View Single Post
stare 30.12.2005, 14:42   #3
T42
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odcinek 3 : Madame Izabela


- Jeszcze się zastanawiasz?

Głos, który usłyszała Jolka, wyrwał ją ze snu. Jeszcze z zamkniętymi oczami próbowała sobie przypomnieć gdzie jest... Widocznie przysnęła na fotelu w zapleczu. No tak – przecież Lola nie przyniosła jej kawy. Wyciągnęła się na fotelu i otworzyła oczy. Było ciemno, jedynie przez małe okienko pod sufitem prześwitywała delikatna smuga księżycowego światła. Jolanta podążała wzrokiem po oświetlonej linii, zauważyła jakąś książkę



- Ojej, mój stary album – podeszła do stolika, na którym leżał. Przesunęła palcem po zimnych, metalowych brzegach starej rodzinnej pamiątki. Teraz na okładce widniały esy-floresy, które zrobiła kobieta „czyszcząc” ją z kurzu. Otrzepała dłonie o kostium. – Skąd on tutaj się wziął? Gdzie fotel? – nagle odkryła jego zniknięcie.

W pomieszczeniu panowała cisza. Nagle dało się słyszeć odgłos potarcia zapałki o siarkę. Ktoś zapalił świecę, która oświetliła część pomieszczenia. Migający płomyczek ukazał bladą twarzyczkę.



- To są problemy? – ten sam głos, co poprzednio, przerwał nieprzyjemną ciszę – A ty się zastanawiasz, czym na nie zasłużyłaś? Zabawne. – biała postać zakpiła z Jolanty

- Kto ty niby jesteś? – głos szatynki był oschły i nieprzyjemny, ale dało się usłyszeć w nim odrobinę strachu i niepewności.

- Koleżanka po fachu. Madame Izabela, jak mówili, przyszłam przypomnieć ci, po co tu jesteś.

- No, po co… I niby gdzie?

- Na świecie, ogólnie mówiąc. Nie, nie znajdziesz tu włącznika światła – powiedziała biała postać widząc, że Jolanta błądzi ręką po ścianie. Klasnęła w dłonie, pokój oświetlił się. Jolka zasłoniła oczy ręką, przyzwyczaiła się już do ciemności, a nagłe włączenie światła wydawało jej się okrutne. Zabrała dłonie i zobaczyła jasną postać w białej sukience, dosyć ekstrawaganckiej, pomyślała, wypełniała ona swoją aurą prawie całe pomieszczenie. A pokój był ogromny, jasny jak ona, pusty i prosty. W kącie, koło okna stała szafka, na niej album, z drugiej strony niski stolik i 2 fotele. Na jednym z nich usadowiła się Izabela, na drugi wskazała ręką, jakby mówiła „usiądź obok mnie”. Szatynka stała dalej w swoim miejscu.

- Madame Izabela nic mi nie mówi. Któż ty?

- Świąteczny anioł, delikatna Śnieżynka, prezent mam dla ciebie. Usiądź.

Jola wyczuła rozkaz w jej głosie, posłusznie usiadła, mówiła dalej:
- Ha, ja tam w bajki nie wierzę, za stara jestem.



- Racja, nie jesteś już młoda, Jolu. Teraz przemysł kosmetyczny ruszył do przodu – liftingi, kremy nawilżające, ściągacze skóry… Wszystko może sprawić, że kobieta wydaje się zgrabniejsza, piękniejsza, a co za tym idzie - młodsza… Ale widzisz te kurze łapki wokół twoich oczu? Policzki, też straciły gładkość – są szorstkie, nieprzyjemne w dotyku – anielica wyciągnęła dłoń, pogładziła ją po twarzy. Jola w geście obronnym odsunęła się od niej, podniosła rękę i dotknęła swojej skóry.

- Do czego więc zmierzasz?

- Chcę ci uświadomić, że nie jesteś już nastolatką, podlotkiem. Baba z 40 na karku powinna dobrze wiedzieć, czego chce w życiu. Ba! Już dawno powinna działać w tym kierunku. Za jakiś czas kopniesz w kalendarz, wiesz przecież, jak nałogi przyspieszają śmierć, i nawet nie będzie kto miał po tobie płakać. Andrzej, Karol, Mateusz… Ilu ich było w Twoim życiu? A Ilu odrzuciłaś?

Nie pamiętała. Wiedziała tylko, że w okresie, gdy wszyscy chłopcy zaczęli się w niej kochać, ona w głowie miała tylko jednego. Wojtkowi jednak nie podobała się Jola. Spędzał czas razem z Wiolettą, to oni zostali wybrani królem i królową balu karnawałowego w ich internacie. Oni uciekali z lekcji i chodzili do parku na romantyczne zimowe spacerki. Oni pasowali do siebie idealnie. Jednak Wiola tego nie doceniała, w Marcu poznała innego chłopaka. I znów seria ucieczek z lekcji, tym razem do różnych miejskich barów.



Wojtek był inny niż reszta chłopców, o wiele dojrzalszy i w pewien sposób oryginalny… Zawsze miał własne zdanie i nie bał się do przedstawić innym. Tak jak Wiolka kochał zwierzęta – był wegetarianinem, udzielał się w wielu akcjach, popierał dermatologiczne testowanie kosmetyków. Może właśnie to, na jakiś czas połączyło tych dwoje? Po rozstaniu zmienił się. Już nie taki otwarty jak kiedyś, cichy, tajemniczy szlajał się wieczorami przy miejscowym klubie. Zaczął pić, wydalono go ze szkoły – więcej już go Jolka nie widziała.

- Wiem, co myślisz – mruknęła Iza – trzeba było działać, byś go zdobyła. Zresztą Wiolka była podatna na twoje racje, gdybyś powiedziała, że masz go na oku, to oddałaby ci chłopa. A nawet sama mu podpowiedziała, że warto się tobą zająć. Dziwna wtedy byłaś.

- Głupia i niedopowiedziana. Nie nadawałam się do tego, nie umiałam powiedzieć Wiolce, co czuję. Ona.. Wydawało mi się, że jest ważniejsza niż ja. Zawsze byłam w cieniu, odrzucona przez innych, często nawet przez nią samą.



- A teraz już nie czujesz tego. Przed nikim w zasadzie. Ty jesteś ważna, twoje zachcianki są ważne, twoja kasa, twój sklep. Egoistka.

Jola milczała. Czy naprawdę tak się zmieniła od tego czasu? Nawet nie zdawała sobie sprawy, co przez to się stało. Nagle album sam otworzył się, przewróciło się kilka kartek, wypadło jedno zdjęcie.

- Twój ojciec.

- Faceci to świnie – z oczu szatynki potoczyło się kilka błyszczących kropli – a on… A on największa.

- Alkohol robi swoje. Zniszczył jego uczucia. Złą miałaś rodzinę, prawda?

- Matka umarła, gdy zdobyłam stypendium do szkoły prywatnej. Ludzie mówili, że on – zawahała się – ją zabił. Nie wierzyłam w to wtedy. Bił nas, poniżał, to było straszne, ale w głębi duszy wierzyłam, że kryje się w nim ktoś dobry i kochany. Dopiero później zwątpiłam.

- Wiesz, gdzie teraz jest Miłosz? Co się z nim dzieje?

[IMG]http://************/jfygj8.jpg[/IMG]

Jolanta przecząco pokiwała głową. Nie wiedziała o nim nic od czasu, gdy pojechała do internatu. Nagle album otworzył się na środku, przeleciało przed nią kilka zdjęć jej butiku, fotografie, które robiła do nowego paszportu… Nagle ukazały się zdjęcia starszego mężczyzny siedzącego samotnie przy stole. W szybie odbijały się lampki zawieszone na ścianie. Osoba ta była wpatrzona w jeden punkt. Jolanta nie mogła określić gdzie patrzy, ale w jego wzroku dostrzegła smutek i zadumę.



- To on?

Anielica nic nie powiedziała, tym razem sama wzięła album w dłonie, przewróciła kartkę i pokazała następne zdjęcie.
Ukazywało małą, starą chatkę w obrzeżach miasta. Każdy wiedział gdzie się ona znajduje – to był najbardziej zniszczony dom w okolicy. Zresztą jedyny, jaki stał na ulicy Cmentarnej. Domek obrastały stare spróchniałe drzewa, krzaki. W dali dało się zauważać nagrobki i krzyże. To jest najstarszy cmentarz w miasteczku. Nikt już tam nie zagląda - widać rodziny osób tam pochowanych również nie żyją, lub zapomniały o swoich bliższych i dalszych korzeniach.

- Tu mieszka Leokadia.

- W tej chacie? Lola zajmuje ten dom? Ludzie mówią, że jest opuszczony… A te zabite okna? Jak można tam mieszkać? – Jolanta zasmuciła się. Nie spodziewała się, że jej pracownicy mają takie zdezelowane mieszkania. Rzeczywiście – Leokadia miała minimalną pensję. Ledwo, co jej wystarczało na wykarmienie syna i kupienie środków czystości. Jakub był chorowitym dzieckiem, ciągle chodził zasmarkany. Teraz zachorował na anginę. Leżał w łóżku, a jego matka delikatnie gładziła go po policzku. Modliła się, by wyzdrowiał jak najszybciej. Podała mu gorący kompot z suszonych owoców oraz kanapkę z tuńczykiem. „To nasza mała wigilia, kochanie” wyszeptała i pocałowała go w policzek.

[IMG]http://************/jfyglz.jpg[/IMG]

Jola widząc te zdjęcia wzruszyła się. Ta atmosfera w ich domu, mimo wszystkie niedogodności, była taka świąteczna, rodzinna i ciepła.
Teraz Izabela pokazała zdjęcia samego cmentarza. Kilka zdjęć poszczególnych tablic nagrobnych. W Jolancie obudziła się potrzeba znalezienia mogiły Jowity. W końcu to dzięki niej dorobiła się takiej fortuny.

- Możesz sprawić, że te Święta Bożego Narodzenia spędzisz najlepiej jak potrafisz. Wystarczy się tylko postarać.


---
Edit: Zdjęcie już poprawione, przepraszam za pomyłkę ;-)

Ostatnio edytowane przez T42 : 30.12.2005 - 16:44
  Odpowiedź z Cytatem