Odcinek 5 "Dwie córeczki i mama"

Spędzałam całe dnie na opiekowaniu sie Adriann i na dekoracji domu.Pokój Adriann
był ciemny i ponury,wiec zaoferowałam jej szcześliwie wyglądający
zestaw dla maleństwa co podkreślało jej osobowość.Wyglądało na to ,że pokój
sie jej podobał co dało mi troche szczęścia.Dawała mi ona nadzieje a ja za to ją bardzo kochałam

Robiłam kasze dla własnej siebie mogłam to robic.Nie teskniłam za Don'em
już.Czułam się wolna i prawdziwie szczęśliwa teraz i ostatni raz czułam się tak kiedy
urodziłam Adriann.
Uśmiechnełam się i pomyślałam że może Dona już w moim sercu nie ma ale przecież
nie mogłam być samotna do końca życia.Pomyślałam że nowa miłość kiedyś sie pojawi.. pewnego dnia.

Gdy już poprzątałam po śniadaniu.Udałam się na góre by wykompać moją
córeczke.Gaworzyła i się chichotała przy czym pluskała się w wodzie.Próbowałam
rozmawiać z nią i się uśmiechałam jednak wiedziałam że dziś jest jakaś inna.
Zastanawiałam się z kąd ona bierze tą energie do życia.

Przebrałam ją i wsadziłam spowrotem do kołyski jednak w tym samym czasie dostałam
skurczów.Pognałam natychmiastowo do łazienki i zwymiotowałam.Spjrzałam
na dół i ujrzałam rozlaną wode.Zaczełam panikować i zastanawiać się kto pierwszy zadzwoni.
*Kaczowatym krokiem udałam się do telefonu i znerwów zaczełam wykręcać numer Don'a
i wtedy nagle trzasnełam telefonem."Co ja robie?!" Szybko zadzwoiniłam do taty a on
przybiegł mi z pomocą.

Pare dni później,Urodziłam zdrową i piekną dziewczynke.zdecydowałam,że nazwe ją Annabella
wyłdużona forma po mamie.Przeniosłam Adriann do innego pokoju a Annabelle zostawiłam w pokoju
siostry.Wiem że miałam się opiekować dwoma dziewczynkami i czułam tą odpowiedzialność,ale też
czułam się samotnie.

Miesiące mijały i Adriann rosła i rosła.Było zabawnie przyglądać się jej dojrzewaniu i integować
ją z jej młodszą siostrą.Czułam antagonizm do Dona.On wybrał już dawno temu ,że nie będzie małą
częscia życia tych dzieci.Nawet nie zadzwonił ani nie przyjechał by zobaczyć Annabelle.
Wiedziałam ,że musze czynić dwie role w rodzinie-Być mamą i tatą.

Położyłam Adriann do kołyski i wyszłam z domu po poaranną gazete.Nagle zatrzymałam się w połowie drogi
gdy zobaczyłam obcego faceta który spoglądał na mój dom.Nagle spojrzał na mnie i na dom
a następnie jego wzrok skierował sie na ziemie.
Było coś w nim to było coś takiego rodzinnego.Podniosłam gazete i ruszyłam do furtki.

Otworzyłam ją i nerwowo wyrzuciłam gazete do śmietnika.Gdy tak popatrzyłam z bliska
wyglądał jeszcze bardziej rodzinnie.Zamachał mi przed oczyma i przedstawił się jako Kyle Odprysk.
Jak się okazało był to mój nowy sąsiad mieszkający zaraz za zakrętem.Rozglądał się po okolicy aż
zaobaczył mój dom i zaczoł go podziwiać.
Zatkało mnie, przypomiałam sobie coś.No tak Kyle chodziłam z nim do liceum.Powiedziałam mu to..On się uśmiechnoł
i powiedział to ty Cassandra?.Nie widzieliśmy się przezież od lat.

Zaprosiłam go do domu by zobaczył dom od wewnątrz,zgodził się.Rozmawialiśmy długo o naszych pociechach i o tym co
robiliśmy po szkole.Jak sie okazało wyjechał od do Werony i studiował biznes.Odrazu poczułam zazdrość,bardzo bym chciała
dostać taką szance od losu by studiować.Kayl był nadzwyczaj miły i ciepły.Spostrzegłam się jaka dobra i naturalna wieź jest miedzy nami.

Zaprosiłam go do Salonu,usiedliśmy i nadal gadaliśmy o głupotach.Jak się okazało miał on żone która nazywała się Laura i z nią miał dziecko-Kasie.
Katarzynka była jego jedynym dzieckiem.Miała 8 lat i była podobno bardzo dociekliwym,żeby nie powiedzieć wścipskim dzieckiem.Przeprowadzili się do
Miłowa dlatego że córka Kayla dostała się doj Miłowskiej najlepszej prywatnej szkoły.
Kayl był bardzo niezwykły i *altruistyczny.Polubiłam go bardzo.I zawadałam sobie w kółko to pytanie"Czemu nie zauważyłam go wcześniej w liceum?"
Objaśnienia:
"*Kaczowatym krokiem"-potocznie nazywa się tak kroki kobiety w ciąży
"*altruistyczny"-Przeciwność Egoisty