View Single Post
stare 03.06.2006, 19:43   #25
Carina
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odcinek 4
Wyrocznia
Czy były to realia? Czy był to sen? Przed jej oczami tańczyła senna mgła, rozwiewając wszelkie bóle i wątpienia. Chciała jej dotknąć. Chciała być. Trwać. Nieważne, czy w snie, czy w świecie rzeczywistym.
Ale nagle wszystko prysło. Mgła stała się pyłem, a pył zniknął. Nie widziała gdzie była, ale strzępy rzeczywistości dobiegały do jej uszu i zmysłów.
Znowu to nieprzyjemne uczucie, mówiące, że coś jest nie tak. Że coś tu nie pasuje. Że ONA tu nie pasuje.
Otworzyła oczy.
Wszystko, na co patrzyła było niesamowite. Nawet białe kwiaty i trawa nasycona zielenią. W niczym nie było nic znajomego, ale jakoś...jakimś sposobem...nie były jej obce.
Dopiero teraz zaczęła rozglądać się szerzej, dalej. Leżała na mokrej trawie, na leśnej polanie. Nie wiedziała jak się tam znalazła, ale przed oczami wciąż miała mężczyzne z nożem, a w uszach jego śmiech.
- A więc ty jesteś Carina? - usłyszała wibrujący głos w swoim uchu.
Psnęła cicho odskakując jak oparzona. Miała wrażenie, że ktoś na nią patrzy i nie myliła się. Śledziły ją metaliczne oczy, osadzone na twarzy o oliwkowym odcieniu, nad którą były szkarłatne włosy.

- Kim jesteś? - zapytała zdezorientowana.
Kobieta zupełnie zignorowała pytanie, siadając na drewnianym krześle. Carina mogłaby przysiąc, że wcześniej go nie było.
- Kim jesteś? - krzyknęła Carina teraz jeszcze bardziej zdenerwowana.
Kobieta zamknęła oczy.
- Nie uwierzyłabyś mi, gdybym ci powiedziała - stwierdziła.
- Skąd ta pewnosć? - zapytała Carina nerwowo.
Kobieta wzięła głęboki oddech. Carina w jakiś sposób juz ją znała. Nie wiedziała jak i nie miała pojęcia dlaczego. Ale nie była dla niej nieznajomą.
- Pozwól, że opowiem ci pewną historię - zaczęła kobieta.
Widząc, że Carina nie wykazuje żadnych reakcji, zaczeła mówić. Jej głos był gładki i spokojny, powieki wciąż zamknięte.
- Kiedyś, jeszcze przed wiekami... było nic, co nie oznacza, że niczego nie było. Była nicość. Alfa i Omega. Dwa duchy, żyjące w niczym.
Carina zaczęła myśleć gorączkowo. Co ona tu robiła z kobiętą, która prowdopodobnie uciekła z zakładu karnego?!
- Alfa nie rozumiała potęgi nicości. Nie rozumiała, że może tworzyć. Przeciwnie. Chciała tylko niszczyć. Więc zaczęła niszczyć swój własny świat. Chciała się z niego wydostać. I zaczęła go niszczyć. Na wszelkie sposby, jakie przyszły jej do głowy.
W końcu został tylko chaos. Rada Bezimiennych...
- Kto?! - zapytała Carina z niedowierzaniem i politowaniem dla kobiety.
- Rada Beziemiennych ustanowiła, że z chaosu stworzą wszechświat. Ale nie wzięli pod uwagę, że rzecz stworzona z hcosu, nie moze być nic innym, jeśli nie chaosem.
Wszechświat sam się wyniszcza. Rada powinna przeiwidzieć konsekwencje. Ale tak się nei stało. I teraz ten chaos odbija się na umysłach każdej żyjącej osoby w kosmosie. Doprowadzajac istoty żyjące do agoni. Tak powstaje kosmiczna wojna.
Otworzyła swoje metaliczne oczy.
- Chciałam, żebyś wiedziała, to wszystko. Nie było potrzeby się bać.
Carina ku jej własnym zaskoczeniu roześmiała się głośno. Sama nie wiedziała, że taka będzie jej reakcja. Jednak nie...nie śmiała się, bo było to śmieszne. W takim razie dlaczego?
- Myslisz, że oszalałam? - powiedziała przez śmiech. - Chyba tak. Faktycznie!
I wtedy zareagowała zupełnie inaczej.
Zerwała się z miejsca. Zaczęła krzyczeć kobiecie w twarz.
- Myślisz, że masz prawo mówić takie rzeczy? Myślisz, że ci uwierzę? Kim ty jesteś? Dlaczego nie dasz mi spokoju??!!

Kobieta również wstała.
- Nie ważne jest, kim ja jestem. Ważne jest, co ty myślisz.
Carina była zdenerowana, zdezorientowana i zaskoczona. Jak to się mogło stać?
- To jakieś wariactwo...
- Nie, bynajmniej - powiedziała kobieta. - To jest logika.
Carina pokręciła głową.
- Nie, nieprawda. Uczono mnie, że logika to co innego.
- Logika jest jednym ze słów, które straciły swój sens.
Carina nei chciała już słuchać. Chciała uciec przed tym, co ona mówiła, nawet, gdyby była to prawda.
- Zostaw mnie - powiedziała, nasycając każde słowo jadem. - Zostaw mnie...
Ale kiedy chciała uczynić jeden najmniejszy ruch, poczuła dotyk na swoim czole. Oczy kobiety były tuż przed jej oczyma, mogła spojrzeć w nie tak wyraźnie, iż zdawało się to nierealne.
Była inan zmieniona na zawsze. I nic więcej sie już nie liczyło.
Znalazła się w sali z obdartymi ścianami. Miejsce przesycone było ludzką nienawiścią. Ale to nei maiło znaczenia. Słyszała piękna melodię, wygrywaną na głuchych strunach. Chciała za nią iść. Jak najdalej.
Nagle muzyka ucichła. Carina nie czuła się realnie. Tak jakby coś straciła. Nie mogła siebie zobaczyć. Czuła swoją obecność.
Pod ścianą siedział demon. Jego kościste palce wbijały się w drewno, a jego zimny wzrok penetrował całe pomieszczenie. Mimo wszystko nie widział Cariny.
Do demona podszedł oosbnik okryty płaszczem i kapturem zasłaniającym głowę. Dziewczyna nie mogła określić jego twarzy.
- Jakieś rozkazy na dziś panie? - zapytał się osobnik drżącym głosem.
Demon popatrzył na niego swoimi pustymi oczami.
- Nie - powiedział. - Alfa nie zostawiła żadnych rozkazów.
Carine dotknęło dziwne ucuzice. Tak jakby gdzieś juz to widziała.
Błysk.
Widziała kolory, oosby. Miała wspomnienia, które nie należały do niej i uczucia które były jej tak odległe.
Wszystko stało się jasne. Jasne, ale tak trudne, jeśli próbuje się to wytłumaczyć..
Znowu była koło Wyorczni, siedząc niepewnie na mokrej trawie, z tym samym uczuciem dejá vu.
Nie mogła złapać powietrza, w jej główie kłębiło się tysiące myśli. Odwróciła się i zobaczyła, że wzrok kobiety spoczął na niej.
- Czy ...- zapytała Carina ochryple. - Czy są inne Wyrocznie, jak...ty?
Teraz wiedziała jak ją nazywac. Wyrocznia. Wszystko wiedząca.
- Tak. Moja siostra, Kadma.
- Czy ona - zapytała Carina, wciąż ni patrząc Wyroczni w oczy - tu jest?
Wyrocznia posmutniała, unikając wzroku dziewczyny. Wstała i odwróciła siedo niej plecami.
- Kiedyś - zaczęła. - ...kiedyś było nas dużo. Bardzo dużo. Wszyscy walczylismy przeciwko Alfie i jej zwolennikom. Ale teraz jest nas tak mało..och, tak mało....dlatego cię potrzebuję.
Carina popatrzyła na swoje ręcę. Drżały.
- Dlaczego akurat mnie wybrałaś?
Wyrocznia odwróciła siedo Cariny.
- Drogie dziecko, to nie ja wybrałam ciebie. To ty wybrałaś mnie.

***
  Odpowiedź z Cytatem