Temat: Dom Wariatów
View Single Post
stare 19.12.2005, 18:02   #1
nossace
 
Avatar nossace
 
Zarejestrowany: 14.09.2003
Skąd: mars landing party
Płeć: Kobieta
Postów: 685
Reputacja: 10
Domyślnie

Nowy odcinek Zmieniłam obrazek Lynn na początku. Mam nadzieję że jest lepszy. I jest zdjęcie Sue



„Dom Wariatów” – odcinek drugi – „Kto tu jest wariatem?”
Przed oczami Lynn stanął dziwaczny i raczej trudny do opisania dom. Swoim kształtem przypominał dwa złączone jabłka. A kolory zwalały na kolana. Róż, błękit, zielen i fiolet. Dziewczyna miała nadzieję, że to jednak nie ten dom. Niestety samochód zaczął zwalniać. Aż wreszcie mama nadepnęła na pedał hamulca.
- Dobra dziewczynki wychodzimy – powiedziała patrząc z odrazą na dom – Weźcie swoje bagaże.
Lynn wstała z fotela. Rozprostowała się i przeszła na tył samochodu żeby wyjąć bagaże. Wzięła swoją walizkę do rąk i ruszyła do przodu. Przeszła przez furtkę i stanęła na płytkach prowadzących do domu. Przystanęła na chwilę.

Nie mogła uwierzyć, że zaraz ujrzy swoją babcię.
- Lynn nie rób korku – powiedziała zła Sue trzymając w dwóch rękach dużą walizkę.
Lynn spojrzała się z politowaniem na siostrę. Jednak doszła do wniosku, że nie będzie komentować. Przeszła kilka kroków i stanęła przed drzwiami.
- No dzwoń. – powiedziała do niej siostra na widok jej zmieszanej miny.
- Ty się dzisiaj prosisz… - odpowiedziała jej Lynn zaciskając pięść.
- Dziewczynki odsuńcie się, zadzwonię! – powiedziała rozpychając się mama i naciskając niepewnie dzwonek, ozdobiony dwoma różowymi w jaskrawo zielone paseczki kaczuszkami.
Lynn usłyszała stukanie korków i serce podskoczyło jej do gardła.
-Oj kógóś ja widzę!? – przed oczami Lynn stanęła staruszka z włosami upiętymi w kitkę.

Na jej chuderlawym ciele spoczywało ostre niebieskie wdzianko. Miała dosyć dziwny makijaż. Kolorowy cień do powiek i czerwona szminka – Moje nusię i córusię! – rzuciła się na Lynn i przytuliła ją tak, aż nastolatce zabrakło tchu – witam was w moim kochanym i przytulnym domku! Ale co tak późno? Reszta rodzinki już dawno jest! – spytała się z zmartwioną miną.
- Były korki. – skłamała mama Lynn.
- Och te korki to straszna rzecz! Mo!. – odpowiedziała szybko, kładąc wyraźny nacisk na słowa „korki”. Lynn spojrzała z trochę dziwną miną na nią. „Co miało oznaczać to Mo?” – pomyślała, ale mama już sama udzieliła jej odpowiedzi.
- Mamo… - powiedziała z trudem – Ile razy mam powtarzać żebyś nie nazywała mnie Mo. Jestem Maureen. – dopowiedziała z złością.
- Ale Mo brzmi tak słodko… - odpowiedziała jej babcia z niewinnym uśmieszkiem.
- Dla sześcioletniej dziewczynki może i tak, ale nie dla czterdziestolatki.
- No dobrze Mo. – uparcie ciągnęła dalej staruszka – Wchodzimy!
Lynn zastanawiała się czy chcę tam wejść. Z zewnątrz dom odstraszał i bała się pomyśleć, jak wygląda w środku. Uznała jednak, że nieładnie jest stać na dworze i weszła do środka.
To co zobaczyła poraziło jej oczy w nieopisalny sposób. Wiedziała, że są gusta i guściki. Ale kto o zdrowych zmysłach łączy ze sobą takie kolory? Była to jadalnia. Na podłodze spoczywały piękne, jaskrawo czerwona wykładzina, a pod stołem niebieski dywan. Na ścianach widniała tapeta koloru ciemnej zieleni. Na stole był obrus koloru zielonego z czerwonym paskiem u dołu. A dookoła poustawiane były krzesła z fioletowym obiciem i z rombami na oparciu. Na tych krzesłach siedziała trójka młodych osób.

Dwie kobiety i jeden mężczyzna. Jedna z przedstawicielek płci pięknej miała włosy upięta w dziwny koczek z boku głowy, na sobie miała brązową spódnicę do kolan i krótką, różową bluzkę.

Naprzeciwko niej siedziała, wyglądająca na trochę starszą kobieta w rozpuszczonych włosach sięgających do ramion. Była ubrana w dżinsowe rybaczki, buty na korku i długą bluzkę na ramiączkach.

Mężczyzna siedział do Lynn tyłem więc nie mogła przyjrzeć się jego twarzy. Miał jednak na sobie czapkę, czarne spodnie i sportową, czarną bluzkę.
- Patrzcie kto przyśedł – powiedziała sepleniąc babcia. Kobiety siedzące przy stole odwróciły się i uśmiechnęły się. Jedna sztucznie, druga dosyć sympatycznie. Mężczyzna jednak nie odwrócił się.
- Siadajcie moje drogie – powiedziała staruszka miłym gestem pokazując krzesła – Ja sobie postoję.
Lynn przeszła parę kroków i usadowiła się na krześle. Dopiero teraz mężczyzna na nią spojrzał. Nastolatkę przeszedł zimny dreszcz. Jego oczy były koloru, świeżego turkusu. Lynn miała nadzieję, że to szkła kontaktowe.

- Chciałabym powitać moją całą rodzinkę! – staruszka uśmiechnęła się i spojrzała na wszystkich swoich gości – Witajcie!!!


________
Jakaś literówka? PISZ!!! Babcia tak specjalnie mówi
Dopiero w następnym odcinku będzie się działo coś ciekawszego.
__________________


last summer you asked me if i loved you enough to give up writing.

now i can finally call myself a poet.


Ostatnio edytowane przez Lincia : 19.12.2005 - 19:09
nossace jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.