Bez żadnych wstępów:
Odcinek czwarty!
Wyjęła zza fałd swej szaty coś jakby paralizator. Nie wiedziałam, co się stało, chyba mnie tym dotknęła. I wtedy straciłam przytomność.
* * *
Ocknęłam się po kilku godzinach. Leżałam na zimnej i zniszczonej podłodze.
Z trudem otworzyłam oczy.
Ze zgrozą spojrzałam na miejsce, gdzie kiedyś były drzwi. Teraz jeszcze świeżą zaprawą posklejane były cegły. Tej kobiety już nie było. Zastanawiałam się, jak się stąd wydostać. I przyszedł mi do głowy genialny pomysł.
Wyjęłam z kieszeni mojego kucyka- zabawkę. Miał on ostre kopyta. Położyłam go na podłodze i uklękłam obok. To niedorzeczne. Jak Zabawką można wyjąć cegłę?
Wstałam. Postanowiłam spróbować. Złapałam nieszczęsnego kucyka i podeszłam do zamurowanej ściany. Znalazłam jedną ze słabiej umocowanych cegieł i wcelowałam w nią moją zabawkę.
Cegła wyleciała po chwili wytężonej pracy. Ledwo zdążyłam się odsunąć, gdyż cała ściana zawaliła się. To było niesamowite.
Zobaczyłam drogę i chodnik. Wybiegłam i zobaczyłam swój ogród. A na środku jego ją.
Pobiegłam tam, lecz ona nie miała w dłoni łopaty ani innego narzędzia. Kwiaty też były całe.
Stanęłam przed nią.
Przyjrzała mi się ona dokładnie.
-Gdzie rośnie najpiękniejszy kwiat tego ogrodu?
-Wszystkie kwiaty są tak samo piękne.
Nie miałam pojęcia, czemu to powiedziałam.
-A najcenniejszy?
-Dla mnie mają taką samą wartość.
-Z tym skarbem to prawda. Rośnie tu ostatni egzemplarz kwiatu, z który dadzą mi kilka milionów.
Wiedziałam, który to kwiat.
Koniec odcinka czwartego!