Rozdział 5 "Koniec i Początek"

- No to będzie tak ok? - Spytała Patrycja.
- Patrycjo jesteś genialna! - Krzyknął podekscytowany Marcin. - No to co teraz robimy?
- Idziemy podsłuchać co robi Dyrektorka! - Odpowiedziałem za Patrycje.
- No to chodźmy! - Wrzasnął Marcin i pobiegł na dół a my za nim.
- Słyszycie coś? - Szepnęła Patrycja.
- Nic. - Odszepnąłem smutnym tonem.
- Może jej tam nie ma? - Spytała Patrycja.
- A może stoi i patrzy co wyczyniacie? - Powiedział kobiecy głos za nimi.
Szybko się odwróciliśmy. Okazało się że to była Dyrektorka.
- O kurczę. - pomyślałem i zacząłem myśleć gorączkowo.
- My-y - Wyjąkała Patrycja.
- My tylko chcieliśmy się czegoś spytać. - Szybko powiedziałem. - No bo... my zapomnieliśmy kiedy mieliśmy przyjść do pani żeby pójść do kina!
- Właśnie! - Krzyknęli Patrycja i Marcin.
- Ach tak? - Spytała tak jakby była matką profesora Snape'a z Harryego Pottera.
- Naprawdę! - Odpowiedział Marcin.
- Więc, macie tu być o dziesiątej rano. - Powiedziała i odeszła.
- Brrr! To było straszne - Wyjąkała Patrycja. - Ciągle się trzęsę!
- Masz rację... - Odpowiedziałem.

Resztę dnia spędzili siedząc i wspominając stare czasy.
- A pamiętacie jak Marek wypił nosem mleko a potem przez godzinę kichał i zaplamił mi spodnie! - Krzyknął Marcin i zaczął wić się ze śmiechu.
- Pamiętam! - Oznajmiła Patrycja. - Ciągle kichał a wszyscy śmiali się tak przez dobre dwie godziny!
- A pamiętacie jak Matylda wpadła na Arnolda a on zwalił całe jedzenie przez przypadek? - Krzyknąłem.
- Tak! - Wrzasnęła Patrycja i śmiejąc się spadła z kanapy.
- A pamiętacie jak klamka się urwała w drzwiach bo Michał ją ciągnął? - Spytał Marcin.
- HAHAHA! - Ryknęła Patrycja a ja się roześmiałem z tego powodu.
- Ciszej tam! - Ryknął WF-ista. - Do łóżek!
- On ma rację... - Powiedziałem smutny. - Czas już do łóżek.
Poszliśmy razem się myć a potem spać.
- Przemek. - Pisnęła Patrycja kiedy czytałem pamiętnik Dyrektorki. - Czy będzie dobrze?
- Z pewnością - Wyprzedził mnie Marcin. - Nie martw się. Po tym jak zmieniłaś trochę mój plan to na pewno będzie dobrze.
Patrycja się lekko uśmiechnęła i zasnęła.
Następnego ranka obudziliśmy się o dziewiątej i poszliśmy się ubrać.
- To już za godzinę. - Oznajmiła Patrycja. - Lepiej się pośpieszmy!
- No masz słuszność. - Odpowiedziałem. - Musimy się przygotować.
Patrycja wzięła bomby i wsadziła je do kieszeni.
- Pamiętajcie, oni mogą nas zamurować. - Ostrzegła Patrycja.
- Wiemy - Powiedziałem. - Och nie! Za minutę dziesiąta!
- Szybko na dół! - Krzyknął Marcin i zbiegliśmy po schodach do gabinetu.
- Witam was! - Powiedziała Dyrektorka. - Zaraz wracam. Zaczekajcie tu na mnie.
- Dobrze - Odpowiedzieliśmy.

- Och nie! - Krzyknął Marcin. - Zamknęli nas i zamurowali! Ja mam Klaustrofobie!
- O kurcze. - Mruknąłem. - Patrycjo czy to już czas?
- Jeszcze nie. - Odpowiedziała. Muszą zacząć wlewać benzynę. - Zobaczymy to z pewnością bo zamurowane miejsce ma dość dużą szparę.
- O coś się wlewa! - Ryknął Marcin
- Odsuńcie się! - Wrzasnęła Patrycja i rzuciła bombą w okno.

- Jest! Udało się - Powiedziała Patrycja i pobiegła a ja za nią. Marcin początkowo nie wierzył własnym oczom ale potem też zaczął biec.
- UDAŁO SIĘ!! - Ryknęliśmy kiedy szkoła stanęła w płomieniach.
- Szybko do mojego domu! - Krzyknąłem.

- Zadzwoń! - Krzyknąłem.
- Dobra! - Odpowiedział Marcin i zadzwonił do drzwi mojego domu.
- Kto tam? - Powiedział kobiecy głos.
- To ja mamo! - Krzyknąłem.
- Przemek? Och wchodź. - Odpowiedziała i otworzyła drzwi. - Czemu nie jesteś w szkole? O witam was!
- To długa historia - powiedziałem i poszliśmy do salonu.

- Przemek. Czemu nie jesteś w szkole? - Spytała mama.
- No bo dyrektorka spaliła szkołę. - Odpowiedziałem bez entuzjazmu.
- Jak to? - Spytała. - Nie zmyślaj. powiedz prawdę!
- Ale to jest prawda mamo! - Krzyknąłem. - Masz dziennik Patrycja?
- Mam! - Krzyknęła Patrycja i wręczyła mi go.
- Przeczytaj mamo. - Powiedziałem i dałem mamusi dziennik.
- Hmmm... O kurcze! - Krzyknęła. - To dobrze że uciekliście. A co z resztą uczniów?
- Nie było. Dziwnym trafem wszyscy się rozchorowali. - Powiedziała Patrycja.
- To dobrze. - Powiedziała mama i uśmiechnęła się. Potem wstała i powiedziała że zadzwoni do rodziców Patrycji i Marcina i powie o tej całej sprawie.
- Tak. Myślę że powinni do... tak... nie! Dobrze, z przyjemnością! - Tak mniej więcej przechodziła rozmowa między rodzicami.
Po pewnym czasie przyszła.
- Marcin, Patrycjo. Zostajecie u nas na noc. - Powiedziała.
- A co z łóżkami? - Spytałem.
- Ja i twój tata będziemy spać tu. - Powiedziała i uśmiechnęła się. - A co do szkoły to jedno wiem. Będziecie w jednej szkole. - znów się uśmiechnęła i usiadła na fotelu.
Oglądaliśmy wiadomości. Okazało się że pokazali naszą szkołę!
- Szkoła z internatem na ulicy nokturnu została spalona. Niestety nie dowiedzieliśmy się kto był tego winny. Okazało się że zginęła tylko jedna osoba a dosłowniej nauczyciel plastyki. A teraz czas na prognozę pogody…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to tyle! Już koniec ale... Tylko pierwszej części!To narazie tylko koniec początku więc to nie będzie taak do końca koniec

.
Narka!