Już mam gotowy 4 odcinek, pewnie dlatego, że robiłam go już dużo wcześniej. Według mnie jest jednym z najciekawszych odcinków i powinnien was zaciekawić (a zwłaszcza końcówka

). Aha jeszcze chciałam przeprosić, że jest taki krótki, ale tak musiałobyć. Dobrze, zapraszam do czytania
~4 odcinek~

- My widzi pan, poznaliśmy się... – jąkała się Monika.
- Nie, nie jesteśmy razem. Jesteśmy przyjaciółmi- powiedział zdecydowanie Piotr.
- Aha. Życzę miłej zabawy- uśmiechnął się pan Koks.
- Dziękujemy- odpowiedzieli zgodnie.
- A nie mówiłam, że będziesz żałował, że mnie tu zaprosisz?
- Ale ja wcale nie żałuję. Zatańczy pani z takim biednym, opuszczonym człowiekiem?- zapytał z uśmiechem mężczyzna.

Muzyka grała, a pary wirowały na parkiecie niczym łabędzie pływające na błękitnym jeziorze. Monika wreszcie czuła się szczęśliwa, Piotr również. On doznał spokoju i szczęścia po stracie narzeczonej. Ona cieszyła się chwilą w ramionach ukochanego.

Cieszyła się, gdy patrzył w jej piękne szaro- niebieskie oczy (po tatusiu) świecące jak diament.
- Muzyka się skończyła- otrzeźwiła dziewczyna swojego partnera.
- Tak? Już?- zapytał mężczyzna dziwiąc się.
- Niestety...
- Więc to pani jest tą nową narzeczoną mojego małego Piotrusia!- do pary podskoczyła żona organizatora balu.
- Nie my nie jesteśmy parą- odpowiedziała z uśmiechem Monika.
- Nie? A ja myślałam, że mój kochany Piotruś sobie kogoś znalazł- powiedziała zmartwionym głosem.
Po chwili pani Koks zaciągnęła dziewczynę na rozmowę do bufetu. Piotr natomiast zaczął rozmowę z gośćmi.

- Pytała pani czy jestem nową narzeczoną Piotra. Jak to nową?
- To ty nic nie wiesz?
- O czym?- zapytała z zaciekawieniem dziewczyna.
- Piotrek miał narzeczoną. Kochali się strasznie. Niestety... . Tydzień przed ich ślubem ona jadąc z miasta, miała wypadek samochodowy. Zginęła na miejscu. Co najgorsze ona za siedem miesięcy miała urodzić Piotrowi dziecko. Była w ciąży.
- Jak on to przeżył?
- Oj... strasznie. Na pogrzebie było mnóstwo ludzi. Przyszli nawet ci którzy jej nie znali. Piotr załamał się kompletnie. Dopiero nie dawno poszedł do psychologa, który mu pomógł.
- Nie wiedziałam...
- Powiedz mi, wy macie zamiar być razem?- pytała dociekliwie.
- My? Nie sądzę- odpowiedziała nieco speszona pytaniem dziewczyna.

- A dlaczego nie? Pasujesz do niego- mrugnęła oczkiem do Moniki.
- Myśli pani, że do niego pasuję? Ja mam dopiero siedemnaście lat, a on... no właśnie ile on ma lat?
- Piotruś? Ma dwadzieścia siedem lat.
- To dziesięć lat różnicy! Nie wiem czy bym do niego pasowała.
- Przecież wiek nie gra roli. Ważna jest miłość. Powiem ci w sekrecie, że ja jestem młodsza od mojego męża o osiem lat i wcale nam to nie przeszkadza. A po za tym pasujesz do niego. Jesteś podobna do Izy.
- No tak miłość, ale on mnie nie kocha- powiedziała dziewczyna ze smutkiem.
- A ty go kochasz?
- Monika, chodź przedstawię ci kogoś!- do kobiet podbiegł Piotr.
- Dobrze już idę. Dziękuję pani za rozmowę- uśmiechnęła się do Alicji.
Monika cieszyła się z rozmowy z Alicją, dowiedziała się o zmarłej narzeczonej. Ciekawiło ją jaka była Iza skoro Ala mówiła, że jest do niej podobna.

- Oto mój najlepszy przyjaciel- Marek. Ma najlepszy sklep meblowy- wychwalał Piotr.
- Tak? O cudownie, mimo mi pana poznać- powiedziała od niechcenia Monika. Nie miała ochoty nikogo poznawać. Chciała się dowiedzieć czegoś jeszcze o Izie.
- Och nie przesadzaj zaraz najlepszy. Ale mnie też mimo panią poznać- uśmiechnął się do dziewczyny.
- Przepraszam bardzo pana- Monika przeprosiła Marka, wzięła Piotr pod rękę i odsunęła się na bok.
- Coś się stało?- zapytał Piotr kobietę.
- Trochę boli mnie głowa. Pozwolisz, że wrócę do domu, a ty baw się dalej.
- Poczekaj- Piotr poszedł do gości.
Mężczyzna rozmawiał chwilę z gośćmi i zaraz wrócił do Moniki.
- Dobrze możemy wracać- uśmiechnął się do dziewczyny.
- Ale ja nie chcę ci psuć zabawy, wrócę taksówką.

- Nie, nie idziemy, chodź- zaprowadził ją do limuzyny i pojechali do domu.
W domu

- Jak głowa?- zapytał z troską Piotr.
- Już lepiej, dzięki- uśmiechnęła się Monika.
- A jak ci się rozmawiało z Alicją, podobno jest potworem- mężczyzna się zaśmiał.
- Rozmawiałyśmy o... , a tak sobie- uśmiechnęła się.
- O mnie? Podobno tylko o mnie potrafi mówić. Może dlatego, że w młodości była moją sąsiadką i często nas odwiedzała.
- Tak rozmawiałyśmy o tobie- dodała z poważniejszą miną.
- Ooo... jak zgadłem.
- Mówiłyśmy też o Izie... przykro mi...
- Mnie też. Czasami jeszcze mi się śni, a jak widzę ciebie... to wydaje mi się jakbym widział ją, a nie ciebie.
- Byłyśmy aż tak podobne?
Monika mocno drążyła temat. Piotrowi stanęły łzy w oczach. Nie chciał jeszcze o tym rozmawiać. Dopiero co się wyleczył z depresji... tyle go to kosztowało.
- No powiedz! Byłyśmy podobne?!
- Tak! Dlaczego o niej tak ciągle mówisz! Dopiero co o tym zapomniałem, a ty zaczynasz i nie skończysz!- pobiegł na górę po schodach. Po chwili można było słyszeć trzaśnięcie drzwi.
- Mogę wejść?- Monika pukała w drzwi sypialni Piotra.
- Jeśli chcesz o niej rozmawiać to wejdź- powiedział spokojnie, cicho Piotr.

- Ja cię przepraszam. Ja za wszelką cenę chciałam coś o niej wiedzieć.
- Nie ma za co. Byłem trochę za bardzo wybuchowy.
- Rozumiem, że dla ciebie to za szybko... chciałabym coś o niej wiedzieć, dlatego jak będziesz gotowy to proszę cię powiedz mi, dobrze?
- Dobrze. Co chcesz wiedzieć?
- Na pewno chcesz już teraz o tym mówić- dziewczyna była zdziwiona, że on chce tak szybko o tym rozmawiać.
- Tak, powiedz co chcesz wiedzieć.
- Tak dokładnie to nie wiem. Mogę zobaczyć jej zdjęcie?

- Poczekaj- Piotr zaczął wertować w szufladzie.
- Po jej śmierci wszystkie jej rzeczy schowałem gdzie się dało. Nie chciałem przywoływać wspomnień z nią związanych. Ciężko mi było.
- Domyślam się, a zarazem bardzo ci współczuję.
- O jest! Oto je zdjęcie- Piotr podał Monice fotografię.
Na fotografii była jakaś kobieta raczej Iza, był Piotr i jakaś pani w kapeluszu. Iza rzeczywiście była do niej podobna, tylko fryzura je różniła. Iza miała mocne, gęste włosy, a Monika zwykle związane włosy jakąś ładną gumką. Na Monice zdjęcie wywołało wspomnienia mimo iż nawet nie znała tej rodziny. Przypomniała się jej własna rodzina. Mama z tatą w trakcie rozwodu. Przypomniała sobie po co tak naprawdę tu przyjechała, przecież chciała dowiedzieć się dlaczego ten rozwód.
- Tutaj jest Iza, tu ja, a tutaj moja mama. Zabiegana kobieta.
- Żyje jeszcze? Przepraszam za takie bezpośrednie pytanie.
- Tak, mieszka w Simowie.
- W Simowie? Ja też mieszkam w Simowie!
- Nie wiem może słyszałaś o pani Annie Kowalik?
- Anna Kowalik?! Przecież to moja matka!
CDN
Teraz skomentujcie