej Celinko-powiedział Polikarp.
Celina uśmiechneła sie do mnie i powiedziała "czesc".Wyszła z gabineto co z pewnością oznaczało "chodz
to ci pokaże", wiev i tak zrobiłam.Gdy podąrzaliśmy w strone mojego nowego miejsca pracy Celina zaczeła
ze mną rozmawiać na tak zwanym luzi.
-Wiec jak ci sie podoba?-zapytała
-Gdzie tu? ok-odpowiedziałam
Rozmowa ciągła się bardzo długo, gadałyśmy o głupotach z których nic nie wynikało, aż wreszcie doszłyśmy
do mojego gabinetu.Celina otworzyła mi drzwi a moim oczą ukazał sie moje nowe miejsce pracy.

Nie było jakieś duże
czy rewelacyjne no ale czego można rządać od szefa , którego sie nawet nie zna.
-To tyle jakby co to w gabinecie masz telefon to zadzwoń do mnie lub do szefa-powiedziała Celina i wyszła.
Popatrzyłam w prawo i lewo po czym usiadłam na krześle.Nie miałam żadnych zleceń więc postanowiłam ,że sie
chwile zrelaksuje.Jednak nie trwało to długo,do mojego gabinetu wbiegła Celina mówiąc "mamy nowy temat"!.Oczywiśćie
z wrażenia spadłam z krzesła no ale..
-Szybko wstawaj z podłogi i jedź na ulice Cukrzaną i przeprowadź wywiad z Caroliną Moore.
-Kto to Carolina Moore?-Zapytałam
Oczywiśćie nie usłyszałam odpowiedzi bo Celina pobiegła z nową sensacją do kogoś innego.Po minucie namysłu postanowiłam
wykonać to zadanie najlepiej jak potrafie i pokazać w nowej pracy na co mnie stać.Zatrzasnełam drzwi do mojego gabinetu
i pobiegła na ulice Cukrzaną.Okazało się ,że pan Polikarp wszystko załatwił i Carolina Moore siedziała na łąwce czekając
na mnie.

Zastanawiałam się tylko jakie pytania jej zadać, przecież nawet nie wiem kim ona tak naprawdę jest ?.Piosenkarką?
Modelką a może aktorką ? W sumie pozostawała mi tylko jedna opcja, a mianowicie stara i dobra improwizacja.Z tego co pamiętam
ostatnio improwizowałam na maturze z geografi i wyszło mi dobrze bo zdałam na dobry.
-Dzień dobry nazywam się Anastazja Crystal i...-nie zdąrzyłam dokończyć bo ta kobietka mi przerwała
-Wiem,wiem tylko szybko bo zaraz jade na rajd..-powiedziała bardzo nerwowo nieznana mi gwiazda
Po chwili dotarło do mnie ,że skoro śpieszy się na rajd, to może być rajdowcem ?, po czym bardzo szybkim i gwałtownym
ruchem zmierzyłam ją i fakt faktem miała na sobie tak jakby rajdowe ubranie.Nie zwlekając dalej improwizowałam.
-Wiec w jakiej formule pani jeździ?-zapytałam troszeczke speszonym głosem.
-Formule? a niby co ja jestem ?, ty wogołe wiesz co ja robie?-powiedziała bardzo nerwowo Carolina Morre
Szlak, teraz to niezła wpadka,musiałam naprawde szybko coś wymyśleć bo inaczej mój szef wywali mnie w pierwszym dniu roboty, a dotego
narobie sobie obciachu przed samą Celiną.
-A co niby pani takiego robi ?-zapytałam
-Pisze wiersze nie wiesz o tym ?
-hahah-udałam śmiech po czym uśmiechnełam się do niej
-Przecież wiem co pani robi, to tylko taki mały żarcik-wyjąkałam

Udało mi się Carolina Morre okazała się bardzo wyrozumiała i zaczeła się śmiać z bardzo dennego dowcipu.Później wyciągłam z kieszeni
dygtafon i zaczełam przeprowadzać z nią wywiad,pytałam o rózne głupie rzeczy.Gdy skończyłyśmy rozmawiać,ona szybko pobiegła na swój rajd.
Wydawało mi się ,że świetnie sie jej ze mną gadało, przez co byłam bardzo zadowolona.Teraz wiedziałam ,że cały materiał będe musiałą dostarczyć
do redakcji, jednak moje oczka ujrzały mały koktail-bar.

Pomyślałam ,że przecież mogę zrobić sobie małą przerwe i iśc sobie coś przekąsić.Udałam się
więc do środka.Wnętrze było bardzo ładne takie inne,urządzone w bardzo nowoczesnym stylu, usiadałam przy pustym stoliku przy okienku.Jednak nie było
mi dane widzieć dużo, bo przed oknem rosło drzewo.Nagle podszedł do mnie miły kelner, i zapytał się czego sobie życze.Wiec poprosiłam o galaretke.
Właśnie chciałam dobrą i truskawkową galaretke.Moja mama zawsze robiła różne wypieki w domu i chyba najmilej wspominam właśnie jej galaretki.

Teraz mogłam
porówać jej wypieki z wypiekami z prawdziwej-miejskiej restauracji.Gdy tak zajadałam się, przypomniał mi się dom.Bo chyba każdy z nas tęski za rodziną jeśli
jest zdala od niej.Pewnie teraz o tej porze musiała bym kopać ziemniaki w polu.Może to i ciężka praca,ale ja ją lubiałam, zawsze mogłam pobawić się z moimi
wiejskimi przyjaciółmi.Te zabawy były różne od zwykłego berka po jakieś bijatyki.Moje rozmyślenia przerwał mi kelner czekający aż mu zapłace.Wyjełam z kieszeni
jakieś zaskurniaki i mu dałam.Oczywiście bez napiwku ,bo dla mnie teraz liczy się każdy grosz.Kelner uśmiechnoł się i odszedł.Ja jeszcze chwilke posiedziałam
w barze po czym szybko się zerwałąm do pracy.

Na miejscu wszyscy czekali na mnie i na moje relacje.Powiedziałam ,że mam wszystko czego potrzeba.Celina z radości
podskoczyła i mnie uściskała, poczym wzieła dyktafon i zaczeła pisać artykuł a ja udałam się do swojego nowego gabinetu.Spoczełam na krześle,aż tu nagle zadzwonił
telefon.Odebrałam troche zdenerwowana.
-tak? słucham?
-To ja Celinka, zapomniałam ci powiedzieć ,że jutro odbywa się bankiet za budynkiem
-Jutro? o której-Zapytałam jeszcze bardziej zdenerwowana
-o 17, przez co jutro masz wolne
-acha,dobrze dzieki
-Całuski
Pewnie była bym szczęścliwa ale przez dwa powody nie byłam.Pierwszy to taki ,że będe musiała zostać w domu,a najgorsze jest to że Kasia ma też jutro wolne.Na samą myśl ciągło
mnie na wymioty, spędzenie całego dnia z nią to będzie próba moich nerwów.Po drugie nie mam partnera, a przecież na takich przyjęciach wypadałoby z kimś przyjść.Jak przyjde sama
to Celina popatrzy sie na mnie z byka a juz nie mówie o szefie lub co gorsza uznają mnie za lezbijke.
Wybiła ta godzina wiec to koniec mojej pracy.Zgasiłam światło w gabinecie i wyszłam.Przy okazji pożegnałam się z Celiną.Gdy tak wracałam do domu postanowiłam wstąpić do kiosku po
dzisiejszą Simową gazete.Pani sprzedawczyni była bardzo miła więc i też miło mi sie kupowało.Postanowiłam tym razem wrócić do domu inną ścieżką,troche krótsza.

Po drodze czytałam
gazete i zastanawiałąm się jak to będzie z tym jutrem ?.Gdy tak ją przeglądałam moim oczą rzuciły się ogłoszenia towarzyskie a zwłaszcza te dla kobiet.Natrafiłam na ogłoszenia Simów,
ceny nie były jakieś strasznie wygórowane więc po głębszych namysłach postanowiłam skorzystać.Przeglądając wszystkie te rubryki natrafiłam na bardzo atarkcyjnego pana.Miał bardzo
orginalne imie bo James,czarne włosy i brązowe oczy.Postanowiłam go "zamówić".Rozejrzałąm się czy w okolicy nie ma jakieś butki telfonicznej i była.

Zadzwoniłam do tej agencji i umówiłam
się z nim na 16:30 pod moim domem.Reasumując problem chłopaka miałam jak narazie z głowy.Wiem że to był troche głupi pomysł , ale przynajmniej nie będzie obory.Na dodatek to jakiś super
przystojniak tylko szkoda ,że za kase.
Gdy wróciłam do domu,Kasi jeszcze nie było i oczywiście bardzo się cieszyłam z tego powodu.Szybciutko pobiegła do łazienki by umyć się zanim ona wróci z fabryki czekolady.Jednak nie nacieszyłam
się długo tą chwilą czystosci i spokoku bo Kasia bardzo szybko wkroszyła do domu.
-Hej,wiesz co po drodze kupiłam magnetofon-Wykrzyczała w drzwiach.
Ja zrobiłam dwa kroki do tyłu i powiedziałam:
-tak fajnie

Kasia szybko położyła magnetofon na nakasliku i puściła jej ulubioną piosenkarka Cher.Pomyślałam ,że teraz to będzie niezła jazda.Oczywiści miałam racje bo ta Cher chodziła cały wieczór i na dodatek
jedna i ta sama piosenka w kółko.Wkońcu nie wytrzymałam i musiałam coś powiedzieć.
-Ta muzyka jest taka no wiesz..-oczywiscie mi przerwano
-..superancka nie ?-powiedziała bardzo podniecona Kasia.
Postanowiłam to przemilczeć i usadowić się na łózku.Już chciałam wyciągnąć ksiażke i sobie coś poczytać jednak ona mi snowu tym swoim pyskliwym głosikiem przerwała.
-Oj Anastazja, nie zasypiaj,chce ci pokazać nowy system jaki wymyśliłam
Wiedziałam ,że teraz przysłowie "wszedzie dobrze ale najlepiej w domu" doskonale pasowało.Znająć życie i możliwości Kasi to ten system to naprawde musi być genialny.Nawet bałam się usłyszeć o jej pomyśle.
Kasia wyciągneła z nakastlika karteczke.
-Tutaj zapisuj wszystkie rachunki i wogole to potem nie bedzie problemu jak przyjdą rachunki
Gdy tak sie wsłuchałąm w to,to nawet miało jakiś tam sens.
-Ok,świetny pomysł-powiedziałam
Kasia była chyba bardzo zadowolona bo zgasiła muzyke i pobiegła do łazienki się przebrać w pieżame.Mi powieki się lekko zamykały bo tak naprawde miałam bardzo pracowity dzień.Bądz co bądz jutrzejszy zapowiadał
się jeszcze gorzej.

-Wstawaj już rano, ptaszki dawno śpiewają.
-Co?!!-wykrzyczałam.
Dzisiejsza noc mineła mi bardzo szybko, aż strach się bać.
-Nie idziesz do pracy?-zapytała Kasia
-Nie, dziś mam wolne.
-Ja też, zapowiada sie super zabawa!-powiedziała z podnieceniem Kasia.
Powiedziała to tak jakbym nie wiedziała ,że ma dziś wolne.Ten dzień zapowiadał się wyjąkowo koszmarnie.
-Wiesz co postanowiłam ,że kupie dziś farby i pomaluje te gołe ściany-powiedziałą Kasia
Tak,tak, wiedziałam co to oznacza.Znając życie wybierze jakiś super dający po oczach kolor.Ale zgodziłam się, przynajmniej zajmie się malowaniem.Gdy Kasia wyszła do sklepu po farby.Ja w tym czasie postanowiłam
udać się znowu do tego koktail-baru na Cukrzanej.Dzis tak samo nie było zbytniego ruchu.Za to właśnie lubiłam to miejsce.Panowała tu cisza i spokój. Usadowiłam się tam gdzie zawsze. Po chwili podbiegł znajomy mi
już kelner.

-Co podać?- powiedział z uśmiechem od ucha do ucha.
Jakoś odruchowo spojrzałam na jego plakietke, nazywał się Radosław Robson.Imie nie za specjalnie mi się podobało jednak nazwisko tak.Przypomniałam sobię ,że w tej wczorajszej gazecie wyczytałam dziesięć sposobów na
podryw.Skoro była wolna,a fajnie by było mieć wreszcie kogoś to pomyślałam czemu by nie sporóbować ?.
-W zasadzie, to nic nie chce mam ochote na twój numer telefonu-powiedziałam bardzo pewnym głosem,tak jak pisało w gazecie.
Kelner uśmiechnoł sie do mnie jeszcze bardziej, wyglądał tak jakby miał mnie wyśmiać.Tak naprawde to nie wiem na jaką reakcje z jego strony czekam , ale wiedziałam że jestem spalona.
-Dobrze,oto mój numer-Powiedział i odszedł.
Nie wiem czy miałam się cieszyć z jego numeru ? czy też nie. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i obawiałam się ,żę przebywanie tutaj bardzo zmieni moje "wiejskie" zasady.Schowałam karteczke z numerem do kieszeni i postanowiłam
realizować dalsze punkt z gazety, skoro jeden się już sprawdził.W drugim punkcie pisało ,że musze go zaprosić na kawe.No ale uznałam to za bezsensowne skoro on jest kelnerem ?.Postanowiłam go zaprosić innym razem na kawe skoro mam
jego numer telefonu.Wyciągnełam z kieszeni ostatnie grosze i po chwili na namysłu udałam się do sklepu z ciuchami, gdzie kupiłam kiecke na dzisiejszy wieczór, a nastepnie udałam się do kosmetyczki.Kobieta zrobiłam mi bardzo mocny makijarz
i ułożyła włosy, plusem było to ,że nie chciałą za to dużo pieniędzy.Byłam już gotowa, wyglądałam ładnie, miałam kiecke i partnera na dzisiejszy wieczór.Impreza musiałą być udana i wprawdzie to może być mój pierwszy
triumf towarzyski.Czułam ,że powoli wkręcam się w ten wir biznesu i latania za kasą.Tak naprawde to mama miała racje tu wszyscy gonią za pieniędzmi a gubią ważne w życiu wartosci,tak chodźby miłosć.Chodź jeśli głebiej się zastanowić Celina
i Polikarp są w sobie zakochani, mają kase i są szczęśliwi, nie widzą tak naprawde świata poza sobą.Może to poprostu jakiś Miłowy wyjątek ? Ale z pewnośćią jest jeszcze wiele innych par tak właśnie żyjących.Jak zawsze szybko obaliłam
tezy mojej mamy.
Była godzina szesnasta , więc za trzydzieści minut miał się pojawić mój partner wiec musiałam szybko wracać do domu.Gdy byłam już na miejscu otworzyłam drzwi i całe moje wyobrażenie o dobrym guście poległo w gruzach.Wszystkie ściany były pomalowane
na różowo-czarno.

Czułam się jak w burtelu.
-Coo? to jest-powiedziałam lekko jąkając się.
-Prawda ,że ładne-powiedział Kasia
Nie chciało mi się tego nawet komentować.Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek.Wiedziałam ,że to on.Otworzyłam.. i to co ujrzałam zadziwiło mnie maksymalnie.

Ostatnio edytowane przez cornelia : 05.11.2005 - 18:20
  Odpowiedź z Cytatem