Temat: The Book
View Single Post
stare 10.11.2005, 20:38   #4
Incognito
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Ech, daje odcinek, mimo Waszej ignorancji -.- Sorx za fatalne tekstury ubran, ale grafika mi się skopała

A, i kochana Oazowiczka zrecenzjowała mi fs, i to jak świetnie
http://members.lycos.co.uk/viggo/articles.php?id=49

---

Gab oraz Tom powolnym krokiem odeszli z cmentarza. Dębową trumnę opuszczano do grobu. Niebo było pochmurne, co jakiś czas uraniając łezkę, która natychmiast spadała na ziemię...Minęli kolejne kilka nagrobków. Alisha Silvers, Max Darkey, Millie Welling...mijali wyryte w kamieniu nazwiska tych, którym nigdy już nie było dane pójść do sklepu, obejrzeć telewizji...Wszędzie panował ponury nastrój. W którymś momencie grobową ciszę przerwała Gab:
- Nie udało nam się...A on wciąż jest na wolności - mówiła cicho, ochrypłym głosem. Po chwili Tom odpowiedział:
- Czyli mamy seryjnego zabójcę. Trzeba będzie ostrzec ludzi..
- Rewizja mieszkania...Też by się przydała...
Szli dalej. W końcu doszli do smutnej, szarej drogi i wsiedli do radiowozu. Odjechali, mijając różnych ludzi, których życie wogóle się nie zmieniło.
- Wiemy tylko, że nie był on zaplanowaną ofiarą - mówił Tom, skręcając w Trent Av.
- Taa...Ta Lindsay była roztrzęsiona. Dobrze, że przyznano jej ochronę. Trzeba ją przesłuchać. Zanim dojechali do Posterunku, zapadł zmrok. Zaparkowali radiowóz na tylnym parkingu, po czym udali się do budynku, gdzie miała czekać Lindsay.

* * *

Eveline otworzyła oczy. Odruchowo spojrzała na swój stary zegarek Casio, który wskazywał godzinę 22:10. Niemożliwe.
- Co?! - krzyknęła. Mogła spać aż całą dobę? Po Marku wciąż nie było śladu. Jedynie jego sportowe buty, leżały w przedpokoju, niedbale rzucone. Kobieta cicho westchnęła i założyła okulary. Powolnym krokiem ruszyła do komputera, by zacząć pisać dalszy ciąg książki. Gdy chciała usiąść na starym krześle przed biurkiem, poczuła mocny, kłujący ból w klatce piersiowej. Syknęła cicho zginając się w pół. Ból ustąpił, pozostawiając po sobie jedynie przyspieszony puls.

- Kiedy to się skończy...Miało ustąpić już dawno... - szepnęła. Po dłuższej chwili uruchomiła komputer, otworzyła swoją partycję o nazwie Ivy. Co za kretyńska nazwa. Powinna ją wreszcie zmienić. Jej pseudonim z ogólniaka...Tak, pamiętała te czasy, beztroskie imprezy...Minęło, cóż. Otwierając moje dokumenty Eve zdenerwowała się nieco. Gdzie plik Vanessa? Kursor myszy błskawicznie przekierowała do paska start. Natychmiast znalazła 'Wyszukaj', po czym jej smukłe palce przeskakiwały po klawiszach klawiatury, wpisując: "Vanessa.rtf".

Komputer zaczął cicho buczeć. Po kilku chwilach pojawił się napis: "Nie znaleziono pliku". Szlag. A kopie?! Też ich nie było. Eve niemalże wystrzeliła z krzesła, ruszając ku starej komodzie. Muszą tu być...Nie było. Nie było kartek książki. Co jakiś czas je drukowała, na wypadek, gdyby jeden z tych wrednych wirusów wyczyścił dysk C. Nie było niczego. Ani śladu po Vanessie.

* * *

- Hehe - zaśmiał się Harry.

- Co jest? - zapytał Jerk. Był wysokim, silnym murzynem. Goryl znacznie mniejszego i słabszego Harry'ego.
- Patrz jak panikuje - powiedział złośliwie wlepiając oczy w ekran jednego z dwóch komputerów. Pokazywał on obraz spod biurka Eveline. Kobieta była dobrze widoczna. - Oho, podchodzi do kompa.
Oboje podeszli do drugiego komputera. Myszka przesuwała się chaotycznie, penetrując foldery peceta.
- Powiedz mi jeszcze raz - zaczął murzyn - jak to zrobiles że widzimy co ona robi?

- Widzisz to? - wskazał palcem na niewielkie, pudłowate urządzenie w rogu pokoju. - Dzięki temu. Dobrze, że Jim skutecznie pozbawił ją tekstów. Zmienimy trochę te pliki, no i zgłosimy to policji. Za pomoc zgarniemy niezłą sumkę.
Idealny plan.

* * *

Dwie osoby siedziały w białym pomieszczeniu z lustrem. Tak naprawdę była to jednak szyba. Po drugiej stronie siedział Tom i kilka innych osób. Wszystko widzieli i słyszeli.
- Szczerze? Myślę, że to Mark - skwitowała krótko, co jakiś czas maltretując bransoletkę na nadgarstku.

- Mhm.
- Tylko on poza Eve ma dostęp do komputera. A Eve...to nie mogłaby być ona. Bardzo kochała matkę...Ona nie potrafi tak udawać..To nie może być ona.
Zapadła cisza, przerywana co jakiś czas nerwowym stukaniem o stół.

Po drugiej stronie do pokoju wszedł młody policjant. Podszedł do Toma i podał mu kilka kartek A4 spiętych spinaczem. Jego niebieskie oczy szybko 'przeskakiwały' ze słowa na słowo, ze zdania na zdanie.
- Rany... - szepnął i puknął lekko w szybkę. Gab wyszła z bliźniaczego pomieszczenia, zostawiając Lindsay samą.
- Co jest?
- Spójrz - wskazał na tekst. - Jej książki..."Noc upiora", "Ani Słowa", "Dom nad Przepaścią" oraz "Najgorszy Strach" są DOKŁADNYMI opisami zabójstw ee...Vanessy Silverstone.Są w nich nawet informacje dostępne tylko dla FBI.
- O Boże...Jak to możliwe? Przecież...Nie, to się nie trzyma kupy - wplotła dłonie we włosy. - Bezsens totalny. I..co robimy?
- Nie mamy wyjścia. Musimy zrobić rewizję.

* * *

Mark wsunął się do mieszkania. Eveline natychmiast, ciężkim krokiem podeszła do mężczyzny. Stanęła krok od niego, nachyliła swą twarz ku jego twarzy i syknęła przenikliwie:
- Coś ty zrobił z książką...
- Ja? Nie było mnie cały dzień. Byłem u siebie - odpowiedział zdezorientowany.

- Taak? No ciekawe. A może byłeś tu w nocy? Musiałeś być. W kącie stoją twoje poprzednie buty. Te, które miałeś zanim zasnęłam.
- Zanim wyszedłem zmieniłem buty - odparł spokojnie. - I nie było mnie tu potem. Dopiero teraz.
Zapanowała cisza, krępująca dla obu 'stron'. Kobieta westchnęła cicho. Nagle zabrzmiał wysoki dźwięk dzwonka, zawsze irytujący Marka. Mężczyzna podszedł do drzwi i otworzył je. Ku jego zdziwieniu, ujrzał dwójkę policjantów. Gabriel machała jakimś papierem.
- Nakaz rewizji - powiedziała spokojnie, patrząc przenikliwie na mężczyznę.
- J-jak to?
- Tak to. Przepuść nas.

---

W następnym odcinku:
- Czemu Eveline bolało serce?
- Co wykaże rewizja mieszkania?
- Czy będą następne ofiary?
- Co z Vanessą Silverstone?

Ostatnio edytowane przez Puvix'L : 21.11.2005 - 14:32
  Odpowiedź z Cytatem