"Już zawsze będziemy razem"
Odcinek II
Biegła i biegła... W końcu zwolniła kroku... Stanęła w miejscu. Znajdowała się akurat w pobliżu parku. Powoli doszła do ławki. Usiadła i rozejrzała się.

- „Świat jest taki piękny, ale szkoda, że to tylko pozory” – myślała
W jej oczach ponownie pojawiły się łzy. Nie wiedziała, co może ze sobą zrobić. Czuła się tak okropnie źle.
- Mogę się przysiąść? – Zapytał przystojny mężczyzna
Ania pochłonięta w swojej rozpaczy nawet nie usłyszała tych słów. Mężczyzna złapał rękę kobiety i powtórzył pytanie.
- Jestem zajęta, czekam na kogoś – skłamała dziewczyna próbując zachować powagę.
- Wydaje mi się.... – Zaczął mówić natręt
- To niech się panu nie wydaje. – Powiedziała ironicznie Ania, po czym wstała z ławki i poszła przed siebie.
Była tak bardzo zagubiona. Taka przygnębiona. Sama nie wiedziała gdzie iść, co zrobić. Te wszystkie wspomnienia były tak bolesne. Cofając się w przeszłość, przyszłość stawała się coraz to bardziej przygnębiająca.
Znów pojawiły się u niej myśli samobójcze. Nikt jej nie chciał.

- Wszyscy mają gdzieś, co ja czuję!!!!! – Krzyknęła Ania na całą okolicę
Czy widział ktoś bardziej cierpiącą osobę od niej? Chyba nikt nie przeżył takiego dramatu.
- Niech się pani uspokoi. Dzieci patrzą – Upomniał kobietę jakiś przechodzień
Ania na słowo „dzieci” dostała jakiejś obsesji. Zaczęła biegać po parku krzycząc:, „ Dlaczego wy macie dzieci, a ja nie?”, „ Zobaczycie, że je wam zabiorę”
Po 15 minutach krzyków przyjechała policja.
- Co pani do jasnej cholery wyprawia? – Powiedział donośnie policjant

Dziewczyna opamiętała się i spuściła głowę. Trudno jej było się powstrzymać, ale dopiero teraz dotarło do niej, że zachowuje się jak jakaś wariatka.
- Przepraszam, ale....ale ja już nie wytrzymam – wybuchła płaczem kobieta
***
Ania otworzyła znużone oczy.
- Gdzie ja jestem? – Krzyknęła rozglądając się
Wokół niej znajdowały się białe ściany i niczego więcej tam nie było. Znajdowała się w dziwnym pomieszczeniu bez drzwi i żadnych obiektów po za żelaznym łóżkiem, na którym spała.
- Gdzie ja jestem? – Powtórzyła ze złością

Zaczęła uderzać w ściany pięściami i wołać „POMOCY”.
W pewnym momencie „kawałek ściany” otworzył się i do pomieszczenia weszła kobieta ubrana w biały fartuch.
- Kim pani jest? – Zapytała lekko przestraszona Ania
- Nazywam się Zofia Morszczuk i jestem psychiatrą. – Powiedziała spokojnym głosem kobieta
Ania zamknęła oczy. Zaczęła sobie wszystko przypominać. Cały wczorajszy dzień. Była w szpitalu. Szpitalu psychiatrycznym. Wiedziała jedno. Musiała się stąd jak najszybciej wydostać. Dopiero tu mogła zwariować.
- Czy mogę już sobie iść? – Zapytała potulnie dziewczyna
Zofia podrapała się po brodzie.
- Tylko w przypadku, jeśli ktoś się po ciebie zgłosi drogie dziecko. – Odpowiedziała ironicznie
- Ale ja jestem pełnoletnia!! Mam prawo sama o sobie decydować!! Wychodzę! Natychmiast!!!! – Wykrzykiwała Ania z ogromną złością – PANI NIE ROZUMIE!!! PANI NIC NIE ROZUMIE!!
Zapadła głucha cisza... Pani Morszczuk zastanawiała się. Dobrze znała historię tej dziewczyny
- Może porozmawiamy? Proszę. To nam obydwu dobrze zrobi – Zaproponowała
Ania zgodziła się... Nie miała za bardzo innego wyjścia.
Prawdę mówiąc ta „rozmowa” nie wiele dała. Dziewczyna jeszcze bardziej utwierdziła się w przekonaniu, że zostało jej jedno jedyne wyjście...
- Tym razem mi się uda – powiedziała wychodząc ze szpitala
__________________________________________________ _
CDN
Co ma zamiar zrobić Ania?
Czy dziewczyna wróci do domu?
Czy pogodzi się ze śmiercią córeczki?
To i więcej w następnym odcinku Już wkrótce!!!