NA początku widać pracowałaś nad tekstem... A potem obniżyłaś loty. Ostatnie zaś zdanie spokojnie mogłabym przypisać winklusowi. Rozłożyło mnie na łopatki...
Wady główne? Kolejne wątki opowiadania rozdziela się badź gwiazdkami bądź choćby większym odstępem.
W dialogach dorosłych osób uzywasz szkolnego slangu - to niedopuszczalne. Przecież to stare struple i pewnie przynudzają, jak ja teraz. Zastanawiam się również jak laska mogła usiąść na
rogówce. Wiem, miałaś na myśli kanapę narożną - ryknęłam śmiechem przy tym zdaniu, ale zdaje się nie o taki efekt Ci chodziło.
Chłopacy - jak ja nie cierpię tego regionalizmu... Chłopcy, kumple, kolesie, frędzle lub camerades...Ale nie do diaska
chłopacy....
Pomysł z zamknięciem kochanka w szafie... Jak z kawału...
Kolejny pomysł - wmawiasz nam, że Dawid - kochający Anę od dawien dawna, wyznaje jej swe gorace oddanie lecąc za nią truchtem. Delikatne przegięcie. Świadczy o lekceważącym stosunku do obiektu milości. Mógł jej najpierw zaproponować spacer do parku i bardziej romansowe okoliczności. Laska tez odpowiada ni z gruszki ni z pietruszki...
-Nie no nareście! Wzajemna miłość!... W sumie jak mialo być na szybko mógłby to być sms lub e-mail.
Luiza strojnym krokiem z pożądaniem spojrzała na swojego kochanka. To on psuł małżeństwo. To on zanęcił jej w głowie. To właśnie on. Zaczęła z nim się kochać, a orgazm było słychać na cały dom….
Krok nie może być strojny, a dostojny i krokiem sie raczej nie patrzy....
Zanęca się ryby w jeziorze a nie w głowie... Jeśli już to zamącił.
Dalej - sam orgazm nie jest głośny - raczej chlupoczący

. Ewentualnie laska może jęczeć z rozkoszy tak głośno, że ją słychać w całym domu. Dużo lepiej by zabrzmiało, gdybyś stwierdziła, że Luiza oznajmiła światu swą rozkosz, górnym "C".