Hmm. W oczekiwaniu na wełnę dokończyłam wczoraj kolejną część i chcę ją dziś dodać - tak jak obiecałam

jest to chyba najdłuższa ze wszystkich części, ale tego akurat pewna na 100 procent nie jestem. Postaram się na przyszłość rozbijać odcinki. Mało akcji, ale nadrobię to w kolejnym. Dziękuję za komentarze i liczę na więcej...
Część IV
Chloe na chwilę zwolniła uścisk na plastikowej słuchawce. Aparat upadł na ziemię, a dziewczyna spojrzała na niego. Dziwne, pomyślała. Sygnał wciąż był. Odłożyła ją na bok i zniknęła w łazience.
***
Kyra tymczasem właśnie szykowała się do snu. Już miała wchodzić pod kołdrę, kiedy usłyszała lekkie pukanie do drzwi. Ze wściekłością w oczach otworzyła je z rozmachem i ujrzała w nich swoją matkę.
- Kyra, chciałam się Ciebie tylko zapytać czy umiesz cokolwiek na jutrzejszą próbną maturę - zapytała matka i wparowała bez zezwolenia do pokoju.
- Nie. - odparła szczerze dziewczyna. Uczyła się dziś przecież, ale to zbyt mało, by zdać nawet poziom podstawowy.
- Dlaczego nam to robisz? Nie chcesz czegoś osiągnąć w życiu? Chcesz być śmieciem? - zaczynała krzyczeć matka.
- Nie mamo.. mi brak czasu po prostu. Przecież uczyłam się dziś.
- Dziś nie dziś, nie liczy się. Widziałam przecież jak spisywałaś tylko odpowiedzi z książki. Czego nie rozumiesz.. Słoneczko, pomogę Ci - mówiła ciągle matka zaglądając do zeszytów dziewczyny.
- Wszystkiego. ta szkoła to zbyt wysoki poziom dla mnie. Nie radzę sobie. - mruczała Kyra wyrzucając z siebie słowa.
- No tak. Cóż, wiedziałam, że niewiele się od Ciebie dowiem. Mam nadzieję, że będziesz się dziś uczyć w nocy. To jedyny sposób, by uratować honor naszej rodziny. - Zakończyła monolog matka i wyszła z pokoju. Kyra spojrzała w ślad za nią. Trzeba się uczyć. Żeby sprawić jej przyjemność. Naciągnęła na siebie sweter i spodnie od dresu a potem zaczęła wkuwać.
- Siostruniu..- usłyszała mniej więcej po północy znienawidzony głosik Kyra.
- Czego chcesz - burknęła dziewczyna rozwiązując skomplikowane zadanie z fizyki.
- Może kawy? - zapytała. Kyra utkwiła wzrok w kawałku papieru, na którym smarowała z zacięciem skomplikowane obliczenia i podniosła oczy na siostrę.
- Ty, Sara Stages..
- Ja, Sarah. Es a er a ha. Ha na końcu. - poprawiła ją siostra i zmierzwiła jej czuprynę. - Czas zrobić coś dobrego dla ludzkości.
- Ufo Cię podmieniło i tyle - mruknęła Kyra zabierając się znowu do liczenia.

Poranek był piękny. Wielkie słońce wschodziło właśnie nad wieżowcami miasta, kiedy Kyra Stages skończyła czytać ostatni rozdział z wymaganego materiału do matury z historii. Wstała teraz i po omacku zanurkowała w kołdrze. Zasnęła niemal natychmiast. Sen jednak został brutalnie przerwany przez najmłodszego braciszka, który raczył zbudzić się o szóstej rano.
- Samanta, zajęłabyś się nim.. - rzuciła tylko w przestrzeń ciemnego pokoju i przycisnęła pstryczek. Potok światła lunął na pokój oświetlając go siarczyście, a Samantha ukryła głowę pod poduszką.
- Kyraaa, nie teraz - mruczał miły głos spod poduszki.
- Teraz, teraz. Przypilnuj go, idę sobie zrobić kawę. - mruczała dziewczyna i włożyła Sama do kojca. Matka pewnie już dawno poszła do tego swojego biura ubezpieczeniowego a ojciec zdołał już obiec dwie kamienice wciskając ludziom zielone czajniki.
- Cześć Sarah. Cze..yy.. mama? - zapytała Kyra przecierając oczy.
- Mam ci dużo do powiedzenia. Widzę, że się starasz - powiedziała ona i podeszła do dziewczyny. Położyła dłoń na jej ramieniu.
- Taa, staram się. Chyba wtedy, gdy mi poprawczak depcze po piętach - burknęła Kyra i poszła w stronę ekspresu do kawy, ale żelazny uścisk matki jej to uniemożliwiał.
- Nie zapominaj proszę, że jestem twoją matką. I to ja mam tu władzę. A teraz proszę usiądź, i wysłuchaj tego, co mamusia ma Ci do powiedzenia - Podniosła głos matka i posadziła dziewczynę na krześle. Poszła do przedpokoju, założyła szpilki i spojrzała na zegar.
- Spóźnisz się. - zauważyła rezolutnie Kyra próbując odczytać rozmazane wskazówki.
- Już się spóźniłam. Powinnaś odpocząć w czasie ferii wiosennych. Mam nadzieję, że w czasie nich znajdziesz też czas na naukę. Postanowiliśmy więc z ta...
- Mogę jechać! Wiedziałam, że się zgodzicie! - krzyknęła dziewczyna i przytuliła siarczyście matkę do siebie.

- Możesz, oczywiście. Nie wiedziałam tylko, że wyjazd do babci Eleonory tak cię ucieszy - dokończyła matka a Kyra usiadła na podłodze.
- Ee.. to nie jadę na obóz? Tylko do babci? - zapytała i podniosła się. Stanęła na równi z matką i spojrzała jej głęboko w stalowe oczy. Twarz jej, okolona brązowymi włosami wyglądała na zdenerwowaną. Kyra spuściła więc z tonu.
- Tak. Tylko do babci. Mam nadzieję, że zabierzesz ze sobą..
- Pewnie, że zabiorę Chloe. Bardzo chętnie, będziemy się super bawić.
- Mówiąc to miałam na myśli twoje rodzeństwo. Sarah i Samanta dawno nie widziały babci, a Sam chyba w ogóle.. – rozmyślała mama patrząc na zmieniającą kolory Kyrę.
- Świetnie! Nie dość, że do babci to jeszcze z rodzeństwem! – krzyknęła i uderzyła pięścią w stół. Niebezpiecznie się zachwiał ale już po chwili stał stabilnie.
- Mam w nosie co o tym myślisz i gdzie chcesz jechać. Przykro mi, ale i tak pojedziesz. – powiedziała kobieta i wyszła z domu. Po chwili Kyra słyszała tylko stukot obcasów na chodniku.
- Kiedy jedziemy? – zapytała Sarah siadając na podłodze. Wyciągnęła z torby podręcznik do angielskiego i zaczęła studiować Past Present.
- W niedzielę. – mruknęła dziewczyna i wyszła z kuchni. Nie czuła już zmęczenia, czuła wściekłość. Wbiła się w piaskowe spodnie i kurtkę, którą zakładała na zwykłe okazje i weszła do pokoju Samanty. Jasne, dalej spała.
- Mogłabyś się obudzić? Wiesz, potrzebne mi twoje łóżko. – powiedziała dziewczyna i zdarła kołdrę z materaca. Ale dziewczyny tam nie było. Kyra sięgnęła po jej pamiętnik i usiadła po turecku na podłodze.

- Obawiam się, że jeżeli zamiast nie wyjdziesz spóźnisz się na maturę, którą niewątpliwie oblejesz – pocieszyła ją Sarah paradując w tę i we wtę po pokoju.
- Zamknij się. Lepiej powiedz mi gdzie jest Samanta.
- Och, poszła. Nie mówiłam Ci? Serio? Ojej, postanowiła dziś pójść wcześniej do szkoły. Miała przygotować się do referatu – powiedziała siostra lekko i w jednej chwili poczuła mocne uderzenie w głowę. Kyra miała ochotę przyłożyć jej zszywaczem, ale zrezygnowała w ostatniej chwili i wybrała książkę. Potem poszła i spotkała po drodze Chloe.

- Siemanko Kyra! – rzuciła dziewczyna i radośnie uścisnęła rękę przyjaciółki. Jak można wstać w skowronkach i być naładowanym dobrym humorem kiedy czeka Cię właśnie próbna matura?
- Nie uważasz, że twój optymizm jest.. ee.. nie na miejscu? – zapytała niepewnie Kyra i spojrzała z bliska na Chloe. Wyglądała normalnie, ani śladu gorączki.
- Dlaczego? W końcu dziś wtorek, no nie? Moje ulubione lekcje – powiedziała i wskazała na torbę. Dziewczyna zastanowiła się. – Próbna matura?
- Mhm. Ma być dzisiaj, bo przesunęli z przyszłego tygodnia, w końcu mamy ferie.. A, Chloe, nie mogę z tobą..
- Tak wiem, ja też nie mogę iść w piątek do klubu. Mam jechać z mamą do..do.. do kina! – wykrzyknęła dziewczyna entuzjastycznie i spojrzała na reakcję przyjaciółki.
- Nie, mi chodzi o ferie. Muszę jechać do babci. Taa, tej, wiesz. Co myśli, że dalej mi trzeba zmieniać pieluchy – mruknęła niechętnie Kyra i kopnęła kamień.
- Och, nie kop go. Jest taki śliczny. Wezmę go do swojej kolekcji – ucieszyła się Chloe i wrzuciła kamyczek do torby. – Przyniesie mi szczęście na maturze. Po chwili doszły na most. Mostek, usytuowany w samym centrum miasteczka doskonale obnażał całą jego panoramę. Obecnie było po roztopach i spod kałuż wynurzała się już pierwsza zielona trawa. Nogi zaniosły je aż pod samą szkołę. Tam zmieniły buty, zostawiły kurtki z szatni i podeszły do szafek.
- Hej Kyra. Co tam słychać? – zapytał piskliwy głosik tuż za plecami dziewczyny. Obróciła się i omal nie przyłożyła pięścią w biust delikatnej rudej dziewczyny.
- W porządku. Gdzie piszesz? – zapytała udając, że nic się nie stało.
- Ach, w 65. Wy jesteście z F? – upewniła się dziewczyna.
- Taa. 29, wiemy. Czytałam wczoraj rozkład. Jak ty masz w ogóle na imię? – zapytała niepewnie Chloe.
- Gie..Gienia. – odparła Genowefa dotykając swoich włosów. Kyra miała wrażenie, że gdzieś ją już widziała. Ale nim zdążyła się jej dokładnie przyjrzeć dziewczyna wchodziła już do gabinetu pielęgniarki.
- Ludwika! – fuknęła ze złością patrząc na znikającą w drzwiach postać.

Kyra spojrzała przed siebie. Mijała czwarta godzina, napisała pracę. Postanowiła wyjść, z racji, że Chloe na Sali już dawno nie było. Podniosła się, ułożyła pracę na stosie oddanych wcześniej i wyszła.
- No i jak Ci poszło? – zapytała entuzjastycznie przyjaciółka przyciskając dłoń Kyry do swojej.
- Fantastycznie. Ten temat był świetny, po prostu świetny. Akurat z tego, z czego się nauczyłam – powiedziała z dumą dziewczyna i poklepała się po udzie. – Ale jak poszło tobie?
- Źle. Nauczyłam się dwóch poprzednich tematów a te, z których były tematy pozostawiłam, nie wiedzieć czemu. No i oblałam.
- Przecież to próba. – powiedziała Kyra ale zaraz pożałowała swoich słów. Chloe stanęła na środku korytarza, podparła się pod boki i prześwidrowała dziewczynę wzrokiem.
- No i co? Dzięki temu pomyślą, że jestem nieukiem! Nie potrafisz załapać najprostszych aluzji!- wrzeszczała dziewczyna tupiąc do rytmu nogą. Mało brakło a spoliczkowałaby koleżankę.
- Chyba żaluzji. Dobra, cześć. Dzisiaj po południu. – powiedziała beznamiętnie Kyra i odeszła z pola bitwy. Przebrała się i znowu spotkała tę dziewczynę. Niewiele myśląc stanęła przy szafkach i zaczęła jej wymyślać.

- Dobrze, daj sobie spokój. Ja myślę tylko o tym, żeby was uchronić od niebezpieczeństwa. – powiedziała dziewczyna i zniknęła w krzakach. Kyra spojrzała za siebie. Czy może się czuć bezpieczna? Wątpliwe. Poszła powoli w stronę szatni i założyła kurtkę.
- Kyra? Mamy jeszcze dwie godziny polskiego..
- Źle się czuję Chloe. Dziś mamy..
- Czwartek. Miałaś jechać z rodzicami kupić prezent dla babci, prawda? – dopowiedziała resztę Chloe i spojrzała na przyjaciółkę. Chyba powiedziała o słowo za wiele.
- Taak, zgadza się. Właśnie dlatego rodzice kazali wrócić mi wcześniej. Ale wiesz, mama śpieszyła się rano, a tato wyszedł dużo wcześniej. I w ten właśnie oto sposób nie mam zwolnienia… - powiedziała Kyra wdzięczna koleżance, że miała świetną pamięć.
- To pa. – rzuciła sucho Chloe i odeszła. Kyra zarzuciła torbę na kurtkę i wymaszerowała z szatni. Poszła prosto do domu. Symulantką była świetną, to prawda. Gdyby tylko nie natknęła się na Samantę.
- Ooo, a co to? Ze szkoły się zwiało? – zapytała drwiąco młodsza siostra.
- Nie, nie pamiętasz, że mieliśmy dziś jechać po prezent dla naszej babk…
- Babuni? Pewnie, że pamiętam. A no tak, ty też miałaś jechać.
- Ej. Chwila. Kiedy my mamy do niej wyjechać? – zapytała Kyra stając na środku przejścia dla pieszych. Zielone światło zaczęło niespokojnie migać. Samochody ruszyły.
- Kyra! – krzyknęła w ostatniej chwili siostra. Gdzieś w przebłysku świadomości zamajaczyło czerwone światło i dziewczyna ruszyła do przodu. Tuż za jezdnią upadła na kolana.
- Jutro, koło szóstej. – powiedziała spokojnie Samanta odchodząc w stronę kiosku. Kyra usiadła na ławce i zaczęła grzebać w torbie.
- Gdzie to jest, gdzie to jest – mruczała dziewczyna i w końcu wyciągnęła niebieski aparat. Wciąż trwała długa przerwa. Ale to nie to było jej celem. Wybrała numer domowy Chloe.

Maryla Błędnik właśnie podrzucała rumianego naleśnika, kiedy w przedpokoju rozbrzmiał sygnał telefonu. Zdjęła spokojnie placuszek z patelni, ułożyła go na kupce wcześniej upieczonych i poszła do telefonu.
- Halo?
- Dzień dobry, tu Kyra.
- Ojej, Chloe nie ma. Powinna być w szkole. Czy coś się stało? – zapytała kobieta i momentalnie zbladła. Faktycznie, córka rano skarżyła się na ból kręgosłupa. Może to jakiś uraz?
- Nie, skąd. Chciałabym tylko.. no.. zapytać o pani plany na jutrzejszy wieczór. – powiedziała dziewczyna. Maryla zamarła. Plany na jutro? A no tak, Chloe przebąkiwała coś o kinie..
- Ach, wydaje mi się, że pójdę z Chloe do kina. A co?
- Nic, doprawdy nic. Dziękuję, do widzenia. – powiedziała Kyra i odłożyła słuchawkę. Dziwna dziewczyna, pomyślała pani Błędnik i powróciła do smażenia.

Kyra włożyła komórkę do kieszeni i wstała. Więc Chloe nie kłamie. No nic. Najwyżej się ponudzi wieczorem, poczyta książkę. Jeszcze tylko jutro do szkoły.. nogi zaniosły ją pod drzwi domu. Zaczęła grzebać w kieszeni kurtki w poszukiwaniu kluczy i odruchowo nacisnęła klamkę.
- Mama? – zapytała niepewnie wchodząc do środka. Przy kominku siedziała jednak nie mama, a Sarah.
- O, cześć. Przyszłaś już? Myślałam, że wolisz zostać na teście.. – powiedziała na przywitanie kochana siostra i zmierzwiła czuprynę Kyrze.
- Nie, dziękuję. Postanowiłam oddać się tej przyjemności kiedy indziej – rzuciła jadowicie Kyra i otworzyła napój energetyzujący.
- Wiesz, chciałabym, żebyśmy jutro pojechali trochę później. Mam randkę w klubie, no wiesz.. – zaczęła się plątać Sarah.
- Nie idź tam. – Do siostry jednak nie docierał sens jej słów. Za oknem ukazała się twarz i dwa kucyki.
Jeżeli ktokolwiek doszedł do konca pozdrawiam