OOOO_OOOOO Patrzcie nowy odcinek! Przepraszam za taką przerwę. Byłam zajęta nauką i robieniem ciucha pasterki.
„Dom Wariatów” – odcinek czwarty – "Pamiętnik wariatki”
Lynn rozejrzała się dookoła. Wiedziała, że nieładnie jest czytać cudze zapiski. Jednak również wiedziała, że nikt kogo dzisiaj spotkała ani żadna ze znanych jej osób nie nazywa się „Sherie”. Całą swoją wolą próbowała odłożyć pamiętnik do skrytki w książce. Jednakże nie potrafiła. Ciekawość zawsze była jej słabą stroną. Otworzyła na pierwszej stronie maleńkiej książeczki. Był na niej rysunek ośmio-dziewięciolatki. Przedstawiający domek i dwa drzewka. Był podpisany: "Pamiętnik Sherie Bonnet”. Lynn przewróciła na następną stronę.

Była na niej pierwsza notatka, napisana pismem dziecka, które niedawno pojęło tajniki pisania..
„15 listopad 1982r.
Drogi pamiętniczku…
Nie wiem co mi odbiło, że zaczęłam pisać pamiętnik. Muszę jednak komuś się wyżalić. A niestety nie mam nikogo zaufanego. Dzisiaj znowu byłam w szkole. A dziewczyny znowu mnie wyśmiewały. Nie lubię ich. No i znowu mama na mnie nakrzyczała. Sama nie wiem dlaczego. Ona zawsze na mnie krzyczy. Dzisiaj jadłam spokojnie obiad. I przewróciłam szklankę z kompotem. Każdemu się może zdarzyć. A ona zaczęła krzyczeć. Mówiła bardzo brzydkie rzeczy. Że jestem w tym domu niepotrzebna i że nigdy nie powinnam się narodzić. Kazała mi iść do swojego pokoju. Nie dojadłam do końca obiadu. I jestem strasznie głodna. Na szczęście mój kochany braciszek coś mi przyniesie.
Do widzenia pamiętniczku”
Lynn przekartkowała pamiętnik. Z każdą stroną charakter pisma był zupełnie inny. A rysunki ładniejsze i bardziej profesjonalne. Aż w końcu trafiła na ostatnią notatkę. Była napisana w pośpiechu. Wskazywało na to niechlujne i krzywe pismo oraz zdania które były krótkie i przerywane.
„18 lipca 1989r.
Czuję się bardzo źle. Czy ja wariuję? Nie mam pojęcia co robiłam wczoraj ani przedwczoraj. Pomocy! Czy mnie coś opętało.”
Na końcu notatki widniała kreska prowadząca na skraj kartki. Jakby coś przerwało autorce. Jakby chciała coś jeszcze dopisać…
Lynn przeraziła ostatnia notatka. Spojrzała na datę. Była napisana siedemnaście lat temu. Rok przed jej narodzeniem. Chwilę patrzyła się głupio na stronę z notatką. A jej głowa próbowała przewałkować wszystkie informacje w niej zawarte.
- Lynn! – nastolatka aż podskoczyła słysząc głos swojej młodszej siostrzyczki, dochodzący z korytarza. Trzęsącymi rękami włożyła pamiętnik do skrytki i wrzuciła książkę na półce - Jak masz w pokoju?

- Spadaj – odpowiedziała widząc, że Sue wchodzi do pokoju.
- Co ci znowu? – spytała z miną męczennika.
- Wynoś się! I daj mi spokój! – krzyknęła wypędzając dziewczynkę z pokoju.
Lynn usłyszała tylko kroki na korytarzu i słowa: „Te głupie nastolatki i ich humory!”.
Znowu zareagowała zbyt ostro. Po prostu była zdenerwowana przez ten pamiętnik.
Zaczęła znowu zastanawiać się kim jest „Sherie Bonnet”.
- Sherie to chyba jakieś francuskie imię – pomyślała – To chyba znaczy coś w rodzaju wiśnia. Kurcze nigdy nie byłam dobra z francuskiego. Zawsze wolałam na nim spać niż się go uczyć – to było bardzo dosadne stwierdzenie. Lekcje francuskiego w szkole Lynn zawsze wyglądały tak samo. Dwójka dziewczyn prymusek, które co chwila podlatują do tablicy by napisać bardzo trudne słowo i ku zdziwieniu pani piszą je dobrze, a co z tego wynika dostają sama szóstki. A reszta klasy patrzy tępo na tablicę i guzik z tego rozumie. Na kartkówkach zawsze trzeba wtedy być zaopatrzonym w pomoc w postaci karteczki, albo rypać z zeszytu. Lynn jednak była w wymiarze, który nazywano „wakacje” i nie miała zamiaru myśleć teraz o durnym francuskim.
- Mam pomysł może skoczę na dół i spytam się komuś z rodziny kto to ta „Sherie”? – jak powiedziała tak zrobiła. Po kilku sekundach schodziła już po schodach na parter.

- Spytam pierwszą lepszą osobę – pomyślała – A może lepiej Melanie, wygląda na osobę najmilszą z nich wszystkich.
Natolatka przeszła parę kroków i zaważyła, że większość rodziny „siedzi” w salonie.
- Jej nie spytam – pomyślala patrząc na babcię – Jej też nie, a jego to już w ogóle. O jest ciocia!
Melanie siedziała na kanapie i patrzyła rozmarzonym wzrokiem na ścianę.

- Hej ciociu – powiedziała z wysłodzonym głosikiem.
- Hej Lynn – odpowiedziała jej Melanie przyjaznym tonem.

- Chciałabym o coś zapytać? – Lynn nie miała zamiaru owijać w bawełnę.
- Pytaj o co chcesz! – uśmiech nie znikał z twarzy kobiety
- Kto to „Sherie Bonnet”?

Z tymi słowami przyjazny uśmiech zniknął z twarzy ciotki, tak jak z twarzy wszystkich obecnych w pokoju. W całym domu zrobiło się dziwnie cicho. Babcia przestała śpiewać piosenkę, która brzmiała: „Idzie se leleńka po wodzie, po wodzie, przeżyła se laleńka powodzie”, a choinka przestała na chwilę mrugać lampkami.

___________________
Zauważyłeś literówkę, błąd? PISZ!