Riel masz rację to jest Fs o Czarnobylu. Mam w zanadrzu kolejne Fantasy ale na razie próbuje czegoś nowego
Dziś odcinek na minutke czytania , przykro mi.
"Gdzie
Kazdy gest skamieniał nagle
gdzie
nicośc wciąż się waży z trwaniem
chleb w pomnik chleba się obrócił
na palenisku zamiast ognia
mak płonie słońcem podsycany"
Ten dzień mijał mieszkańcom miasta jak wszystkie inne. Szkoła i praca zaprzątały ich głowy.
Nerwowo zerkali na zegarki lub kreślili coś w kalendarzach. Niektórzy z nich planowali wyjazdy by w najbliższym czasie odetchnąć, pobawić się i poczuć odrobinę wolności. Mimo to niektórym z nich wydawało się że coś nadejdzie , że nie będą już mieli czasu gdziekolwiek wyjechać, ze zostaną tutaj na zawsze.
***
Drzwi szkoły otworzyły się z hukiem. Na zewnątrz wytoczyli się uczniowie. Biegali po zielonych trawnikach , wdychali chłodne powietrze. Przewracali się na trawę i cieszyli się wiosną przy okazji tratując kwiaty.
-Do zobaczenia jutro.
Marlena pomachała koleżance ręką i uśmiechnęła się delikatnie. Nie wiedziała że oto ostatni raz widzi Liske i ze już nie będzie jutra. Lecz na razie żyła chwilą , oczy jej błyszczały a wiatr rozwiewał delikatne brązowe włosy. Za moment widać było już tylko jej sylwetkę w oddali rozmazująca się z każdym krokiem ... znikneła.
Liska westchnęła cicho i poczłapała w stronę domu. Widziała kwiaty , drzewa a jej serce biło szybciej na myśl o wakacjach. Dziewczyna mruknęła z lubością i przyspieszyła kroku. Bardzo lubiła obchody pierwszo -majowe. W okresie przed nimi czuła radość oczekiwania.Uwielbiała uczestniczyć w kolorowej paradzie i świętowac wraz z innymi. Nawet jej mama stawała się mniej leniwa i gotowała smaczniejsze obiady. Dziewczyna stanęła przed dużym szarym blokiem w jej i jej matki mniemaniu był to nowoczesny i piękny budynek mieszkalny którego zazdrościło im wiele ludzi.
Liska puściła się pędem po kamiennych schodach. Mijała piętro za piętrem. W końcu , zdyszana zatrzymała się przed drzwiami z tabliczką M.G Malinowscy. Delikatnie nacisnęła metalową klamkę ku jej zdziwieniu drzwi były otwarte więc wkroczyła do domu.
-Liska , skarbie- Dał się słyszeć głos mamy dochodzący z kuchni.
-Cześć mamo - Odpowiedziała dziewczyna.
Pani Melania wyłoniła się zza drzwi i podeszła do córki.
Delikatnie skinęła ręką w stronę jadalni.
-Zrobiłam obiad-Obwieściła radośnie i uścisnęła córkę.
Liska jednak nie miała ochoty na jedzenie zresztą mama zrobiła makaron za którym Liss nie przepadała. Siedziała więc jedynie przed mamą i patrzyła jak jej talerz powoli się opróżnia.

Mama zauważyła napięcie w oczach córki. Zresztą nie dziwiła się jej sama czuła się nieswojo zupełnie jakby miało się coś wydarzyć. Coś strasznego.
-Mamo mogę iść spać.
Zapytała Liss błagalnym tonem. Nie otrzymała odpowiedzi a jedynie skinienie głową.Była dopiero godzina szesnasta ale dziewczyna była dziwnie zmęczona. Powoli odsunęła fotel , przebrała się w pidżamę i poszła spać. Zaledwie dotknęła twarzą poduszki a już znalazła się w objęciach Morfeusza.
***
Henryk spojrzał na zegarek. Wybiła 21.00 znów został w pracy do późna.Wyłączył komputer który obwieścił swoje niezadowolenie cichym mruknięciem po czym jego ekran pociemniał, pociągnął łyk zimnej herbaty i wyszedł. Pospiesznie mijał Prypeckie ulice mimo iż wiedział że nic mu się nie stanie. Tu zawsze było tak spokojnie. Mimo wszystko się bał , nie ,nie ludzi czuł się jakby szła za nim jakaś niewidzialna siła. Z ulgą stwierdził że znalazł się przed drzwiami mieszkania. Pospiesznie przekręcił klucz w zamku , w momencie gdy znalazł się w środku uczucie strachu ustąpiło miejsca zmęczeniu.

Wydał z siebie głuche westchnienie po czym opadł na krzesło. Siedział tak długo i wsłuchiwał się w ciszę. Patrzył na ścianę i pierwszy raz w życiu bał się zamknąć powieki. Bał się ze nigdy więcej już ich nie otworzy. Jednak uczucie senności było silniejsze. Zapadł w sen siedząc w fotelu. Jego głowa opadła na twarde oparcie siedziska a na powiekach tańczył blask księżyca.
Wkoło była tylko cisza.

***
W pokoju słychać było tylko ciche tykanie zegara. Było ciemno mimo to nikłe światło latarni przebijało się przez różowe zasłony i oświetlało zmęczoną twarz nastolatki.
Nagle dziewczyna poruszyła się i usiadła na łóżku. Śnił jej się koszmar w którym ludzie gineli nagle jakby bez powodu. Wdychnęła głośno powietrze i usiłowała zachować spokój. Ten koszmar był tak realistyczny.
Nałożyła kapcie były miękkie i przyjemnie ciepłe. Sprawdziła godzinę była 12.45
podeszła do okna i wbiła wzrok w elektrownie. Przez chwilę wydawało jej się iż pulsuje ona na czerwono. Chwyciła się parapetu i stała tak wpatrzona w ten budynek , sparaliżowana strachem.
.

***
Markus siedział przed systemem sterowania i wklepywał rozmaite kody w końcu odetchną i powiedział.
-Systemy chłodzące odłączone.
Znów wpatrzył się w ekran wydawało się że wszystko jest w porządku. Na wszelki wypadek sprawdził ...
-Wszystkie zabezpieczenia są odłączone. Można zaczynać.
Powoli i jakby z wahaniem nacisną mały guziczek. Właśnie w tym memencie uruchomił moc która miała zwrócić się przeciwko wszystkim ...