View Single Post
stare 08.04.2006, 12:17   #13
Estera
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odcinek III

Alice nigdy wcześniej nie spotkała się z fundacją „ Po ” . Jadąc po przebranie postanowiła ją odwiedzić.
Tego dnia było pięknie. Słońce grzało, żadnej chmurki, jesień nadchodziła, ale drzewa były jeszcze zielone. Idąc przez park Alice czuła jesienną atmosferę, wszyscy wokół wyglądali jakby nie mieli żadnych zmartwień, jakby życie pełne było szczęścia i beztroski. Kobieta jednak nie mogła zapomnieć o tej dziwnej sekcie i chociaż uwielbiała imprezy, na które często wydawała spore sumy pieniędzy, bal przebierańców budził w niej podejrzenia. „ Dlaczego tak się mną przejmują? Przeciez to był zwykły wypadek! A może to ja przesadzam? Może powinnam żyć jakby nigdy nic?”- te pytania dręczyły ją przez większą część drogi do siedziby fundacji.
Budynek fundacji był dosyć duży, mieściło się w nim kilka firm. Plac za budowlą był zarośnięty, jednak z jednej strony wydeptana była ścieżka.
- Pewnie jakieś dzieci bawią się w odkrywców- pomyślała Alice.
Wnętrze budynku tworzyło miłą atmosferę, drewniane podłogi w połączeniu z bordowymi, skórzanymi fotelami i kremowymi ścianami aż zachęcały do czekania w poczekalni. Na każdym piętrze poczekalnie były takie same, takie samo ułożenie mebli, te same kwiatki, identyczne doniczki.
Sekretariat fundacji był równie przytulny jak poczekalnie. Było to dosyć duże pomieszczenie.
- Dzień dobry, ja nazywam się Alice Hawks i dostałam zaproszenie na bal przebierańców, a że pierwszy raz słyszę o tej fundacji chciałabym dowiedzieć się o niej więcej.
- Alice Hawks tak? Może powinna pani pójść na drugie piętro, pokój 27. Tam znajduje się biuro pani Township, jest to założycielka „ Po ”
- Dziękuję.
Biuro Elizabeth Township było o wiele większe niż sekretarki, ale było urządzone w podobnym stylu.
- Dzień dobry nazywam się Alice Hawks i przyszłam aby dowiedzieć się więcej o pani fundacji.
- Więc tak, udzielamy pomocy osobom po wypadkach. Pomagamy tym osobom nie tylko psychicznie ale i finansowo.
- Działamy od niedawna, może chce pani złożyć wniosek o taką pomoc?
- Nie dziękuje, ułożyłam sobie życie. Czy przebranie jest obowiązkowe?
- Nie, to zależy tylko od pani.
- Dziękuję, do zobaczenia jutro o 19,30.
- Słucham? Przyjęcie zaczyna się o 20,00!
- Ale kurier z pani fundacji...
- Ach tak Robert! Miał pani przekazać wniosek, nie dostarczył go?
- Nie... Powiedział tylko, że impreza zaczyna się o 19,30.
- Muszę z nim porozmawiać. Proszę przyjść o 20,00. Do widzenia.
Wychodząc z budynku Alice zobaczyła mężczyznę ubranego na czarno, który wchodził w zarośla ścieżką którą widziała wcześniej Alice.
- To on! To on mnie śledził!
Kobieta pobiegła za nim, ale ledwo co weszła w zarośla, mężczyzna już zniknął.
- Gdzie on jest?! Co tu się dzieje? Ta fundacja musi mieć z nim jakiś związek... Ta Township na pewno jest w sekcie, ukrywa się w tym gąszczu. Cały czas ją podejrzewałam...
Nie mam podstaw, ale wiem że to ona. Mam jakieś przeczucie...
W domu Alice postanowiła rozpocząć prywatne śledztwo. Zadzwoniła do fundacji, aby dowiedzieć się kto jeszcze został zaproszony.
- Chris Coure- to Francuz ale zna język, Marie Caup i pani.
Oprócz nich będzie jeszcze kilku pracowników naszej fundacji.
- Tylko tyle? Trzy osoby?
- To małe, kameralne przyjęcie.
- Dziękuję, do widzenia.
Alice odłożyła słuchawkę i szybko zaczęła sprawdzać archiwum serwisu informacyjnego.
„Tajemnicza seria zabójstw w naszym mieście. Dwanaście osób nie żyje! Przypuszcza się, że stoi za tym sekta „Wybranych”, więcej o niej pod adresem: www...”
- To nie to! O może tu...
„ Sekta „Wybranych” przyznaje się do zabójstw! Przypomnijmy że na początku miesiąca próbowali zabić 15 osób, z czego przeżyły tylko trzy: Alice H. Marie C. i Chris C. Sekta przyznała się wysyłając do prezydenta miasta kasetę z nagraniem...”
- Ha! Wiedziałam, pewnie teraz ta cała fundacja chce za...
- Zabić te osoby...- za plecami Alice stał mężczyzna podglądacz.

- Aaaa!!! Kim jesteś?! Jak się tu dostałeś?!
- Nieważne, w każdym razie muszę Cię zabić. Za dużo wiesz, za dużo kombinujesz.
- Spadaj stąd!
- Nawet o tym nie myślę!
- To pomyśl!- wystraszona kobieta złapała to co miała pod ręką i cisnęła lampką w mężczyznę.
- Ała! Nie uciekniesz mi!- Alice szybko wybiegła z pokoju, potem przez kuchnię przed dom, ale nagle poczuła że ktoś zaciska dłonie wokół jej talii i wstrzykuje jakiś narkotyk w żyłę. Nagle poczuła się bezpiecznie, nie bała się już dwóch ubranych na czarno osób które stały obok niej. Wszystko zaczęło się rozmywać. Zemdlała.
Kiedy się obudziła, dom zniknął. Była w ciemnym pomieszczeniu, przywiązana do krzesła. Obok niej stał jakiś facet, naprzeciwko, tyłem do niej, siedział jeszcze jeden ubrany na czarno. W pomieszczeniu było bardzo zimno. Ból rozsadzał głowę kobiety. Bolało ją właściwie wszystko. Popatrzyła na swoją ręke- chociaz było ciemno, dostrzegła na niej strużke krwi. Mężczyzna siedzący w fotelu zakaszlał. Widać było, że poprawia okulary.

Po chwili dołączył do nich człowiek który ją śledził. Wszechobecną ciszę przerwała Alice:
- Czego Wy ode mnie chcecie?! Dlaczego nie zabijecie mnie od razu? O co Wam chodzi? Gdzie ja jestem?!
- Myślę, że jesteś zbyt mądra.
- Co ty gadasz?!
- I za to Cię zbiję.
- Czekaj, czekaj... Poznaję Cię! Ty jesteś tym natrętem ze sklepu! Że niby wielki fan?! Idiota!
- Nie musisz być taka niemiła. Szczególnie dlatego że zaraz zginiesz... Widzisz nie mogliśmy Cię zabić wcześniej, bo nasza religia nam zabrania. Nasza wspólna znajoma, Elizabeth miała nam w tym pomóc, ale...
- Szefie, jest problem- do pokoju wszedł młody mężczyzna z bronią w ręku.
- Grrrr. Co?!
- Kłopoty z tym „nowym”.
- Może masz szczęście? Chodźcie! Ty też Amon.
Wszyscy wyszli z pokoju. Alice została sama na sam z ciemnością. Próbowała się uwolnić, ale sznury były zbyt mocno związane. Nagle usłyszała jakieś kroki. To musiała być jakaś kobieta, przecież mężczyźni nie chodzą w obcasach...
Po chwili z ciemności wyłoniła się kobieta trzymająca nóż w ręku.
- Zostaw mnie! Odejdź proszę, nikomu nic nie powiem...
- Uspokój się bo usłyszą!
- Kim ty jesteś?!
Kobieta podeszła bliżej. Teraz bez problemu można było ją poznać.

- Znam Cię! Ty jesteś tą sekretarką z...
- Ciii. Pomogę Ci, zawiozę Cię do domu...
- Ale dlaczego mi pomagasz, przecież ta cała Township i fundacja...
- Nieważne. Później to wytłumaczę.
Kobieta szybko przecięła krępujące Alice więzy i zawiązała jej oczy jakimś materiałem.
- Ej, co ty robisz?!
- Uwierz mi, nie możesz widzieć gdzie jesteś...
- Skoro tak....
__________________________________________________ _______________
Czy Alice uda się uciec?
Czy to będzie koniec jej kłopotów z sektą?
Dowiesz się w następnym odcinku!
__________________________________________________ _______________
Przepraszam że tak długo trzeba było czekać na odcinek. Pozdrawiam wąskie grono czytelników

Ostatnio edytowane przez Estera : 08.04.2006 - 12:20
  Odpowiedź z Cytatem