View Single Post
stare 22.12.2005, 20:17   #1128
Cocaine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

OOo. ładne. Ciekawe zong. Tak trzymaj!!

Odcinek 2
Lea zeszła na dół i spojrzała na mamę. Wyglądała na zmęczoną. Stała przy patelni, przewracając na niej leniwie sześć jajek sadzonych, dla całej rodziny. Dla nich - dwójki, i dla czwórki ich, dziewcząt. Najstarszej, niespełna dwudziestoletniej Natalii, młodszej, Lei, oraz dwóm młodym smarkulom - które miały po jedenaście lat, a tupet godny trzydziestolatki - Marcie i Idzie. Ida urodziła się praktycznie jako najmłodsza z rodziny, pomimo, że w jej i Marty książeczce zdrowia widniała ta sama urodzenia minutnik w przypadku Idy przesunął się kilka minut w przód i w ten oto sposób dziewczę było tak zwanym Albercikiem, rozpieszczanym przez całą rodzinę na równi z Martą.
- Może Ci pomogę? - zapytała z chęcią Lea. Wspólny wyjazd na święta do Paryża kosztował ich wiele sił.
- Pewnie. Gdzie tato? - zapytała mama pytająco Natalię.
- Newtonie nasz domowy, mama Cię o coś pyta. - szepnęła jej do ucha życzliwie Lea i wyciągnęła z szafki sześć kubków w kropki namaziane pędzelkiem.
- Ach tak, mówił, że wróci koło ósmej.
- Ciekawe. Jest wpół do dziewiątej. - powiedziała mama i wyciągnęła z kieszeni swojskiego dresu rozkładany telefon. Wykonała kilka pstryknięć i przyłożyła słuchawkę do ucha przyciskając ją ramieniem.
- Halo? tak? Już jedziesz? Jajka czekają. Tak, ja też. pa. Pa. - powtórzyła dwa razy pożegnanie mama i wyłożyła jajka na pięć identycznych niebieskich talerzyków.
- Marta i Ida, macie wczesniej. Zanim zjecie dziewczyny dostaną zadanie bojowe - sprawdzić, czy wszystkie okna są pozamykane. Natalio, proszę Cię, weź szybki prysznic i obudź się nareszcie. - powiedziała gniewnie mama i odmierzyła kropelki nasercowe wlewając je do gorącej herbaty.
- Natalia, proszę Cię, co Cię gnębi. - powiedziała tuż za drzwiami Lea i objęła siostrę.
- Nic, w czym mogłabyś mi pomóc. - odparła efektywnie Natalia i trzasnęła drzwiami od łazienki. Zdziwiona Lea przeszła po domu, pozamykała okna i wróciła do kuchni. Smarkate, udając pociąg udały się do swojego pokoju.
- Co ją gryzie. - szepnęła mama skubiąc lakier z paznokci.
- Nie mam pojęcia. Ale na pewno nie jest to sytuacja normalna. Natalia przecież na codzień nie jest osobą, która jest osowiała i zła z byle powodu. - wytłumaczyła prędko Lea próbując odwrócić uwagę mamy od trudnego tematu.
- Masz tu kolację. Zjedz ją, wykąp się i połóż się spać. Jutro ciężki dzień... - powiedziała i z majestatycznym spokojem nałożyła córce jajko. Po chwili trzasnęły drzwi wejściowe. Ojciec wszedł, roześmiany, lekko przysypany śniegiem. Natychmiast objął mamę..
- Kochanie, co jest. - zapytał zasiadając do stołu. Jak zwykle najpierw pociągnął solidnego łyka herbaty, dopiero potem zjadł jajko.
- Nic.. Natalka jest jakaś dziwna. Ona chyba nie cieszy się na ten wyjazd. - powiedziała ze smutkiem matka i oparła głowę o żółtą szafkę z talerzami.
- Chodźmy do sypialni. To ci dobrze zrobi. - powiedział ojciec i zabral ją, obejmując ramieniem i prowadząc po schodach. Lea dobrze to widziała, obserwując rodziców ze schodów na swoim poziomie. Po chwili z drzwi łazienki wyłoniła się blada Natalia.
- Co ci jest?- zapytała zdziwiona Lea patrząc na siostrę.
- Nic. zostaw mnie, proszę. - powiedziała cierpko Natalka i znkinęła w drzwiach swojego pokoju. Lea wyciągnęła z szafki ręcznik i koszulę nocną, po czym poszła się wykąpać. Woda pełna była piany, kiedy Lea weszła do łazienki i zakręciła kurek z ciepłą wodą. Przejechała palcem po pianie i powąchała ją. Świeży zapach mandarynki zawsze działał na nią kojąco. Zanurzyła stopę w wodzie, kiedy mydło wyślizgnęło jej się z ręki i powędrowało po kafelkach w okolice kosza na śmieci pod umywalką. Dziewczyna na kolanach więc przeszła ostrożnie po lodowatej posadzce do kosza i wzięła je, ale coś wcześniej ją zaciekawiło. Z kosza wystawała mała, niepozorna pałeczka. Pociągnęła za nią. Wyskoczyło za nią parę papierków. Na samym nagłówku widniał napis... Pre-Test. Test ciążowy. A pod spodem oznaczenia, a na pałeczce dwie kreski. Wiedziała, co się dzieje. Natalia więc spodziewa się dziecka. Woda była zimna, kiedy weszła do wanny i cała zanurzyła swe osiemnastoletnie jestestwo. Wysuszyła włosy za pomocą składanej suszarki i wróciła do pokoju. Odrzuciła narzutę z łóżka, przetrzepała jeszcze raz poduszki i opadła na nie teatralnym gestem. Jak zwykle, zapach terpentyny kołysał ją do snu. Pełna dobrych intencji niczym beczka napełniona świetnym nastrojem usnęła. Spokojnie, majestatycznie. Smarkate też spały. Ida, jak zwykle rozkopana i uśmiechnięta od ucha do ucha, Marta z tą swoją tejmniczością. I skulona we własnych kłopotach biedna Natalka, obejmujący się rodzice. Miłość i czułość. I jutrzejsza podróż do Paryża.
  Odpowiedź z Cytatem