Temat: "The Story"
View Single Post
stare 20.06.2006, 11:09   #3
Justine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odc. I

- A tak właściwie to dlaczego nie mogliśmy po prostu wrócić? – Spytała ze smutkiem Loowire
- Widziałaś co stało się z osadą? Jeżeli ten ktoś nadal tam jest, to na pewno nie jest tu bezpiecznie.
- Ale skąd wiesz że ta osoba której inicjały są wyryte na łuku Schantal nam pomoże?
- Idziemy do wioski żeby się tego dowiedzieć. Jeśli okaże się że jest to osoba komuś znana to się do niej udamy. Przy okazji można tam coś kupić i zarobić.
- Ale po co mamy akurat DO NIEJ iść? Po co w ogóle musimy się tam udać? Przecierz to bez sensu...
- Dowiesz się w swoim czasie.
- Tajemniczość do ciebie nie pasuje.
- Dobrze. Musimy się tam udać bo to jedyna droga żeby się stąd wydostać. A skoro ta osoba mieszka na końcu kraju zamieszkiwanego przez ludzi to niedaleko niej lub niego są wrota, może nam pomóc w ucieczce.
- Więc my uciekamy?
- A wolisz zostać? Wrócimy kiedy ostatecznie skończy się wojna i wszelkie konflikty pomiędzy elfami a ludźmi.
- Rozumiem. Więc jak na razie nie wiemy czy na pewno pójdziemy?
- Czy ty się boisz tej wyprawy Loowie?
- Trochę. Boję się zostawić tutaj wszystko. Rodzinę, dom, przyjaciół i...
- Nawet jeśli masz rodzinę i przyjaciół to oni w każdej chwili mogą zginąć. Chcesz zobaczyć taki sam obraz jak w osadzie? Chcesz wrócić i zastać swoją rodzinę zamordowaną a dom spalony?
- Nie masz pewności że tak jest!
- Ale mam przeczucie. Ty też możesz zginąć. Więc im szybciej się sstąd wyniesiemy tym lepiej. Chcemy przetrwać i to wszystko.
- Dobrze nie mówimy już o tym. Chodźmy.
-
Loowire i Seen dogonili Schantal która dumnie szła przodem.

- Widzicie?
- Tak, to zwykły cmentarz...
- Co to było?
- Co?
- Nie słyszałaś?
- Nie, o co chodzi?
- Znowu!
- Seen?
- Słyszałyście to?
- Ja tak, ale Schantal...
- Widzicie?!
- Co to jest?!


- Loowie? Schan? Jesteście tu?
- Zrobiło się ciemniej...
- Nie, to mgła.
- Widzieliście tą postać na górce?
- Oczywiście, jak można było tego nie zauważyć!
- Tylko co to było?
- Może jakiś nawiedzony elf, albo pustelnik...
- Ale czy pustelnik mieszkałby koło cmentarza i wioski?
- Raczej nie...
- Ktoś nas śledzi.
- A jeśli to jeden z NICH. Tych którzy zniszczyli osadę?
- Może...
- Chodźmy do wioski. Szybko!
Cała trójka pobiegła w stronę małej wioski, którą było widać z oddali.
- Boję się... – powiedziała Loowire.
- Nie ma czego. Nie wiemy co to było ale nic nam nie zrobiło. Jeśli szybko się ulotnimy nie zauważy że nas nie ma...
- A jeśli nas śledzi?
- Nie możliwe, nic nie wisi w powietrzu. Jeśli coś by się działo, wyczułabym to.
- Mam nadzieję.
- Słuchajcie. Może to był ktoś z ludzi?
- Z ludzi? Czyli kto...
- Ktoś kto walczył z nimi na wojnie kilka lat temu. Może to oni zaatakowali tą osadę.
- Ludzie?
- Tak, kto inny?
- Pewnie tak...
- No chodźmy. Chcę jak najszybciej dostać się do tej wioski.
- Zaraz wzejdzie słońce.
- I bardzo dobrze, wolę słoneczny dzień niż zimną, ciemną noc.
- Ale jestem głodna, może mieszkańcy wioski dadzą nam jakieś śniadanie czy coś.
- Jest brama.
- Nareszcie. Ale tam nikogo nie ma.
- Jasne że nie ma, dopiero co słońce wstało. Mieszkańcy jeszcze śpią.
- Mamy szansę. Chodźcie!
Loowire, Schantal i Seen przeszli przez bramę wioski. Było w niej przytulnie i wszystko zaczynało budzić się do życia. W jednym domku uchyliły się drzwi. Wyszła z niego kobieta niosąca wiadro wody. Po chwili zaczęły się otwierać następne i następne. Mieszkańcy wychodzili ze swoich domów uśmiechnięci, zadowoleni. Co jakiś czas przejeżdżały wozy ze zbożem i innymi bogactwami ziemi. Wszyscy zaczynali pracować. Niektórzy na polu inni zaś doili krowy lub inne zwierzęta. Przyjechali kupcy. Rozłożyli swoje stragany, mieszkańcy miasteczka zaczęli kupować u nich jedzenie, narzędzia. Kobiety szły nad rzekę prać ubrania, dzieci się bawiły.
Tak wyglądał każdy poranek tutaj. W kilka minut wszystko pobudziło się do życia.
Schantal zaczepiła jedną z przechodzących obok kobiet.

- Przepraszam bardzo.
- Witaj, co cię tu sprowadza?
- Szukamy kogoś kto mógłby nam pomóc, kogoś kto będzie wiedział co to za osoba, o tych inicjałach. – Schan wyciągnęła łuk i pokazała go kobiecie.

- Wiem kto może wam pomóc! Kobieta uśmiechnęła się i zawołała swoją córkę.
- Andree!! Możesz podejść na chwilę?
- Pani córka się na tym zna?
- Nie. Ale chcę żeby zaniosła koniom wodę. – Kobieta się uśmiechnęła.
- Jestem mamo...
- Zanieś koniom wodę. Musze się oddalić na kilka minut.
- Dobrze.
Andree wzięła wiadro i udała się do stajni.
- Chodźcie teraz za mną. A tak przy okazji jestem Melisa.
- Ja jestem Schantal, to jest Loowire a to Seen. – Schan przedstawiła swoich przyjaciół Melisie.
- Ładne imiona. Seen jesteś półelfem?
- Tak, skąd pani to wie?
- Ponieważ ja też nim jestem. – melisa się uśmiechnęła i pobiegła w głęboki las. Machnęła dłonią i zawołała:
- Chodźcie! No już! Szybko!
Trójka przyjaciół pobiegła za Melisą.
- Teraz musicie być cicho. – Kobieta powiedziała szepcząc.
- Dobrze.
Zaprowadziła ich do małego, starego domku w lesie.
- Tutaj mieszka osoba która wam pomoże. Ale nie mówcie nikomu że ja znacie, ani gdzie mieszka.
- Nie powiemy, przyrzekamy.
- Powiedzcie jej że to ja was tu przyprowadziłam i że mnie znacie. Na pewno wam w tedy pomoże.
- Dziękujemy.
- Proszę bardzo. W razie czego będę w stajni.
Po chwili cała trójka udała się do domku. Seen zapukał żelazna kołatką. Otworzyła stara kobieta.

Przyglądała się im a po chwili rzekła:
- Schantal, Loowire i Seen jak się nie mylę. Kto was tu przyprowadził?!
Wszyscy byli tak zaskoczeni że jedynie Schantal wydusiła:

- P-p-powiedziała nam o tym Melisa...
- Wejdźcie...

C.D.N

Ostatnio edytowane przez Justine : 20.06.2006 - 11:47
  Odpowiedź z Cytatem